| 15 |

46 5 1
                                    

Yunho wstając w głowie miał pustkę. Wstał, zjadł śniadanie, uszykował się na uczelnię, wyszedł z domu z Jongho i myśleć zaczął dopiero, kiedy stanął na ich stałym miejscu, tym przy szafkach, gdzie spotykali się przed pierwszymi wykładami. Ujrzał wtedy Yeosanga, który w niezbyt dobrym humorze zmierzał w ich stronę.

- Nie będę owijać w bawełnę, głupio wyszło - westchnął głośno, przekładając cały ciężar ciała na nieszczęsną ścianę. - Naprawdę sorry. Nie sądziłem, że będzie z tego taka afera.

- Ok, ale nie róbcie tak więcej - mruknął najmłodszy, a oni spojrzeli na niego niezrozumiale. - Nie mam nic złego na myśli, róbcie co chcecie. Jesteście oboje dorośli, ale wolałbym nie widzieć takich rzeczy.

- A ja bym chciał to zobaczyć - uśmiechnął się szeroko Mingi, stając za plecami najwyższego. - Niezły z ciebie gość, Yunho.

Następnie dołączyli się do nich San i Hongjoong. Potem były już tylko dwie opcje. Albo Seonghwa trzyma stronę Wooyounga i nie pokaże im się na oczy, albo Jung całkiem przepadł i nawet z Parkiem nie porozmawia. Druga opcja była najbardziej prawdopodobna i szybko się sprawdziła, bo kiedy najstarszy był już z nimi, ujrzeli tylko przelatującą im przed oczami sylwetkę jednego z najmłodszych. Nie spojrzał nawet w ich stronę.

- Przepraszam was - zwrócił się szatyn do dwójki współlokatorów. - Przegięli oboje i jak się domyślam, nie przeprosili.

- Przeprosiłem. To Wooyoung ma jazdy i jest dzikusem - wzruszył ramionami zirytowany Kang. Nie pozostało mu nic innego niż iść na wykład, a co się z tym wiązało, Song poleciał za nim. Seonghwa jedynie jeszcze uśmiechnął się do reszty chłopców i również ruszył do swojej sali.

- Hej, porozmawiasz ze mną w końcu czy nie? - spytał starszy, łapiąc oddech po męczącym treningu.

- Nie mam czasu - odmruknął, pakując swoje rzeczy i na szybko zmienił koszulkę na tą nieprzepoconą.

- Wooyoung, ty ciągle nie masz czasu. Przecież mi ufasz, Hanowi nie może się znowu upiec. Zresztą sam widziałem i słyszałem jak cię wyzwał - westchnął zmęczony i chwycił chłopaka za rękę, by przypadkiem mu nie uciekł. On miał inne plany, bo nie odpowiadając wyrwał rękę z uścisku Choi'a i wyszedł z sali. Szczęście zielonowłosemu dopisywało, bo nie musiał się wysilać, żeby znaleźć przyjaciół Junga. - Yeosang! - wołany przez niego blondyn odwrócił się w jego stronę i uniósł brew. Nie miał pojęcia czemu, ale nie wydawał się wykazywać zainteresowania tym, co miał mu do powiedzenia.

- Yeonjun, ta? Co chcesz? Nie interesuje mnie Wooyoung, więc się streszczaj - wywrócił oczami. Za to Seonghwa bardzo się tym zainteresował, Mingi jedynie stał i słuchał. Tak samo druga czwórka.

- Dobrze, nawet jeśli ciebie to nie interesuje, to może was zainteresuje. Zapytam najpierw, czy Wooyoung dobrze jadł?

- Kurwa nie - prychnął Kang. - Mów co się stało, bo nie. Nie zjadł w piątek obiadu. Wiedziałem, że znowu mnie okłamuje.

- W piątek, po jednym z wykładów ze słabszą grupą kazałem mu na mnie poczekać, bo musiałem iść do toalety. Mieliśmy iść razem na lunch. Jak wróciłem Han i Wooyoung robili swoje przedstawienie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale Han wyzywał go od świń, a nasz lunch poszedł w niepamięć. Nawet nie chce ze mną porozmawiać. Dobrze, że was widzę, bo może wam się uda z nim dogadać.

- Z pewnością się uda - kiwnął głową Yeosang i ruszył w stronę, gdzie prawdopodobnie wybrał się Wooyoung. Sanowi nawet nie wydawało się, że ktoś taki jak Jung mógłby mieć problemy z odżywianiem. Hongjoong się przeraził, bo coś o tym wiedział, ale nadal był gotowy, żeby w razie czego pomóc. Miał już wprawę. Yunho z kolei się tym nie przejął, bo wiedział co się z tym je, a Jongho po prostu zrobiło się przykro. Wszyscy mocno mu współczuli i nie rozumieli, dlaczego tamten chłopak tak bardzo go nie lubi.

8 makes 1 team | ateezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz