Spokój
,,Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz,,
Tydzień nauki na ostatnim roku przeleciał, jak wiatr nad jeziorem Michigan. Te dni mogłabym nazwać monotonnymi wręcz syzyfowymi. Rano wcześnie wstawałam do szkoły, zazwyczaj chłopacy jeszcze spali, przyjeżdżałam po szesnastej rozmawialiśmy chwilę i szłam się uczyć na zaplanowane testy albo ćwiczenia maturalne. Ale dzisiejszy dzień postanowiłam sobie urozmaicić, zabierając się na spacer z kawą w ręce z Ksavier'em.
Wczoraj kiedy wychodziłam ze szkoły jak zwykle zmęczona podszedł do mnie i zaprosił mnie na spacer, który prawdę mówiąc był mi w tamtej chwili naprawdę potrzebny, dlatego zgodziłam się.
Dzisiaj o godzinie piętnastej wbiegłam do domu jak po rozżarzonych węgielkach i nic nie zastanawiając się pobiegłam się umyć. Spędziłam w łazience dobrą godzinę, co najwidoczniej zaniepokoiło mojego brata ponieważ układając włosy usłyszałam głos z pod drzwi.
- Czy coś się stało?
- Nie nic, wszystko jest w porządku- otworzyłam drzwi, wychodząc na korytarz - Wychodzę dziś na spacer z Ksavier'em i trochę mi się śpieszy.
- Z Ksavier'em powiadasz - zamyślił się dłuższą chwilkę - Kto to? Ile ma lat? Jak nazywają się jego rodzice? Gdzie mieszka? Jakie ma powiązania z mafią? Chce wiedzieć o nim wszystko - podążył za mną kiedy przeszłam z łazienki do mojego pokoju i zaczęłam się ubierać.
- Jeju spokojnie, to tylko spacer.
- To nie jest tylko spacer, to spacer z chłopakiem.
- No i co z tego. Jest ładny, w moim wieku, mądry, dogadujemy się.
- No nie wiem - ponownie zamyślił się.
- Nie możesz zabraniać mi spotykać się z chłopakami, wiem, że się martwisz, ale za nie długo mam już dwadzieścia lat na karku a przelizałam się tylko trzy razy i to dwa z przyjaciółmi dla zakładu - podniosłam ręce w geście rozpaczy - Nie chce być do końca życia sama.
Jack popatrzył się na mnie z wyrazem twarzy, który zawsze miała mama kiedy broniłam jej albo ona broniła mnie, a następnie mnie mocno przytulił.
- Masz rację, ja tylko boję się że twoje życie będzie wyglądało jak to mamy, ale chyba nie potrzebnie, ty dałabyś sobie radę - odsuną się ode mnie, poprawiając przy tym materiał bluzy - Dobra zbieraj się, już ci nie przeszkadzam.
Tak jak powiedział tak zrobiłam i już po upływie dwudziestu minut stanęłam przed bramą parku, gdzie czekał na mnie Kasvier. Podeszłam do niego witają się jednocześnie a następie ruszyliśmy do kawiarni.
- Wiesz, nie wiem czy będziesz zainteresowana, ale w moim i Chloe pokoju jest jedno wolne łóżko, więc może chciałabyś z nami zamieszkać? - zapytał kiedy staliśmy w kolejce po kawę.
- Dziękuję za propozycję, ale wygodnie jest mi mieszkać w domu mojego brata i jego przyjaciela.
- O masz rodzeństwo ? Opowiesz coś o nim?
- Tak zaraz opowiem- odwróciłam się do pani stojącej przy ladzie - Poproszę kawę latte mrożoną, posypaną czekoladą na wynos.
- Sześć dolarów - zapłaciłam pani a następnie podeszłam do stolika przy którym siedział chłopak.
- Więc mam brata, ma na imię Jackob i studiuje razem ze swoim przyjacielem, a ty masz rodzeństwo?
- A tak, starszego brata. Jackob? A jak nazywa się jego przyjaciel? - powiedział, na co nie ukrywam poczułam się trochę niekomfortowo.
CZYTASZ
Chłopak, który nauczył mnie żyć
Romance,, Byłeś głębiną do której wskoczyłam ,, ~ Pierwsza część trylogii - 𝑳𝒆𝒂𝒓𝒏𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒐 𝒍𝒊𝒗𝒆 . ~Nie zezwalam na kopiowanie mojej książki. ~1🥇w rankingu,, brat,, -27.01.2023r ~1🥇w rankingu,, książka,, -05.02.2023r ~1🥇w rankingu,, summerlo...