26.

119 15 25
                                    

Hunter

-Co u niego?- zapytała siwowłosa kobieta.

-Cóż. Szczerze, nie mamy zielonego pojęcia. Spotkałem go tylko na krótką chwilę. Ledwie ujrzałem jego twarz.- odpowiedziałem.

Eda na krótką chwilę się zamyśliła podpierając się stołu, przy którym wszyscy zasiedliśmy.

-Rozumiem.-odparła znów.- Chłopcze...- głęboko westchnęła i splotła swe dłonie razem, umiejscawiając je na stole i odchylając się do tyłu na tyle, by się wyprostować.- Za pewne znasz historię tego rodu. Wiesz o okrutnym Belosie, który domagał się władzy absolutnej. Belosie, który szedł po trupach, by zdobyć to, na czym mu zależało. A ty, młoda Blight. Niczego nieświadoma, zagubiona duszyczka, pragnąca jedynie szczęścia. Pamiętam cię taką małą i niewinną. Tyle lat minęło. Tyle można było uczynić dobrego wychodząc naprzeciw Odali. Jednak jej wpływy stawały się zbyt potężne. Potężne na tyle, że zdołały rozdzielić mnie z własną rodziną i ukochaną osobą.
Nie mogę za wiele na ten temat powiedzieć, lecz ty Hunterze możesz uczynić wiele.- po tym zwróciła się w stronę ów kobiety.- Lilith, tak wiele wycierpiałyśmy, ale kocham cię mimo wszystko.- przytuliła siostrę.- Bardzo dobrze, że na siebie trafiliście. Lilith musisz pomóc tym dzieciakom, to już czas.

Po jej długiej wypowiedzi czarnowłosa kiwnęła głową jak gdyby odrazu rozumiejąc co tamta miała na myśli.

-Czas wyjść z ukrycia. Gdy będzie nas więcej, Odalia nie będzie w stanie nic nam zrobić. Jej wszelkie marne groźby, którymi skalała swój wizerunek jak i nasz los, wreszcie zdadzą się na nic. Poskromimy jej nikczemne zamiary i sprawimy, że wszystko będzie tak jak powinno.
Trzeba zawiadomić ludzi, udać się do prasy i ubiec się o publiczne wygłoszenie. Możemy tego dokonać wyłącznie na dorocznych obwieszczeniach, które są tuż przed świętem narodowym. Całe mieszczaństwo zbiera się pod zamkiem na audiencję królowej.
To będzie dla nas idealna szansa, by trafić do jak największej liczby odbiorców. Jednak nie jestem w stanie tego zrobić. Ani ja, ani żaden z moich powiedzmy pośredników. Odalia zagroziła mi straszne rzeczy. Wybacz dziecko drogie, nie rozdrabniam się w szczegóły, to twoja matka i nie chcę pogarszać sytuacji.- zwróciła się w stronę Amity.- Tak czy siak, musimy działać.- wstała od stołu lekko w niego uderzając otwartymi dłońmi.

Dalej niczego nie rozumiałem. Oczywiście plan był jasny i zrozumiały, ale po co to wszystko.

-Chwila, ale o co właściwie te całe zamieszanie. Co skrywa Odalia?

-Oh, Hunterze. Jesteś zaginionym synem Belosa.- poinformowała mnie Eda'a z wyraźną troską w głosie.

Poczułem jakby ziemia pod moimi stopami się załamywała. Jakby właśnie wykopywał się dół, w który miałem wpaść i zatracić się w nim na wieki. Czy to oznaczało, że...?

-Jesteś prawowitą głową tego państwa. Odalia przejęła stery jako jedyna godna tronu persona w ów sytuacji, gdyż dziedzictwo Belosa rzekomo przepadło. Skoro jesteś cały i zdrów, to tron należy się tobie. Nikomu innemu. Hunterze, jesteś przewódcą i przyszłością tego kraju.- westchnęła.- Nie mogłam niczego zrobić, udać się do ludzi, ale skoro to wy mnie znaleźliście, to to zmienia postać rzeczy. Musimy obmyślić plan doskonały i działać razem!

Powinienem się cieszyć, a jednak czułem ogromny lęk i presję. Ja królem narodu? Kiedy ja się nie nadaję. Jestem... Nikim. Płynie we mnie krew królewska, ale po życiu tylu lat w ukryciu, nie wiem czy dałbym radę temu podołać. Nagle odmienić całe swoje życie? Każdy wie jaki był Belos, a co jak lud mnie nie przyjmie?

-To... To wspaniałe wieści!- wykrzyczała Luz.- Hunterze, przecież to niesamowite. Nie zostaniesz zesłany na wojnę! Już wiemy co przez ten cały czas ukrywała królowa. Chwila... Pewnie dlatego to ukrywała i chciała cię zesłać, by... .- jej entuzjazm zgasł.

Dziewczyna spojrzała w stronę swojej ukochanej, która zdawała się być oszołomiona.

Po chwili odeszła od nas udając się w stronę korytarza.

„Idź za nią". Kiwnąłem porozumiewawczo głową w stronę Luz.

Amity

Nie mogłam w to uwierzyć. Ta kobieta była okropna od kiedy tylko sięgam pamięcią, ale że aż tak? W życiu bym się czego takiego nie spodziewała. Tyle czasu żyliśmy w kłamstwie? Usiadłam na niskiej szafce na buty i pochylając się schowałam twarz w dłoniach.

-Hej, powiedz mi co ci leży na sercu.- dosiadła się do mnie Luz delikatnie mnie obejmując.

-To wszystko, to było kłamstwo. Kawał życia, który okazuje się, że wcale nie był moim życiem. To było życie, na jakie przez cały ten czas zasługiwał Hunter.- po chwili jednak się rozpromieniłam.- Ale wiesz co? Jest jeden ogromny plus tego wszystkiego!

Aż wstałam  z wrażenia.

-Nie jestem przyszłą koronowaną głową!- popatrzyłam na nią uradowana oczekując reakcji.

-I?- zapytała zdezorientowana moją nagłą zmianą humoru.

-Nie rozumiesz głuptasie? Możemy być ze sobą już na zawsze!

-A wcześniej nie mogłyśmy?- zamyśliła się.- Oooooh, no taaak.- po chwili jednak zrozumiała.

Zaśmiałam się wręcz paranoicznie i wtuliłam się w dziewczynę, sprawiając, że wstała.

Luz odsunęła się ode mnie po chwili, a ja wciąż obejmowałam ją w pasie. Dłońmi odgarnęła włosy z mojej twarzy gładząc moje policzki i złączyła swoje usta z moimi w czułym pocałunku. Jedną dłoń wsunęła w moje włosy, ciągnąc za nie delikatnie. Natomiast drugą umiejscowiła na moim karku, intensywnie go gładząc. Całowała moje usta wkładając w to wszelkie emocje, aż pocałunek stał się namiętny i bardzo pieszczotliwy. Z racji, iż towarzystwo znajdowało się w kuchni i zdawało się żywo rozmawiać, a my byłyśmy za zamkniętymi drzwiami, dziewczyna nie hamowała się i  przemieszczała z pocałunkami. Zjeżdżając z ust, zahaczyła o moją brodę, delikatnie ją muskając i kierowała się w stronę szyi. Za kolejny cel obrała sobie zgięcie w szyi, na którym bardziej się skupiła. Delikatnie odchyliłam głowę, a Luz składała mi dogłębne, niepohamowane, pełne zapału pocałunki.
Z czasem zwolniła i z powrotem wróciła na moje usta, zakańczając tym samym pieszczoty z wielką niechęcią.

Niestety, czekała nas misja. Nasza przyszłość, przyszłość narodu, w tym moja i Luz, o której wieść wywołała ów emocje, spoczywa w naszych rękach i od powodzenia akcji.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No wreszcie coś ruszyło.
Nie wiem czy podoba mi się ten rozdział, ale lepsze to niż nic.
Mam już pomysły na dalszą akcję, także będzie z górki, tak myślę.
Ślicznie dziękuję, za tak dużą dla mnie liczbę wyświetleń, gwiazdek oraz komentarzy.💘
Byeee!!!<333

Royal Family ~ LumityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz