"Walking through the streets
I'll confess I'm obsessed
Yes she thinks that I'm a geek
And I guess for my sake that I better move on quick"- Tiny Little Houses, "Everyone is"
WTEDY
Dion zjawił się w kawiarni trzy dni po naszym spotkaniu, ale wpadł tylko na chwilę i, o ironio, zamówił kawę.
Nie wiem czemu mnie to zawiodło, ale nie dałam nic po sobie poznać w pracy - zachowałam stoicki spokój i pogodziłam się z tym. Uznałam że ta cała gadka była na pokaz, tacy jak on tak mają, mówią ci rzeczy które chcesz usłyszeć i kiedy w końcu się zgodziłam z nim wyjść, kiedy opowiedział mi tę całą historyjkę o wdzięczności, uznał że nie ma czym zawracać sobie głowy. Nie ma co się dziwić, nie jestem ciekawa. Nie potrzebowałam rozpraszacza w swoim życiu, na pewno nie teraz, więc odpowiadała mi ta cisza.
Poza tym, kto tak robi? Zechciał mi "podziękować"? Poważnie? Jak miałam w to uwierzyć?
Nie ukrywam, że myślałam o jego słowach znacznie dłużej niż powinnam, ale mimo to nie byłam ani trochę poruszona tym jego zniknięciem. Co mnie on obchodzi? Nie znam go, a poza tym, mam tyle rzeczy do roboty, że nie wiem czym zająć się najpierw, nie dawałam mu więc zbyt wiele przestrzeni w mojej głowie. Zajęłam się tym, co robiłam zawsze, moja rutyna nie uległa zmianie, na całe szczęście. Lubiłam ją właśnie dlatego, że jest w moim życiu tak niezmienna. Nad tym nie mogłam utracić kontroli. To zawsze działa. Zawsze jakoś się tego trzymam i dzięki temu radzę sobie jakkolwiek.
A teraz znów jestem w kawiarni, nieco zmęczona po wczorajszej bezsennej nocy.
Stoję przed tablicą kredową i zapisuję: kolorowe rożki do lodów. Zaczyna ich brakować i nie chcę być w polu rażenia kiedy będzie trzeba o tym powiadomić jakieś dziecko.
Zapisuję jeszcze przyprawy do kaw i papierowe słomki, a potem słyszę jak do kawiarni wchodzą goście. Nie odwracam się od razu, ale odkładam kredę i wycieram ręce w wilgotną ściereczkę, dopiero potem podchodzę do lady i patrzę z góry na brązowowłosą dziewczynkę z ustami umalowanymi błyszczykiem.
- Dzień dobry - mówi, a ja mimowolnie się uśmiecham. Ma przyjemny głos i wielkie kasztanowe oczy. - Mogę zamówić gofra?
- Oczywiście - odparłam zerkając na tablicę za mną. - Z czym byś go chciała, hm?
Mała zastanawia się chwilę, a ja jestem ciekawa czy próbuje coś wymyślić czy wyczytać zza moich pleców. Postanawiam jej pomóc i proponuję dodatki, a ona tylko kiwa głową jakby wybór był naprawdę niemożliwy, a moja pomoc niezbędna. Godzi się na wszystko co proponuję, a ja staram się podsunąć jej same ciekawe rzeczy.
Jestem cierpliwa w stosunku do dzieci. Nauczyłam się tego przez wiele lat pracy, ale też mam serce i empatię i wiem, że z zasady wszystkie dzieci są dobre, tylko niektóre są wychowywane z zły sposób i nie poświęca się im zbyt dużo uwagi. Znałam okrutnych chłopców kiedy uczyłam się w podstawówce - niektórzy z tego wyrastają, a niektórzy wybierają sobie taki charakter.
- Hm, może... co powiesz na bitą śmietanę i... waniliowe lody? A do tego kolorowa posypka i strzelające kulki?
Oczy dziewczynki rozbłysły. Odeszłam na chwilę od kasy i sięgnęłam za ladę żeby dostać się do notesu i wszystko zapisać.
- Nie przesadzacie trochę z tymi posypkami?
No i proszę, pojawił się znikąd. Mroczny kosiarz przy wesołej dziecinie w falbaniastej sukience w truskawki.
CZYTASZ
Nothing To Save
Fiksi RemajaConnie robi wszystko żeby stanąć na nogi, a problematyczny Dion który nagle pojawia się w jej życiu, wcale nie okazuje się być ratunkiem na całe zło tego świata. Dziewczyna nie miała nigdy czasu żeby doświadczyć prawdziwej miłości, a wbrew obawom...