Teatr

69 14 7
                                    

Mam już dość osamotnienia,

Wzgardy, życia bez znaczenia

Jakby kiedy ktoś zapyta

Tylko jedna rzecz mnie chwyta



Rzecz trwożąca, niespodziana

Czarnym płaszczem tuż odziana

Bez uczucia, bez cierpienia

Stan wiecznego ukojenia


Obrzydł mi już głos jednaki

Impulsywny, byle jaki,

który twierdzi równo, wznów,

że urodzić się to cud



Każdy głupiec mógłby stwierdzić

od problemów się odpędzić

ignorować wszelkie fakty

byle jego żywot łatwy



Nikt nie myśli, nikt nie powie

Nawet jeśli ktoś się dowie

Gra nie warta żadnej świeczki

Ani orła, ani reszki



Cudzym życiem nędzne granie

Obietnice, zakłamanie

Teatr wtedy tylko równy,

gdy kolejką lud do trumny

Głuche słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz