| 23 |

43 4 4
                                    

Zarówno Yunho jak i Jongho nie mieli ochoty na wstanie z łóżka. Sobota jest od spania, nie wczesnego wstawania. Pech chciał, że na głowie mieli Hongjoonga, który nie byłby sobą, gdyby nie opił swoich urodzin. Z pewnością oboje słyszeli, jak najstarszy z ich trójki smacznie chrapał na ich kanapie.
Yunho najciszej jak mógł wyszedł z pokoju i udał się do kuchni. Wziął trzy szklanki i zapełnił je wodą. Urodziny Hongjoonga były już jakiś czas temu, ale Kim poprawił się jeśli chodziło o alkohol i stwierdził, że będzie pić dopiero w weekend. Jongho po chwili również zjawił się w kuchni i doglądali starszego przyjaciela. Za zadanie mieli wyleczenie jego kaca, który zapewne będzie go męczyć, ponieważ jednogłośnie wszyscy zdecydowali, że całą ósemką wybiorą się do kina. Więc pozostało przy tych ambitnych planach, decydując się oczywiście na horror, co było prawdziwą zmorą dla Wooyounga.

Pobudka Hongjoonga była jeszcze bardziej zaskakująca, niż poprzedni wieczór. Kim zachowywał się tak, jakby procenty zadziałały na niego dopiero wtedy, a nie w nocy.

- Co ja tu robię - przetarł oczy piąstkami i wręcz wyrwał Yunho szklankę wody.

- Nie wiem, schlałeś się, a my jesteśmy dobrymi przyjaciółmi? - wyjaśnił Jongho. - Tak właśnie było.

- Masz czas, żeby się wyleczyć do.. dziewiętnastej bodajże - odezwał się Yunho, po czym uśmiechnął się do starszego. - Śniadanko zrobisz sobie sam.

- Yunho no - próbował wybłagać go spojrzeniem, ale skończyło się na tym, że to Jongho zrobił mu śniadanie, bo zapewne nie zjadł by go w ogóle.

Po upłynięciu niecałych dwóch godzin dołączył do nich San, wystrojony jak szczur na otwarcie kanałów. Tyle, że San był o wiele ładniejszy od byle jakiego szczura. Nie chciał się przyznać, dlaczego się tak wystroił, ale większość raczej się domyślała, że chodziło o Wooyounga. Zostawili sobie takie domysły dla siebie, by nie denerwować żadnego z nich.

- Dopiero piętnasta, jeszcze cztery godziny - westchnął głośno Hongjoong, trzymając się za pulsującą głowę.

- To twoje urodziny, to ty wybierałeś film - prychnął San, mając dość marudzenia najstarszego.

- I? Nie pierdolną ci horroru w południe!

- To ty chciałeś horror!

- I co!?

- Nie marudź! - zdenerwował się Jongho i podskoczył w miejscu, słysząc dzwonek do drzwi.

- Cześć? - zdziwił się Yunho po otworzeniu drzwi.

- Cześć - uśmiechnął się szeroko starszy od niego chłopak. - Wybacz, że przyszedłem wcześniej. Po prostu nie czuje się najlepiej dzisiaj i stwierdziłem, że może będzie lepiej, jeśli przyjdę wcześniej.

- Nie no, nic się nie stało, ale skoro nie czujesz się dobrze, to mogłeś w ogóle zostać w domu, zrozumielibyśmy - przepuścił go w drzwiach i przenieśli się do kuchni, gdzie Seonghwa przywitał się z wszystkimi i przybliżył do Yunho, by nikt niepotrzebnie nie usłyszał.

- Zależy mi na Hongjoongu, chciałem tu dzisiaj być. Jestem pewny, że poczuje się zaraz lepiej, potrzebuje po prostu oderwać się od myślenia o tym, jak źle mi dzisiaj.

- Jasne, rozumiem. A nie chcesz jakiś leków? Coś ci znajdziemy w szafce, jeśli chcesz.

- Nie dzięki, przejdzie mi.

- Co przejdzie? - spytał zaciekawiony Kim.

- Nic. 

8 makes 1 team | ateezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz