| 27 |

49 5 3
                                    

Czuł się naprawdę bezsilnie. Niby wszystkie jego mięśnie były spięte, ale cały się trząsł. Był za słaby. Już nie raz przekonywał się co może robić jego ojciec pod nieobecność matki, ale żeby aż tak? Przecież był jego synem... Wiedział, że nie będzie potrafił długo trzymać języka za zębami. Wcześniej nie miał z tym problemu, ale poznał kogoś, kto zasługiwał na prawdę.

Zaczął już się zastanawiać, czy starczy mu korektora na zakrycie wszystkich śladów, które zostawił po sobie mężczyzna, którego nazwisko posiadał. I jak wytłumaczy się z czerwonych oczu od płaczu albo śladów po paznokciach na wewnętrznych stronach dłoni. Jedno było pewne, tak źle jeszcze się nigdy nie czuł.

Wszyscy jak zawsze spotkali się w tym samym miejscu przed wykładami. Yunho nie ukrywał zmęczenia po spędzonej nocy z Jongho, któremu ponownie włączył się pan robudka i naprawiał cieknący kran, który ciekawostka, wcale nie przeciekał! Za współlokatorem to on nie nadąży.

- Holender - syknął najniższy, który dopiero po czasie do nich dołączył. Podparł się o Wooyounga, który był najbardziej zbliżony jego wzrostowi.

- Nie, ja jestem Koreańczykiem.

- Niech cię piorun trzaśnie!

- Co się stało? - spytał z troską Seonghwa, przyciągając go do siebie ręką.

- Ta pogoda mi nie służy. Jestem definitywnie chory i tym razem nie tylko umysłowo.

- Po co przyszedłeś na uczelnię, skoro jesteś chory? - zapytał San.

- Na życie muszę zarabiać.

- Gdyby za studiowanie dawali pieniądze, to przychodziłbym tu z uśmiechem - westchnął Mingi, nie do końca rozumiejąc aluzje Hongjoonga. - Pracujesz w ogóle?

- Po co?

- Niech mi ktoś wytłumaczy jak ten gość działa.

- Oj wierz mi, że parę dobrych lat próbuję się dowiedzieć - zaśmiał się Yunho, klepiąc Songa po ramieniu.

- Będę cię mieć na oku - mruknął ponownie Park, wprost do ucha Kima, który widocznie spiął się na ten gest. Starszy dostał za to w ucho.

- A ty, San? Dobrze się czujesz? - zmartwił się Wooyoung, oglądając chłopaka.

- Tak, po prostu cię zobaczył - prychnął Yeosang, nie mogąc wytrzymać dłużej w ciszy.

- Ty nie jesteś San. I po tobie widać, że jesteś chory codziennie.

- Wszystko w porządku, nie martw się, Youngie.

- Nie zesraj się.

- Yeosang no! Może pochwalisz się jakie ładne zdjęcia robiłeś w sobotę? - wtedy Kang przestał dyskutować z przyjacielem. Ponownie poczuł się dziwnie. - Co to?

- Nic takiego - odparł San, kiedy Wooyoung próbował zobaczyć jego dłonie.

- To od stresu? - zapytał, patrząc na ślady, które znajdowały się na rękach starszego.

- Ta, egzaminy...

- Nie rób tego - spojrzał na niego zatroskany. - Zrobisz sobie krzywdę.

8 makes 1 team | ateezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz