27.

100 15 49
                                    

Eda

Nie byłam przekonana czy te dzieciaki by podołały, ale niestety ja sama nie mogłam nic zrobić. W nich jedyna nadzieja.

Przygotowałam im posiłek oraz ciepłe napoje i ułożyłam wszystko przy dużym stole, gdy reszta poszła do toalety czy na zewnątrz. To dobrzy młodzi ludzie. Bardzo odważni, skoro zdecydowali się podjąć takiej akcji.

-Jak się trzymasz Edalyn'o?- zaskoczyło mnie pytanie siostry, widocznie musiałam sprawiać nieświadome wrażenie skołowanej.

-Oh, boję się, że tłum ich wygwiżdże, czy obrzucą pomidorami i inne takie, ale to silne dzieciaki.- zaśmiałam się z żalem.

-Pytałam jak ty się trzymasz. Jak sobie radzisz?- ponowiła pytanie mocno zatroskana Lilith.

-Oh, Lili... Jest ciężko. Tyle lat minęło. Ale jest szansa by to wszystko naprawić. By nasza rodzina znów się spotkała. W całości.

-A... Co z tatą?

-Spojrzę mu w oczy, nawet po tym co zrobiłam.
Zerwałam wszelkie kontakty bez słowa, ale w słusznej sprawie.

-Zrozumie to. Napewno.

Po chwili przerwy momentalnie zmienił jej się nastrój.

-Zapalę świeczki na stole, będzie klimatycznie.- powiedziała uradowana.

-Dobrze Lili.- zaśmiałam się.

Gdy skończyłam przygotowywać, wszyscy zebrali się przy stole i wzięli się za jedzenie.

Potem nadszedł czas opracować plan.

-A więc, zrobimy tak... Za kilka dni będzie wygłoszenie królowej. Hunterze, za pewne będziesz miał szerokie wtyki. Wprowadzisz Amity gdzie trzeba. Reszta będzie działała z zewnątrz. Zanim wyjdzie królowa, trzeba będzie dopuścić młodą Blight do głosu. Jednak przydałby się ktoś, kto w razie czego zająłby się ewentualnymi niepowodzeniami. Wiecie, gdyby trzeba było czymś zająć królową. Z tym może być ciężko. Nie wpuszczą nikogo z was do zamku.- zamyśliłam się wskutek pojawiającego się już pierwszego problemu.

-Moje rodzeństwo, Edric i Emira pomogą. Są specami w bajerowaniu mamy.- wtrąciła Amity.

-To nam bardzo pomoże. W takim razie pozostaje tylko przemyślenie twojego pierwszego w życiu wygłoszenia Amity. Myślisz, że dasz sobie radę? To może być dla ciebie presja. Jednak wiedz, że nie jesteś sama. Ze wszystkim ci pomożemy i wspólnie przygotujemy co masz powiedzieć.

-Oczywiście. Robię to dla wszystkich. Dam sobie radę.- odpowiedziała pewnie.

Amity

Wieczorem byliśmy już gotowi do powrotu. Ten dzień to była istna bomba informacji. Nadal trochę nie dowierzałam w to wszystko. Jednak nasze życie dążyło ku lepszemu. Pod warunkiem, że nasz plan dojdzie do skutku. Czy się stresowałam? Ogromnie. Ale przecież nie mogłam wyjść z twardej skorupy. Miała ona być niczym zbroja. Odwagi mi nie brakowało. Bo jednak mimo strachu byłam w stanie dokonać tego co właściwe.

Nocna podróż pociągiem była magiczna, do czasu gdy oczy zaczęły mi się same kleić. Stałam się ogromnie senna. Nie wiedzieć kiedy poczułam jak osuwam się z pionu i ląduję na ramieniu Luz. Dziewczyna oparła swoją głowę na mojej i czując jej ciepło oraz bijące serce zasnęłam.

Hunter chyba jako jedyny nie spał, gdyż obudził nas wszystkich, kiedy byliśmy już na miejscu. Ledwo otworzyłam cięższe powieki niż wcześniej i ujrzałam rozkoszny widok. Willow, która właśnie się obudziła przy ramieniu Huntera. Przeurocze.

Dobudziłam też Luz, która twardo spała i wszyscy opuściliśmy środek komunikacji.

Rozeszliśmy się w swoje strony. Jednak zanim to, wsparliśmy się wszyscy duchowo i liczyliśmy na lepszą przyszłość. To najważniejsze by w obliczu zła mieć kogoś przy sobie. Mieć swoich ludzi, o których się dba i będzie się walczyć o ich dobro. To bardzo motywuje do działania i sprawia, że człowiek sam ze sobą czuje się lepiej. Dlatego Luz jest dla mnie taka ważna.

Chwyciłam ją za rękę i szłyśmy tak razem we dwie dopóki nie nastał czas krótkiej rozłąki. Rozstałyśmy się przy miejscu, w którym droga się rozdzielała i ruszyłyśmy w swoje strony. Zanim to jednak przytuliłyśmy się do siebie mocno, a ja pocałowałam ją krótko. Trzymałyśmy się jednak wciąż za dłonie przez moment, odchodząc kroczkami od siebie na coraz to większy dystans. Puściłyśmy, gdy znalazłyśmy się na tyle daleko od siebie.

W zamku czekała mnie rozmowa z moim rodzeństwem. Chciałam poczekać na Huntera, który postanowił przejść się z resztą w stronę ich domów mając zaraz do mnie dołączyć. Stwierdziłam jednak, że lepiej jeśli pogadam z nimi sama.

Będąc na miejscu wkroczyłam do ich pokoju uprzednio pukając.

Zastałam widok zwisającej Emiry głową w dół z łóżka i czytającą pewne czasopismo gwiazd, natomiast Edric... Edric jak Edric, nigdy nie wiadomo co on właściwie robi.

-Hej Mittens, szlajałaś się ze swoją dziewczyną?

-Daj jej spokój Emira, bo się zaczerwieni.

-Przestańcie oboje, to nie czas na żarty.

Przedstawiłam im całą sytuację. Powaga, jaką się wykazali ogromnie mnie zaskoczyła. Nie sądziłam, że są w ogóle skłonni do takiego stopnia skupienia. To wręcz nienaturalne w przypadku mojego rodzeństwa.

-Pewnie Mittens, wchodzimy w to.

-Szczerze, czułem, że mamuśka coś knuje.- powiedział przekonany siebie Edric.

-I tata ją w tym wszystkim wspierał? On w ogóle wie?- zapytała mnie siostra.

-Nie zdziwiłabym, gdyby się okazało, że o niczym nie wiedział. Nasza matka jest w stanie omotać wszystkich, bez urazy dla niego, ale nasz ojciec to dla niej żadne wyzwanie.- odpowiedziałam.

Miałam ich wsparcie. Bardzo mnie to cieszyło.

Pozostało czekać do dnia wygłoszenia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proszę o wybaczenie mojej nieobecności. Zgubiłam na moment wenę, ale szybko się znalazła. Dacie wiarę, że skrywała się w moim łóżku? Tak właśnie postuję ten rozdział z łóżka.
Miłego dnia/nocy!!!💘
Byeee<333!!!

Royal Family ~ LumityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz