| 25 |

63 5 5
                                    

Obudził się z głośnym westchnieniem, w końcu poniedziałki do przyjemnych nie należały. Poniekąd zazdrościł Sanowi i Wooyoungowi tego, że wieczorem mogli się świetnie razem bawić, kiedy on musiał się uczyć razem z Jongho do testów i innych tego typu rzeczy. Skubany Jung chwalił się wysiłkiem fizycznym, a Yunho musiał oczy psuć przed komputerem. Sprzeczności przeczą się bardzo. Już wiele razy Jongho obrzucał go tonami porównań dlaczego mają lepiej niż studenci wychowania fizycznego czy tego nieszczęsnego tańca, którego może Jeong też by spróbował, gdyby nie był tak bardzo zdecydowany na informatykę. Nie miał nawet na siebie konkretnych przyszłościowych planów, niejednoznacznie określił się za bezrobotnika, który będzie prosił o grosze tłumacząc się kawałkiem żółtego sera i chleba, a wszyscy z politowaniem będą patrzeć na niego jak na menela, który wszystkie grosze przepije w monopolowym w niedzielę po południu. Ewentualnie wróci do szpitala psychiatrycznego. Szpital w którym był może miał poziom, ale bardziej zależało im na papierku wyleczonego człowieka, niż na wyleczonym człowieku. Bo Yunho był pewny, że tak jak tam wszedł to nic do wyjścia się nie zmieniło, nie pamiętał dokładnie co się tam działo, ale opiekował się nim jakiś chłopak bez doświadczenia, także jeszcze lepiej. Rozwijali się, ale leczyć nie potrafili. Często pytał współlokatora co on zamierza robić. Choi zawsze twierdził, że albo razem zamieszkają pod mostem albo zostanie jakimś wywalonym w kosmos hackerem, który nawet bez ekranu komputera i klawiatury napisze hackerskie kody bezbłędnie, nie wiadomo jak. Yunho często rozmyślał nad tego typu rzeczami, ale nie zagłębiał się w to. Byleby przeżyć do końca studiów, potem każdy się będzie bić o takiego wspaniałego, nowonarodzonego informatyka, jakim był sam Jeong. Jongho też oczywiście. Wracając do tematu testów oraz Wooyounga i Sana, to może na randkę iść nie chciał, ale poszedłby gdziekolwiek, z kimkolwiek, zdala od nauki. To było raczej niemożliwe, zważając chociażby na to, że młodszy przyjaciel tak na to wszystko nie narzekał i jeszcze by go nieświadomie zdenerwował. A jak będzie grzeczny, to może nawet pomoc uzyska. Bynajmniej, wniosek był taki, że weekendy są za krótkie, tym bardziej jak całe dwa dni balujesz urodziny przyjaciela, który i tak w połowie całych dwóch dób musiał sobie iść. Nikt się tym nie przejął, póki nie zadzwonił zrozpaczony.

Dlatego Yunho zaczął tak dużo myśleć. Między na tamtą chwilę piątką panowała grobowa cisza, której nikt nie chciał przerywać. Yeosang mało co nie wychodził z siebie, zastanawiając się czy Wooyoung przyjdzie do szkoły i czy aby na pewno żyje, bo od momentu zakończenia połączenia i pamiętliwego huku w słuchawce, nie odezwał się ani słowem.

- Czy on może tu w końcu przyjść i się nie zachowywać jak dziwka w krzakach po otruciu swojej ofiary, ale coś nie wyszło?

- Weź, zluzuj gacie - zaśmiał się Hongjoong, przychodząc do reszty. Brakowało im samego Junga i Songa.

- Skąd te porównania? - zdziwił się San, nie mogąc ukryć lekkiego zawstydzenia tym co usłyszał.

- Oni tak zawsze - wywrócił oczami najstarszy. - Kiedyś Mingi zawisnął na żyrandolu w domu Wooyounga i Yeosang stwierdził, że jest niewyżytym szympansem, który mimo że jest wszystkożerny, uparł się na jedno jak małe dziecko i powinien zawisnąć na żyrandolu w inny sposób.

- Z pętelką na szyi - pozwolił sobie dokończyć, prychając. - Nie powiesz, że nie miałem racji.

- Ale co to za porównanie?

- On nawet wygląda jak taki szympans.

- Yeo! - zdzielił go po ramieniu i westchnął głośno. Powoli zbliżała się godzina wykładów, a Wooyounga nadal nie było. Kang poprzedniego dnia odpuścił sobie wykorzystywanie kryminologicznych i detektywistycznych umiejętności, ale wyraźnie powiedział, że nie powstrzyma się przed nawiedzeniem Junga w jego domu. Bo był pewny, że chłopak wrócił do domu, w końcu gdyby tak się nie stało to pewnie dostałby już dziesięć telefonów od jego rodziców czy wie coś na ten temat.

8 makes 1 team | ateezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz