Jongho i Yunho nie rozmawiali praktycznie w ogóle. Jeong zastanawiał się ile z wczorajszych wydarzeń widział młodszy, a Choi się zastanawiał czy starszy postanowi mu coś wyjaśnić. Tak więc unikali się nawzajem z nadzieją, że któryś w końcu zagada. Przy śniadaniu wymienili się tylko dzień dobry i jedli w ciszy. Nie była to żadnego rodzaju kłótnia, zwyczajnie nie rozmawiali.
Co zastanawiało młodszego współlokatora to cisza ze strony Sana. Był pewny, że starszy Choi zadzwoni do niego chcąc jeszcze o tym porozmawiać. Hongjoong również się nie odzywał, a to było niepokojące, bo z tego co się orientował, nawet Yunho z nim nie rozmawiał. Czy to możliwe, żeby to dotarło również do Kima? San jak najbardziej rozumiał, dlaczego najstarszy z ich czwórki nie może się dowiedzieć, ale była możliwość, że albo Wooyoung, albo Seonghwa się wygadali. Te podejrzenia jednak odesłał na bok, nie chcąc po pierwsze nikogo oskarżać, a po drugie wątpił, żeby mieli aż tak dobry kontakt, żeby w ogóle ze sobą rozmawiać bez reszty. Inaczej było całą ósemką, ale pojedyncze jednostki raczej się nie kontaktowały. On sam zdążył już ochłonąć. Czuł wstyd za samego siebie, że był tak bardzo zazdrosny, że jak poparzony poleciał do rudego przyjaciela z wieściami. Co prawda San tego nie komentował, ale i tak był zażenowany swoim własnym zachowaniem.
Jeśli byłaby to zazdrość o Yunho - nikogo by to nie zdziwiło. Ale Jongho był zazdrosny o Yeosanga. Nie rozumiał tego, przecież znał go może dwa tygodnie, to uczucie było nie do zniesienia i było tak bardzo niezrozumiałe. Nic ich nie łączyło. Nie zamienił z nim zbyt wielu zdań, nie czuł żadnego przywiązania, dlaczego więc był zazdrosny, kiedy całował się z jego przyjacielem? Może chodziło zwyczajnie o to, że chciał być na miejscu Jeonga? Ale nie, jeśli to to, to to w żadnym wypadku nie jest zwyczajne.
Około południa Jongho wysłał wiadomość do całej szóstki, żeby przyszli wieczorem do ich domu. Jaki był tego cel - nie było celu. Choi nie mógł po prostu znieść faktu, że on i Yunho nie mogą się dogadać i chciał trochę rozluźnić atmosferę. Był też ciekawy, czy Wooyoung i Yeosang wszystko wyjaśnili, bo poprzedniego dnia oboje byli zdenerwowani. Niektórzy mu nie odpisali, niektórzy pytali czemu, albo jedyny Wooyoung odpisał monolog, który brzmiał "ok".
Niespodziewanie w godzinie obiadowej Jeong wszedł do pokoju młodszego bez poprzedniego pukania i stał przez chwilę, patrząc na niego.
- Coś się stało? Czemu nie pukałeś? - zapytał, jak gdyby nigdy nic, obserwując mimikę starszego.
- Byłem pewny, że pukałem - westchnął głośno, gubiąc się w tym, co sam robi. Jongho nie zdążył nic powiedzieć, gdyż wyższy po prostu usiadł obok niego na jego łóżku i mocno się do niego przytulił.
- Wszystko ok? - odsunął się od niego i spojrzał zatroskany na jego twarz, próbując odgadnąć co jest nie tak. Dotknął nawet jego czoła, żeby sprawdzić, czy nie ma gorączki.
- Tak - odpowiedział po chwili i znów się przytulił. - Stęskniłem się.
- Oh - mruknął cicho, kiedy Yunho w końcu porządnie się położył, przez co miał na twarzy jego włosy. Ich czuła chwila szybko dobiegła końca przez dzwonek do drzwi. Jongho zostawił więc starszego u siebie w pokoju, nie wiedząc za bardzo co zrobić i o co chodziło. Nie wiedział czy starszy był smutny, czy po prostu nagle poczuł potrzebę przytulenia. Otworzył drzwi, nie patrząc nawet kto się za nimi kryje.
- Hej - uśmiechnął się szeroko Hongjoong i wprosił im się do mieszkania. - Miałem być wieczorem, ale byłem na mieście i brałem obiad, więc pomyślałem, że coś wam przyniosę.
- Miło z twojej strony - również się uśmiechnął i kiedy tylko starszy zajął miejsce w salonie, zawołał drugiego lokatora, który zrobił to samo i wzięli się za jedzenie.
CZYTASZ
8 makes 1 team | ateez
FanfictionZAWIESZONE! Perypetie ośmiu Koreańczyków. Konkretnego opisu książki nie posiadam, bo historii jest bardzo dużo i wiele będzie się tu dziać. Mogą pojawić się wulgaryzmy, zaburzenia psychiczne, takie jak: schizofrenia, depresja, lęki, zaburzenia odż...