| 29 |

51 6 14
                                    

Wigilia rozpoczęła się pełną parą i wszyscy z pewnością byli zadowoleni. Na idealnie przykrytym stole stały cudownie pachnące i smakujące dania, przygotowane przez ich własnego szefa kuchni, niejakiego Wooyounga. Pod przystrojoną również przez Wooyounga choinką stały prezenty, których nie powinno być, a jednak i tak każdy przyniósł jakiś upominek. Zaczęli jeść w ciszy, całkiem przyjemnej. W końcu została przerwana.

- Nie zgadniecie, kto umilał mi po południe i rozmawiał ze mną jebane trzy godziny, które mogłem wykorzystać na robieniu czegoś pożytecznego, na przykład mogłem wziąć relaksującą kąpiel i inne duperele, a zamiast tego musiałem się z nim męczyć? - zaczął Yeosang, a Wooyoung automatycznie zgromił go spojrzeniem.

- Yeosang! Ale wcale nie musiałeś ze mną rozmawiać! Przestań na mnie narzekać, bo w końcu przestanę do ciebie dzwonić! - niemal krzyknął, a wszyscy zaczęli się śmiać z jego dziecinności. Fuknął i dodał - idę posprzątać.

- Mógłbyś mu czasem trochę odpuścić - westchnął na to Seonghwa, kiedy Jung zniknął w kuchni. - Wiem, że jedynie żartujesz, ale kiedyś naprawdę go zranisz swoimi słowami i nawet nie będziesz o tym wiedział. Bo z góry zakładam, że cię nie powiadomi. Jesteście przyjaciółmi, a ty zamiast cieszyć się jego obecnością, cieszysz się sprawianiem mu przykrości.

- Hwa, nie zaczynaj. Rozmawialiśmy o tym wiele razy, Wooyoung nie jest autystycznym, małym dzieciakiem, który bierze wszystko do siebie.

- Seonghwa ma rację, Yeo. Może dzieciakiem nie jest, ale dałbyś spokój. To nie wyjdzie dobrze na waszej relacji prędzej czy później - Mingi wzruszył ramionami, nie chcąc zezłościć starszego.

W tym czasie do Wooyounga w kuchni zawitał San, mając chytry plan. Przyszedł mu pomóc, ale miał idealną okazję, kiedy młodszy był odwrócony do niego plecami i nie zauważył jeszcze jego obecności. Podszedł bliżej niego w ciszy i powoli położył ręce na jego biodrach, wtulając się w niego i układając brodę na jego ramieniu.

- Jak miło - mruknął, nie mając humoru do odwzajemnienia uścisku. San prędko pozbył się wszelkich rzeczy z jego rąk i odwrócił w swoją stronę.

- Co się stało?

- Nic. Mam po prostu dość tego, że Yeosang ciągle narzeka na moją obecność i to, że istnieje i oddycham tym samym powietrzem.

- Yeosang na pewno nie myśli tego co mówi. Wasza rozmowa nie mogła być przecież taka zła... On po prostu nie potrafi do końca wyrazić swoich uczuć, z pewnością cieszy się, że może spędzić z tobą czas.

- Ja dziękuję za taki czas. Już dawno nie usłyszałem od niego nic miłego. Nie mówię, że ma zaraz komplementować mój mały palec u stopy, ale nie musi jako temat rozmowy uznawać nabijanie się ze mnie.

- Nie nabijał się z ciebie, to jego sposób kochania cię jak przyjaciel przyjaciela.

- Nie chcę takiego kochania. Jest mi zwyczajnie przykro, że nawet na chwilę nie może mnie docenić. Chciałem mu tą rozmową umilić święta, bo wiem, że ich nie lubi, a on mimo wszystko ma do mnie pretensje.

- Na pewno to docenia, Woo, Yeosang taki jest i tego nie zmienimy.

- Nie chcę, żeby się zmieniał. Chcę tylko, żeby był przyjacielem dla mnie takim jakim ja jestem dla niego - niższy wyszedł z powrotem do przyjaciół, a Choi podążył za nim. Wooyoung nagle zaczął się uśmiechać i San był szczerze pod wrażeniem, jak szybko ukrył złość i smutek.

- Jak się poznaliśmy to siedzieliśmy o tej porze i oglądaliśmy filmy na kanapie Yunho i Jongho i było jasno na dworze, a teraz ciemno jak w dupie - skomentował Hongjoong, popijając swoją imbirową herbatkę i kradnąc z talerza pierniczki.

8 makes 1 team | ateezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz