| 19 |

44 4 2
                                    

Z samego ranka obudziła go wiadomość rodziców, że są już w centrum i została im ostatnia prosta, by dostać się do dzielnicy, w której mieszkał ich syn. To szybko spędziło Yunho sen z powiek, kiedy pędem rzucił się, by wszystko wysprzątane było na błysk. Jongho oczywiście go uspokajał, ale też przydał się przy pomocy. Zaproszona została też mama młodszego lokatora, więc zarówno Pani Choi jak i Państwo Jeong przyszli w podobnym czasie. Wtedy chłopcy mieli dopiero zagwozdke, jak zaprosić ich do obcego domu.

- Mamo, Państwo Jeong - zaczął niższy. - Najpierw chciałem powiedzieć, że jak najbardziej zdajemy sobie sprawę z tego, że mamy po osiemnaście i dziewiętnaście lat. Yunho wymyślił, że skoro teraz mamy sześciu przyjaciół, a nie dwóch, to dobrze by było, gdybyście ich poznali. To znaczy, będą tylko rodzice Wooyounga, ale przyjaciół możecie poznać.

- To pomysł dla sześciolatków - zabrała głos matka starszego z chłopców. - Ale jestem za.

Więc chłopcom nie pozostało nic więcej, jak czekać na ustaloną godzinę i zacząć się stresować konfrontacją.

Wooyoung nie mógł długo gniewać się na Yeosanga. Starszy przeprosił go milion razy i piątkowy wieczór spędzili razem, oglądając bajki. Dołączył do niego tuż po jego unieruchomieniu, po którym swoją drogą miał się spotkać z Sanem, nie z nim. Nie miał pojęcia co zaszło, ale nie narzekał. Chociaż gdyby wiedział, że Kang i Choi wymienili się nieprzyjemnymi słowami, to nie spotkałby się z żadnym z nich. Yeosang nawet u niego przenocował i pomógł opowiedzieć o planie całej ich ósemki. Rodzice Wooyounga na szczęście nie mieli nic przeciwko i od razu zgodzili się na swoje uczestnictwo. Swoje chodzenie w miarę możliwości ograniczał do wycieczek do toalety, choć i tak poruszał się o kulach ortopedycznych.

- Yeosang, chciałem zejść na dół... - westchnął głośno i wywrócił oczami. - Jak zaraz się nie ruszę, to zwariuje.

- Nie możesz się ruszać - prychnął, sprzątając stół w pokoju młodszego, po wczorajszym wieczorze filmowym.

- Ale ja nie mogę się nie ruszać!

- Wooyoung, wyszedłeś dzisiaj już pięć razy do kibla, tyle ci wystarczy!

- Nie wystarczy! - fuknął obrażony i skrzyżował ręce na piersiach. - Albo mi pomagasz, albo skoczę z tych pierdolonych schodów, żeby zrobić cokolwiek, bo zastygne w tym łóżku.

- Jezu, uspokój się - zdziwił się na przekleństwo z ust Junga, więc odłożył wszystko i podszedł do łóżka. - Będziesz grzeczny i będziesz mnie słuchał?

- Nie - odparł od razu.

- Więc zastygasz w łóżku - wzruszył ramionami.

- No dobra! - krzyknął, więc Yeosang ponowił swoje pytanie. - Nie mogę tego obiecać, ale się postaram.

Kang bał się konsekwencji, jakie mogło nieść ze sobą zgadzanie się na głupie pomysły młodszego przyjaciela, ale wiedział, że ten zamęczy go samym sobą, jeśli się nie zgodzi. Najostrożniej jak mógł, pomógł mu zejść, po czym przyniósł mu kule, z których pomocą dostał się do salonu. Blondyn naprawdę by się nie zdziwił, gdyby niższy zaczął tańczyć, ale ten na szczęście miał jeszcze resztki rozumu i usiadł na kanapie. Spokój zakłócił mu telefon.

- Co tam Sannie? - spytał delikatnie, spoglądając na przyjaciela, który chciał podsłuchać.

- Jesteś z Yeosangiem? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki. Wooyoung migowo wygonił z pomieszczenia starszego.

- T-tak, a co?

- Nic, nie ważne.

- San, powiedz o co chodzi - nalegał, ale Choi się rozłączył. Zwyczajnie go olał.

8 makes 1 team | ateezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz