6.

195 22 24
                                    

Amity

Z początku trochę bałam się, że myślenie o matce przyłapującej mnie na ucieczce przeszkodzi mi w spokojnym spędzaniu czasu z Luz i jej przyjaciółmi, lecz po chwili mój umysł ogarnęły inne zmartwienia. Przykro mi było, że ten moment zaraz miał się skończyć i nie byłam pewna czy kiedykolwiek się powtórzy.
Powinnam cieszysz się, że w ogóle było mi dane się z nimi jeszcze zobaczyć.

Natomiast o śledzącego mnie złotego strażnika tym razem nie muszę się martwić. Ostatnio okazał się być naprawdę w porządku wobec mnie, co było dość...zaskakujące. Matka kazała mi przesiadywać wyłącznie w moim pokoju nie korzystając z żadnych dostępnych mi tu rozrywek, aż do odwołania. Opuszczać pokój mogłam tylko i wyłącznie kiedy ode mnie tego wymagano. Okropnie mi się nudziło więc czasem się wymykałam jak na nastolatkę przystało. Raz natrafiłam się na owego złotego strażnika znajdując się na wprost niego. Zamarłam kiedy go zobaczyłam. Już byłam pewna, że załatwiłam sobie właśnie wydłużenie szlabanu, lecz ten ani drgnął. Nawet się nie odezwał. Zupełnie jakby mnie nie widział. Zapytałam więc, czy nie powinien mnie teraz wydać mojej matce, a jego odpowiedź sprawiła, że zyskał w moich oczach. Powiedział, że chce choć raz zrobić dla mnie coś dobrego i może pomóc mi przedostać się do sali z rozrywkami, gdyż oczywiście zna cały harmonogram i w najbliższym czasie nikogo tam nie zastaniemy. Niepewnie za nim poszłam biorąc pod uwagę, że mógł jednak próbować mnie przechytrzyć w ramach pewnego rodzaju dla niego rozrywki. Praca w straży pewnie mu się nudzi. Ten człowiek jest nieprzewidywalny i lubi pogrywać z innymi.
Okazało się, że dotrzymał słowa.
Kiedy wróciłam już do pokoju, ten nawet przyniósł mi przekąski.
Tak czy siak miałam właśnie spędzić czas z Luz, więc zaprzestałam myślenia o strażniku. W końcu problem z głowy.

-Dobra, trochę nie bardzo wiem co możemy robić, więc... jakieś propozycje?- rzuciła po chwili zamyślenia Luz.

-Dziewczyno, przeprowadziłaś tę całą akcję, która wymagała ogromnego pomyślunku, a nie potrafisz wymyślić jak spędzić rozrywkowo czas?- zapytał prześmiewczo Gus- Jesteś niemożliwa.

W tym momencie wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Wtedy wpadłam na pomysł. To, że trzymają mnie w zamku jak w klatce przez większość czasu nie oznacza, że nie znam absolutnie żadnych fajnych miejsc nieopodal.
Wnet Luz wyprzedziła mnie ze swoją propozycją, która wydawała się o wiele lepsza od zwyczajnego pójścia do kawiarni.

-WIEM! Skoro jest piękna pogoda, czyli świeci słońce, a chmur brak, to pójdziemy do mnie po koce, przekąski oraz stroje kąpielowe i udamy się nad pobliskie jezioro! Co wy na to?

Brązowowłosa spotkała się z okrzykami radości co oznaczało, że jej pomysł był świetny. Tak więc zrobiliśmy.
W drodze do domu Luz rozdzieliliśmy się, gdyż Willow i Gus udali się do siebie po stroje kąpielowe. Nie było z tym problemu, bo trójka przyjaciół mieszka nieopodal siebie. Zazdroszczę im. Naprawdę. Nie chodzi tu o rozmieszczenie domów, mogłabym mieć przyjaciela nawet na końcu świata, ale żeby tylko kogoś mieć. Kogoś kto zawsze będzie przy mnie mając przy tym szczere intencje.

-Wszystko w porządku?- zapytała zatroskana Luz.

Rany, ta dziewczyna dobrze wyczytuje emocje innych, albo ma taki nawyk upewniania się bez wyraźnego powodu czy z jej znajomymi wszystko w porządku. Tak czy owak miło z jej strony.
Zapewniłam ją, że wszystko jest dobrze.
Akurat byłyśmy już przed jej domem. Budynek nie był zbyt duży, ale za to naprawdę uroczy. Zwyczajny domek z drewnianymi elementami i mnóstwem kwiatów. Łąka, na którą padał blask letniego słońca, znajdująca się obok dodawała wiejskiego, pełnego spokoju klimatu.
To było... piękne.

-Idziesz?

Z zamyślenia wyrwała mnie Luz.

-Tak, tak.

Wnętrze było równie cudowne. Sam korytarz robił wrażenie. Wchodząc dalej moim oczom ukazało się wejście do przytulnego salonu z kominkiem, a obok ogromne drewniane schody, przy których widniały obrazy, ale nie takie nudne i szare jak u mnie w zamku, tylko abstrakcyjne, kolorowe, nadające życia temu wnętrzu dzieła sztuki.
Przywitałam się z jej mamą Camilą. Kobieta była bardzo uprzejma i ciepło mnie przyjęła. Jaka matka taka córka. Z tego domu aż biło dobro. Zastanawiałam się gdzie jest jej tata, lecz postanowiłam nie pytać.
Następnie udałyśmy się z Luz do jej pokoju. Jak sam dotąd zwiedzony dom mnie pozytywnie zaskoczył, tak jej pokój wywarł na mnie trzykrotnie większe wrażenie.
Owe pomieszczenie można było nazwać istnym wybuchem weny artystycznej. Wszędzie walały się pędzle, kredki, zestawy ołówków. W rogu obok ogromnej drewnianej szafy widniała sztaluga oraz płótna. Kolor ścian był ledwo widoczny, gdyż całe były przykryte plakatami oraz rysunkami. Naprawdę dobrymi rysunkami.
Postanowiłam skomplementować Luz za jej dzieła, a ta się lekko zarumieniła.
W zasadzie, to nie były zwyczajne prace. Większość zdawała się mieć jakieś symboliczne, przelane z umysłu autora na papier znaczenie.
Jedna zarysowana kartka papieru szczególnie przykuła moją uwagę. Wyróżniała się tym, że widniejący na niej rysunek był czarno-biały, w porównaniu do innych, które były bombą kolorów.

-Um, Luz.- otrzymałam jej uwagę- Dlaczego wszystkie te prace są kolorowe, natomiast jedna, jedyna jest bez barw. Czy to celowy zabieg?

-Wiesz...- zamyśliła się na chwilę- Bo to ty. Kojarzy mi się on z tobą. Jesteś z pozoru smutna i nieszczęśliwa przez to gdzie się znajdujesz. Popatrz na środku jest zielony element, który chyba przeoczyłaś. To ja. Bardzo chciałabym ubarwić twoje życie, lecz nie wiem czy ty tego chcesz.

Dziewczyna wydawała się być szczera w tym co mówi. Słowa wypowiadała z pewnego rodzaju pasją, w końcu tłumaczyła mi zamysł swojego dzieła.
Lecz po chwili się speszyła i machnęła ręką mówiąc:

-Wybacz, to głupie. Znamy się tak krótko, a ja już uważam się za jakąś twoją bohaterkę, to żenujące.-odwróciła się ode mnie speszona.

Chwilę myślałam o tym co właśnie powiedziała i zrobiłam krok w przód chwytając Luz za ramię odwracając ją w swoją stronę oraz skupiając wzrok na jej czekoladowych oczach.

-Jesteś moją bohaterką.- wypowiedziałam czule się uśmiechając, a następnie wtulając się w dziewczynę.

Niesamowite. Czy ja śnię? Jej naprawdę na mnie zależy. Nigdy nie czułam się tak dobrze jak w tamtym momencie. Chciałabym móc mieć ją przy sobie na zawsze. Szkoda tylko, że w moim życiu nie ma miejsca na własne wybory.

Wróciłyśmy do pakowania potrzebnych nam rzeczy nad jezioro. Okulary przeciwsłoneczne, koce, stroje kąpielowe. Z racji, iż nie miałam nic swojego, Luz pożyczyła mi jakiś swój inny strój.

Gdy Willow i Gus pojawili się z powrotem udaliśmy się wszyscy do kuchni w celu przygotowania przekąsek.
Zapowiadało się cudowne popołudnie.

~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że akcja nie rozgrywa się mozolnie;//.
Dziękuję ogromnie za wszystkie gwiazdki i komentarze. Jakakolwiek interakcja mnie bardzo motywuje.
Do następnego.
Byeeeee!!!<333

Royal Family ~ LumityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz