Świętowanie urodzin

175 32 19
                                    


Zaproszenie nie jest wymagane.

ღ Cendrillon ღ


Eliza z wielkim podekscytowaniem podzieliła się z [Imię] informacją o zbliżających się urodzinach Cendrillona. Poznała datę jego narodzin podczas ich wspólnego spotkania, kiedy to próbowała go bliżej poznać, jak i sprawdzić, czy nadawał się na partnera jej siostry. Oczywiście szybko uległa jego urokowi i dałam im swoje błogosławieństwo, choć na razie tylko w myślach. Czuła jednak, że może się to wkrótce zmienić.

— Powinnyśmy urządzić mu przyjęcie! Nie takie wytrawne jak na cześć twoich urodzin, ale wciąż coś dużego i widowiskowego. Pełnego fanfar, pysznych ciast i tańczących gości! — próbowała przekonywać. — Zorganizujmy najlepszą niekrólewską uroczystość!

[Imię], która słyszała o ów pomyśle już któryś raz, westchnęła ciężko i na moment odłożyła pióro na biurku, dając dłoni odpocząć.

— Mam za wiele spraw na głowie, żeby myśleć o zabawie, że już nie wspomnę o samych przygotowaniach — odparła najspokojniejszym tonem, na jaki było ją stać. — Poza tym jestem przekonana, że Cendrillon nie chciałby w taki sposób świętować swoich urodzin. Nie zauważyłaś, jak nieswojo się czuł podczas balu?

— Nie, nie zdołałam, gdyż ciągle był zajęty tańczeniem z pierwszą księżniczką! — zawołała z teatralnym obudzeniem Eliza, uśmiechając się niewinnie.

Lecz twarz [Imię] pozostała niewzruszona, jak gdyby była zbyt zmęczona, aby wysilić się na choćby najmniejszy gest.

— Co w takim razie planujesz zrobić? — ciągnęła Eliza.

— Plany mam wielkie, szkoda tylko, że zbyt mało czasu, aby je zrealizować...

— Przecież ci pomogę, [Zdrobnienie]!

— Doceniam twoje chęci, ale nie mogę po raz kolejny postawić Cendrillona ponad moimi obowiązkami. Takie zachowanie nie przystoi przyszłej królowej. — Machnęła ręką na wysoki stos papierzysk i zwojów, tylko nieco mniejszy od tego, który znajdował się po drugiej stronie biurka. — Niewiele brakuje, abym utonęła w tym bezładzie.

W rzeczy samej gabinet [Imię] przypominał nieuporządkowane archiwum. Każdą wolną przestrzeń na meblach zajmowały księgi i raporty wszelkiej maści, począwszy od zaksięgowanych wydatków i planów finansowych na najbliższe miesiące, kończąc na projektach ogrodu królewskiego, który każdej pory roku zmieniał wygląd i ogólną strukturę. Wiele z tych rzeczy [Imię] mogłaby przekazać ojcu, Kornelii lub Ronaldowi, jednak nie chciała tego robić. W końcu musiała udowodnić, że podoła roli królowej, z czym łatwiej byłoby jej się pogodzić, gdyby nie oznaczało to rezygnacji ze świętowania urodzin Cendrillona.

Choć nie dawała po sobie niczego poznać, tak naprawdę bardzo chciała przygotować jakąś wyjątkową niespodziankę. Niekoniecznie bal, ale może wycieczkę do sąsiedniego miasta? Albo przynajmniej po stolicy i wszystkich osobliwych atrakcjach. Pomysłów miała wiele, lecz kolejna ucieczka od codzienności nie wchodziła w grę.

— Rozumiem, naprawdę rozumiem, ale nie możesz też tego dnia spędzić w całości w zamku! Proszę, wygospodaruj chociaż trochę czasu. Resztą osobiście się zajmę. — Eliza patrzyła na [Imię] z mieszaniną wyczekiwania i zachwytu. Było wyraźnie widać, że wymyśliła już co najmniej kilka planów na uczczenie urodzin Cendrillona.

Poważna mina [Imię] zmiękła.

 — Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moimi oczekiwaniami, powinnam móc wygospodarować wieczorem dłuższą chwilę wolnego.

Dawno, dawno temu || Baśniowe scenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz