Kobieca zazdrość

74 17 6
                                    


Czuła, że nie ma prawa do takich uczuć, a jednak je posiadała; jej pierwsza własność, której nawet nie chciała przyjąć.

ღ Jasmin ღ


Choć książę nalegał, aby wchodziła i wychodziła drzwiami, [Imię] zawsze schodziła z balkonu tak samo jak się nań dostała. Nie chodziło o brak zaufania w zapewnienia Jasmina, że umożliwi jej opuszczenie jego komnat bez wścibskich oczu dworzan i służby. Po prostu nie chciała zapomnieć, jak się wspina. Nie miała ku temu innych okazji, nie licząc nocy, kiedy chowała dumę i wstyd pod poduszką, by móc podziwiać gwiazdy u boku Abi, syna sułtana i jego tygrysicy, Rai.

Po pierwszej pamiętnej nocy, kiedy wkradła się na balkon księcia i otrzymała zaproszenie do częstszych odwiedzin, [Imię] długo się zastanawiała, czy Jasmin rzeczywiście mówił poważnie. Niby ją zapewniał, że owszem, ale jak miała dać wiarę jego słowom? Nikt przy zdrowych zmysłach nie zapraszałby byłej złodziejki do swoich komnat, w których mieściły się przedmioty warte jej rocznej wypłaty. Może testował jej moralność? W końcu to jemu zawdzięczała wyciągnięcie z lochów i szansę na nowe, godniejsze życie, więc upewnienie się, że nie popełnił błędu, zdawało się rozsądne. Tylko czemu miałby to robić dopiero po miesiącu?

Nic w tym wszystkim nie trzymało się logiki, co zdecydowanie nie podobało się [Imię]. Czy jednak zignorowała ofertę pierwszego księcia? Taki miała na początku zamiar, lecz wkrótce znowu uległa tęsknocie za chwilą wolności, wiatrem we włosach, dłońmi chwytającymi się ram okien i ciemnym, aksamitnym niebem z nieskończonym morzem gwiazd, aby wytrwać w tym postanowieniu.

Nadal pozostawała sceptyczna i nieufna przez kilka pierwszych wizyt, aż wreszcie dopuściła do siebie prawdę: Jasmin nie kłamał i naprawdę pragnął, by do niego przychodziła.

Od dnia, kiedy po raz pierwszy wspięła się na balkon księcia, minęły dwa tygodnie, po których zaczęła regularnie go odwiedzać. Z każdą nocą ich rozmowy stawały się coraz bardziej intymne, a zaufanie między nimi rosło. [Imię] nie zapomniała, skąd pochodziła i czym parała się jeszcze kilka miesięcy temu, ale w obecności Jasmina czuła, że może być kimś więcej. Kimś, kto nie jest zdefiniowany przez przeszłość i popełnione błędy.

Nadchodzącej nocy [Imię] również postanowiła spotkać się z Jasminem. Choć wcześniej nie zawracała sobie głowy uprzednimi przygotowaniami, tak tym razem poszła do łaźni po skończonej pracy, mimo że dotychczas myła się rano. Dołożyła też większych starań w ułożenie swoich włosów, jednak po któreś poprawce wprowadzonej przez Abi, zaczęła postrzegać swe zachowanie jako niedorzeczne.

— Czuję się jak idiotka, Abi — powiedziała i delikatnie machnęła ręką, aby odgonić małpkę od swoich włosów.

Abi zapiszczała w proteście i wskazała łapkami kolejno na siebie, okno, a potem na [Imię].

— Wiem, że parę kosmyków muszę zostawić dla ciebie, żebyś miała się czego chwycić w razie kłopotów, ale też nie za dużo, aby wiatr nie zarzucał mi ich na oczy. To rozumiem. To jest logiczne. Tylko cała reszta nie jest i dobrze wiesz, o czym mówię.

[Imię] samodzielnie dokończyła upinanie swoich włosów, udając, że nie dostrzega wymownej miny Abi, która siedziała obok na kozetce ze skrzyżowanymi łapkami. Wiedziała, że jej towarzyszka polubiła Jasmina równie bardzo, co Raja ją — było to widoczne w sposobie, w jaki oba pupile zachowywały się wobec ich opiekunów, a także siebie nawzajem. Gdy pozwalała ponieść się wyobraźni, to myślała nawet, że Abi zależy na przybliżeniu jej do księcia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 27 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dawno, dawno temu || Baśniowe scenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz