29.

105 15 75
                                    

Amity

Pomimo małego poślizgu wciąż mieliśmy trochę czasu. Wszystko było przygotowane. Każdy zajął swoje miejsce.

Tata wyszedł przed tłum zabierając głos oraz wzbudzając zdziwienie ludu, z racji, iż rzadko zaszczycał swą obecnością publicznie.

Wyjrzałam przez okno tak, by nie zostać zauważoną. Wiele ludzi się zeszło. Bardzo mnie to cieszyło, lecz tym co najbardziej ociepliło moje serce, była obecność Edalyn'y, która stała na samym końcu tłumu w kapturze, aby nikt nie zwrócił na nią uwagi. Wyglądała na taką zatroskaną, jakby przybyła tu aby nas wspierać.

-Drodzy zgromadzeni! Mieszkańcy naszego pięknego państwa, nad którym sprawowaliśmy pieczę i o które wspólnie dbaliśmy, by uczynić je lepszym miejscem. Pragnę was serdecznie powitać oraz wyjątkowo zabrać głos we własnej osobie. Zjawiłem się tutaj, gdyż posiadam bardzo ważną wieść, którą należy się z wami zgromadzonymi podzielić. Czas najwyższy... aby szydło wyszło z worka.- zrobił chwilę przerwy z widocznym przygnębieniem.- Z wielką przykrością przemawiam, lecz śmiem twierdzić, iż postrzegacie naszą rodzinę jak kogoś kim nie jest. Robiliśmy wszystko co w naszych siłach, lecz to nie do nas należał ten obowiązek. Znany nam wszystkim doskonale Belos, dawny władca, doczekał się potomka. Skrywanego dziedzica tronu.

Zszokowanie ludzi było nie do opisania.

Tata zaniemówił, więc swój problem rozwiązał cofając się o krok, tym samym opuszczając poddanych na moment, aby zaraz przyprowadzić Huntera.

Dziwnym było, że usiłował go pozbawić hełmu.

-Panie, kiedy mi nie wolno.- sprzeciwiał się.

-Nie mów mi tak, teraz to Ty będziesz Panem. Koniec panowania Blight'ów, czas na wielkiego Huntera.- mówił jak gdyby zmęczony całym tym królowaniem oraz pchając go ku publiczności.

-Oto potomek Belosa!

Zdziwienie tłumu było ogromne. Jak gdyby ujrzeli w nim dawnego władcę. Z tego co mi wiadomo Hunter był bardzo podobny do swojego ojca. Niemalże identyczny. Niektórzy okazali ogromne wzburzenie i sprzeciwiali się. Inni zamarli i słowem się nie odezwali. Mało kto wiwatował. Niestety Belos nie był dobrym władcą, ludziom mogło się zdawać, że potomkowie jego rodu sprawowaliby się podobnie. Jednak tak musiało być, Hunter mimo wszystko musiał przejąć koronę. Płynęła w nim królewska krew. Jego miejsce było na tronie. Ludzie w końcu by się przekonali jaki jest naprawdę. Do tego potrzeba czasu. To doskonała lekcja wyzbycia się uprzedzeń i powierzchowności wynikających z oceniania z góry.

Ojciec przemówił by uspokoić ludzi. Wciąż widzieli w nim swojego władcę sprzed chwili. Mówił on o zaistniałej lata temu sytuacji. O tym jak skrywany był Hunter przed własnym ojcem i o tym jak matka o niego zadbała zabierając go od niego.

Wrócił gdy było po wszystkim.

-Tato, udało ci się!- przytuliłam go.

-Tak tak, ale lepiej stąd chodźmy, bo matka ukręci mi łeb. Logicznym był fakt, iż Hunter nie byłby dopuszczony do panowania przed ukończeniem odpowiedniego wieku, jednak plany co do tego okresu były inne jak wiecie. O tyle dobrze, że nie powiedziałem o tym jak wasza matka chciała się pozbyć chłopaka.

-Pozbyć tak? Pozbyłeś, to ty nas reputacji, a co najgorsza władzy!!!- krzyczała moja matka w niebogłosy, my jednak chcieliśmy uciec w te pędy.- Czy ty wiesz coś ty narobił?! Dałeś się omamić szczeniakom, a teraz bogactwo przez ciebie stracimy!

Royal Family ~ LumityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz