EPILOG

19 1 2
                                    

"Enlighten me, my dear
Why am I still here?
I don't mean to be complacent with the decisions you made
But why?"

- d4vd, "romantic homacide"

TERAZ

Czasami mam wrażenie, że świat staje w miejscu za każdym razem kiedy ma się zdarzyć coś złego.

Pojawia się we mnie to dziwne poczucie paniki, która bierze się znikąd. Powietrze staje się cięższe, a serce ciąży jak ołów. Myślę sobie wtedy: co tym razem?

Co znów zepsuję? Co może mnie jeszcze bardziej dobić? Zrobić mi krzywdę?

Znów będę musiał naprawiać swój świat od nowa i od nowa, znów będę błagał ją żeby została. A ona mi wybaczy, tak jak zrobiła to tamtego wieczora. Powiedziałem, że ma jechać i patrzyłem jak znika, ale świadomość że w końcu byliśmy pogodzeni, przez chwilę przyniosła ulgę. 

Poznanie Connie było czymś, na co nigdy nie mógłbym się przygotować. Zobaczyłem ją i wiedziałem, że to zły moment, wiedziałem, że ją zniszczę i że to skończy się źle. Powinienem wyjść z tej kawiarni i nigdy nie zapraszać jej do swojego życia, powinienem ją uratować, oszczędzić jej tego co się stało. 

Codziennie oglądałem jak się zmienia. Jak bardzo próbuje mnie kochać i jak bardzo chce odejść, ale nie zostawi mnie, nie ona. Connie zawsze była do końca, choćbym nie wiem co jej powiedział. 

Sprzątała po mnie, zbierała każdą potłuczoną szklankę, kładła mnie do łóżka kiedy nie miałem na to siły i mówiła, że nie jest zła. Uśmiechała się przez łzy, a ten uśmiech wydawał się taki prawdziwy bo tak bardzo chciałem w nas wierzyć.

Ale wydawało mi się, że mogę jej to zrekompensować. 

Mieliśmy dobre chwile i rozumieliśmy się jak nikt inny na świecie. Śmiała się z moich żartów, ufała mi w prawie każdej kwestii. Ubierałem ją w drogie sukienki i zabierałem ją w ładne miejsca, chciałem żeby miała wszystko. 

Chciałem ją chronić, spalić cały świat jeśli bym musiał. Zamknąć ją w szklanej kuli przez którą żadne zło by do niej nie dotarło. Dałbym jej to, o co by mnie prosiła. 

Ale uświadomiłem sobie, że to ja jestem dla niej zagrożeniem. I nie ma żadnej kuli która by ją przede mną ochroniła bo ciągle była obok, zawsze w polu rażenia, a ja jej pozwalałem wracać, bo tak desperacko jej potrzebowałem. 

No więc kiedy wsiadła do tego samochodu a ja patrzyłem jak odjeżdża, chciałem chyba dać jej trochę przestrzeni. Chciałem żeby to wyglądało tak jak trzeba. 

Nie ma racjonalnej odpowiedzi na pytanie: dlaczego nie wsiadłem z nią? Może się bałem, że jestem nieprzygotowany, że jeśli nie kupię sobie trochę czasu, znów coś zepsuje. Może. 

Może gdybym pojechał, nie byłaby tak roztrzęsiona. 

Może gdybym pojechał, gdybym to ja prowadził samochód, ominęlibyśmy to skrzyżowanie. 

Gdybym nie wsiadł w taksówkę kilka minut po tym, jak zniknęła, Connie by żyła. 

Nie wysiadałbym na środku ulicy z auta, które jeszcze nie wytraciło prędkości. Nie oglądałbym swojego mercedesa rozbitego na tyle części, krwi na poduszce powietrznej i ciała zamkniętego w czarnym worku.

Nothing To SaveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz