18.

180 18 44
                                    

Amity

Czy ja śniłam? Nigdy wcześniej nie czułam czegoś tak wyjątkowego.
Odsunęłyśmy się od siebie na milimetr, lekko stykając się ustami. Otworzyłam oczy i wnet dostrzegłam za Luz moją matkę. Nic nie mówiąc chwyciłam dziewczynę za rękę i pociągnęłam ją w kierunku wyjścia.

Kiedy minęłyśmy drzwi, tym samym znajdując się na korytarzu pomyślałam, żeby pójść do mojego pokoju. Nie byłam pewna, czy matka coś widziała, ale jeśli tak, to lepiej było się w tym momencie nie przejmować, tylko przygotować psychicznie na ewentualną późniejszą rozmowę.
Trzymałam właśnie całe moje szczęście za rękę, nie chciałam sobie tego zepsuć.

Im bliżej pokoju się znajdowałyśmy, tym bardziej czułam się niepewnie. Za moment miał nadejść czas na rozmowę, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.

Otworzyłam drzwi przepuszczając w nich Luz jako pierwszą. Gdy obie znajdowałyśmy się w pokoju chciałam zacząć, ale moja towarzyszka uprzednio siadając na łóżku oraz wystawiając dłonie w moją stronę mnie wyprzedziła.Natomiast ja stojąc przed nią, patrząc jej w oczy chwyciłam ją za ręce.

-Widać moje śmieszne uczucia już nie są takie śmieszne, tylko czymś poprzedzone.- zatrzymała się na moment.- Poprzedzone tym uczuciem.- powiedziała z naciskiem na „tym".

Spojrzała mi głęboko w oczy, jakby oczekiwała czegoś z mojej strony.

Zupełnie nie wiedziałam co chciała przez to powiedzieć i przez chwilę patrzyłam na nią pytająco, po czym zrozumiałam, a moja mina automatycznie zmieniła się pod wpływem realizacji.

-Miłością.- powiedziałam cicho.

Po tym Luz puściła moje dłonie i objęła mnie w pasie wtulając się we mnie oraz rozszerzyła nogi, aby mieć mnie jeszcze bliżej siebie, a ja odwzajemniłam uścisk.

-Zostań.- zaproponowałam.

-Nie mogę, mama będzie się martwić.- odpowiedziała odrywając ode mnie głowę, aby na mnie spojrzeć, lecz wciąż nie puszczając ze mnie rąk.- Poza tym jest późno i muszę już wracać.-dopowiedziała smutno.

Luz wstała, tym samym mocno się we mnie wtulając. Trwałyśmy tak dłuższą chwilę. Po tym dziewczyna kierowała się w stronę wyjścia, lecz zanim to, cofnęła się obracając w moją stronę i złożyła delikatny pocałunek na moich ustach, zaraz po tym wyszła.

Stałam jeszcze przez chwilę w tym samym miejscu, przykładając delikatnie palce do ust. Z wielkim uśmiechem rzuciłam się plecami i z rozłożonymi rękami na łóżko. Byłam w tak dobrym humorze, że miałam ochotę dzielić się nim z innymi. Em i Ed mieli dość wrażeń w swoim własnym towarzystwie. Kto inny mógł teraz potrzebować polepszenia humoru.

Hunter

Wszelkie sale, czy korytarze były puste. Wszyscy znajdowali się w sali balowej. Postanowiłem skorzystać z okazji. Zdawałem sobie sprawę z faktu, że było to nie w porządku, ale zatajanie przede mną informacji o mnie samym też nie było w porządku.
Chciałem sprawdzić pewne akta oraz pojedyncze dokumenty dotyczące mojej przyszłej misji. Wiedziałem tylko tyle, że królowa dwa miesiące przed ukończeniem przeze mnie osiemnastego roku życia, chciała wysłać mnie na pewną podróż. Nie miałem pojęcia co to miało znaczyć i właśnie tego chciałem się dowiedzieć.

Kiedy byłem na miejscu wziąłem się za poszukiwania. Oficjalnie nie miałem dostępu do danych tego miejsca, lecz znałem sposób na zdobycie klucza. Przez dłuższy czas nie mogłem znaleźć nic znaczącego. W zasadzie nie było zbyt wiele dotyczących mnie dokumentów w tym miejscu. Kiedy już zamierzałem się poddać, w moje ręce trafiła pewna teczka dotycząca toczącej się wojny, między sojuszniczym nam państwem, a krajem im wrogim.
W środku była lista żołnierzy, z naszego państwa, którzy mieli wyruszyć na wojnę, aby pomóc naszym państwowym sojusznikom.
Nie to było celem moich poszukiwań, ale coś kazało mi przeczytać listę do końca. Zamurowało mnie w monecie, kiedy ujrzałem moje imię i nazwisko.
Ale jak to mogło być możliwe? Każdy z wymienionych miał doświadczenie i był pełnoletni, a ja? To nie mogło być prawdą.

Royal Family ~ LumityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz