Pierwsze spotkanie

476 43 29
                                    


Niektóre spotkania są wynikiem przeznaczenia.

ღ Cendrillon ღ


Słońce wyszło za horyzont, rzucając rozkoszny i pełen ciepła blask na mury królestwa. Ptasi świergot dobiegał zza okna jednej, szczególnej komnaty, budząc księżniczkę jak co ranek. Jej bursztynowe oczy otoczone długimi rzęsami, uchyliły się i przez chwilę krótką jak machnięcie motylich skrzydeł, wbite były w błękitny baldachim. [Imię] powoli usiadła na skraju łóżka, pozwalając swojemu zaspanemu umysłowi przyswoić fakt, że rozpoczął się kolejny smutny dzień.

Minęły już dwa lata od czasu śmierci szanowanej i kochanej przez wszystkich królowej, lecz mimo upływu dni żal i tęsknota w sercu młodej księżniczki wciąż były obecne. Codziennie chodziła na grób matki, dając w łzach upust swych uczuć. Tylko przed kamienną płytą pozwalała sobie jawnie okazywać słabość. Wszędzie indziej zachowywała się zgodnie z oczekiwaniami, uśmiechając się i wypełniając wszystkie wole ojca, który ostatniej wiosny ożenił się po raz drugi, zrzucając na nią jeszcze więcej obowiązków i zmartwień.

Nowa królowa o imieniu Kornelia miała dwójkę dzieci, które razem z nią zamieszkały w zamku. Córka Eliza i syn Ronald byli do niej zupełnie niepodobni. Oboje odziedziczyli po swoim ojcu złote włosy i niebieskie jak diamenty oczy, po matce dostając tylko śniadą cerę i pięknie zarysowane kości policzkowe.

Przyrodnie rodzeństwo przykuwało uwagę i cieszyło się ogromnym zainteresowaniem wśród dworzan i pospólstwa, do którego niedawno jeszcze należeli. W przeciwieństwie do niektórych szlachciców, [Imię] nie przeszkadzało ich pochodzenie.

Jedyne, co psuło jej nastrój, to ilość zmian wprowadzonych z ich powodu.

— Czy już wstałaś, Wasza Wysokość?

— Tak. Wejdź, Anno.

Przez mosiężne drzwi weszła drobna dziewczyna niewiele starsza od [Imię]. Była jedyną osobą w pałacu mogącą pomagać księżniczce w dobieraniu strojów, myciu i czesaniu ku nieuciesze Elizy, która również chciała spędzić w taki sposób czas z przyrodnią siostrą. Jednak [Imię] ten pomysł nie przypadł do gustu i bynajmniej nie dlatego, że darzyła Elizę niechęcią — po prostu przyzwyczaiła się do opieki Anny i nie wyobrażała sobie jej zamienić na kogokolwiek innego.

— Jesteś gotowa na dzisiejszą wycieczkę? — Anna ustawiła się za [Imię] i zaczęła delikatnie rozczesywać jej rude włosy, obchodząc się z nimi z niesamowitą delikatnością.

— Czy mój ojciec kazał ci przypomnieć mi o tym?

Anna zaśmiała się melodyjnie.

— Zgadza się. Skąd o tym wiedziałaś, Wasza Wysokość?

— Obawiam się, że mój najdroższy ojciec przypuszcza, że mogłabym wywinąć się od tego.

— Ale jego przypuszczenia nie są uzasadnione, prawda?

— Oczywiście, że nie. Mogę być koronną księżniczką, ale to rozkazy króla są najważniejsze.

— Nie martw się, Wasza Wysokość. Jestem pewna, że będziesz się dobrze bawić.

[Imię] uśmiechnęła się do widocznego w lustrze odbicia Anny. Mogłaby tłumaczyć, że ma za dużo obowiązków i wyjście na spacer z Elizą do miasta nie powinno stanowić żadnego priorytetu, ale Anna nie zrozumiałaby tego tak samo, jak nie rozumiał tego król. [Imię] musiała się podporządkować, nawet jeśli wiedziała, że racja była po jej stronie.

Dawno, dawno temu || Baśniowe scenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz