8. Flos

1.1K 26 2
                                    

 Kwiat

~ po co palić za szkołą , jak można jarać się życiem~

Wstałam jak zwykle przed szóstą, żeby się ogarnąć , bo jutro przyjeżdża Jack . Ubrałam na siebie ciuchy i zrobiłam lżejszy makijaż. Włosy związałam w wysokiego kucyka a do uszu włożyłam słuchawki wcześniej łącząc się nimi z telefonem. Nudziło mi się dzisiaj a dom nie wyglądał najlepiej dlatego postanowiłam trochę ogarnąć dom.

Sprzątanie wpadło można powiedzieć w moją rutynę. Jak byłam młoda zazwyczaj mama dzieliła pomiędzy mnie i moje liczne rodzeństwo obowiązki, tak, że w poniedziałek sprzątałam ja i moje dwie siostry a w czwartek mój brat z innymi braćmi. Jako, że było nas wtedy siedmioro  nie mieliśmy kłopotu z posprzątaniem małego domku. Natomiast kiedy przeprowadziłam się do cioci domek na wzgórzu sprzątałam z nią we wtorki i piątki. Z resztą ciekawe czy pani której sprzedaliśmy dom opiekuje się nim, podlewa ogród i karmi ptaki przylatujące do nas zazwyczaj po szesnastej.

W każdym bądź razie teraz czeka mnie wyzwanie. Ja kontra ogromny dom, pełny zakamarków w których może być kurz. Sprzątanie tego domu mogło okazać się super zabijaczem czasu dlatego też zeszłam na dół i pomaszerowałam do kuchni ze sprayem do kurzu, szmatką i płynem do szyb w rękach. Puściłam moją ulubioną playlistę a o moich uszu dobiegł dźwięk piosenki którą uwielbiałam słuchać wieczorami.

,,And I wanna kiss you, make you feel alright, I'm just so tired to share my nights, I wanna cry and I wanna love, But all my tears have been used up,,

Praca szla mi na ogół szybko. W kuchni było w miarę czysto więc więcej niż pół godziny tam nie spędziłam. Przeszłam do salonu i postanowiłam zacząć od książek które stały w małej biblioteczce obok komody. Wszystkie książki wyciągnęłam obczepiałam je z kurzu i ponownie zaczęłam je wkładać. Układałam już książki na najwyższej półce, kolorami i alfabetycznie jednocześnie. Schyliłam się po ostatnie książki, chwyciłam je delikatnie się chwiejąc na krześle, i kiedy już myślałam, że spadnę poczułam jak silne ręce chwytają mnie w talii. Delikatnie przytrzymał mnie podejrzanie się uśmiechając i pozwalając mi odzyskać równowagę .

- Uważaj bo spłaszczysz sobie cycki- Powiedział Tyler powracając do swojej codziennej miny. Zimnej i martwej, jednak w jego oczach zobaczyłam iskrę jakby ekscytacji.

- Oh dziękuje za troskę nie ma się czym martwić, możesz mnie już puścić- mruknęłam spychając jego ręce z mojej talii, jednocześnie schodząc z krzesła.

- Chodź pokażę ci kogoś- machnął ręką wskazując, żeby iść za nim, co niepewnie zrobiłam. Nie to, że się go bałam tylko po prostu rzadko widuje się uśmiech na twarzy u kogoś a jego oczy są puste jakby były w swoim świecie. Powoli poszłam za nim rozglądając się za osobą którą chciał mi przedstawić, a kiedy stanęliśmy twarzami do średniego pudełka zaczęłam się niepokoić co to może być. Prawdopodobieństwo tego, ze przygotował na mnie śmiercionośną pułapkę wynosiło w tamtej chwili u mnie dziesięć na dziesięć procent w skali niebezpieczeństwa.

- Otwórz i nie patrząc włóż tam rękę - rozkazał władczym tonem.

- Pogrzało cię, a co jak jest tam jakaś igła, którą mi wbijesz i przez to dupa mi zwiędnie?

Nic nie odpowiedział a jedynie cicho zaśmiał się pod nosem. Wykonałam polecenie, bardzo ostrożnie bo nie wiedziałam co to może być. Lekko przerażona, że na razie nic nie poczułam zaczęłam dotykać pudełko od środka ale niczego nie wyczułam.Chwilę później zorientowałam się, że coś oplata moją rękę. Delikatnie wysunęłam rękę z pudełka a moje oczy zabłyszczały. Tym czymś był zielonooki czarny wąż .

Chłopak, który nauczył mnie żyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz