Narodziny

997 43 4
                                    

Pov.Harper

Siedzieliśmy jak zwykle ja zdychałam a Adi pracował. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi wstałam a w nich stali Maya i Monty
-Cześć! - krzyknęła szczęśliwa Maya
-Hej! - przytuliłam ją ale delikatnie bo brzuch nie za bardzo pozwalał, weszliśmy do środka
-I jak tam? - spytałam
-A dobrze,dobrze słyszałam że bracia zostali niby "porwani" przez Hailie - usiedliśmy na kanapie
-No tak, ale nic złego im nie robi tylko udaje tak naprawdę to nie miała nawet zamiaru nas porywać po prostu ją do tego zmusili - wyjaśniłam bo to prawda gdy z nią rozmawiałam to wszystko mi powiedziała
-Uff... To dobrze hah a kiedy wypuści braci?
-Za parę dni - odpowiedziałam uśmiechając się
-A i razem z Adrienem mamy dla was wiadomość - odezwałam się po chwili Adrien siedział koło mnie i obejmował mnie ramieniem
-Oo jaką? - przerwałam uśmiechnęłam się popatrzyłam na męża też się uśmiechał i skinął głową
-Albo wiecie co? Nie ważne - wzruszyłam ramionami, ich miny cudowne haha
-No ej! Jak powiedziałaś A to teraz powiedz B - zdenerwowała się
-B - wujek Monty wybuchnął śmiechem wraz z Adrienem
-Harper... - poprosiła
-No już już - zaśmiałam się chłopaki się uspokoili
-No to tak... - przerwałam, pociągnęłam lekko koszulkę i złożyłam ręce w serduszko ma brzuszku widziałam ich miny hah
-Czy t-ty? - zająkała się ciotka
-Tak - zapiszczała a ja wraz z nią
-Będę ciocią będę ciocią będę ciocią!! - zaczęła wiwatować
-Który tydzień, miesiąc? - dopytywała
-pierwszy tydzień - rozmawialiśmy o tym praktycznie bez przerwy ogólnie przez większość czasu dyskutowałam z mężem na temat płci jak zwykle zresztą.
-Ał - Maya chwyciła się za brzuch
-Co się dzieje??? - odrazu wstałam i przykucnęłam przy niej
-Chyba się zaczyna
-Jedziemy do szpitala! Już! - krzyknęłam Monty wziął ją na ręce ja siedziałam z nią na tyle a chłopcy na przodzie.

~W szpitalu~

Siedziałam z Adrienem na korytarzu wbijałam paznokcie w dłonie, nie wiem czemu... Po chwili wyszedł Monty
-I jak - zapytałam wstając Adi też
-Wszystko dobrze - poczułam ulgę
-Możemy wejść?
- Tak - weszliśmy do sali ciocia nie spała trzymała córkę na rękach usiadłam na krześle
-Jak dasz jej na imię??
-Liliana
-A na drugie? - dopytywałam ciekawa zaśmiała się lekko
-Harley - uroczo dobrze wiedziała że to moje drugie imię poczułam łzy w oczach
-Mogę? - przytaknęła i dała mi ją na ręce, o matko jaka ona leciutka i te rączki takie małe
-Jakie ona ma malutkie rączki - powiedziałam zachwycona
-Hah za nie długo ty też będziesz trzymała takie małe rączki - zaśmiał się Adrien
-Chce zauważyć że ty też - popatrzyłam na niego
-Wiem,wiem
-Harper oddasz mi moje dziecko?
-Oh, tak - oddałam jej Lily. Po godzinie pojechaliśmy do domu bo byłam już zmęczona tak samo jak Maya.
-Nie mogę uwierzyć że za niedługo będziemy mogli trzymać takie małe maleństwo - powiedział niedowierzając
-Ja też - trzymałam się za brzuch oddchyliłam głowę do tyłu
-Dzwonisz do Hailie?
-Ah no tak - wybrałam numer i dałam ja głośnik
-Haloo
-Haloo Hailie! Maya urodziła!
-Co naprawdę!? Wszystko w porządku z nimi?
-Tak i co najlepsze nazwała ją Liliana Harley Monet!
-OMAJGASZ CUDOWNIE! - krzyknęła szczęśliwa
-Muszę to przekazać bracią - powiedziała
-Okej, to papa - pożegnałam się
-Paa! - a ona rozłączyła, uśmiechnęłam się i oparłam o fotel.

~W domu~
-Ja tu dominuje
-Nie ja - wadziliśmy się o to kto dominuje w naszym związku
-Chciałbyś, ja tu dominuje bo jestem kobietą - powiedziałam
-Nastolatką - podkreslił
-Z którą będziesz miał dziecko - dałam ręce na biodrach, nie powiedział nic
-Dobra, robimy tak, raz ja będę dominował a raz ty, zgoda?
-Zgoda - podaliśmy sobie ręce. Reszta dnia minęła tak samo jak zwykle czyli ja gnijąca na kanapie a Adrien gnijący przy komputerze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem co napisać dlatego nie napiszę nic:)
Miłego dzionka a bardziej nocy<3

Rodzina Monet: Bliźniaczki&lt;3 &quot;KOREKTA&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz