Nie wierzę

740 35 4
                                    

Pov.Harper

~4 miesiące później~

4 miesiące spędziłam w szpitalu przy córce. Adrien przychodził tylko na trzy godziny bo on musi pracować..Dzisiaj postanowiłam wyjść się przewietrzyć.
Gdy szłam w parku trafiłam na dziennikarzy, oh matko jak ja ich nienawidzę! Zawsze wtykają nos w nie swoje sprawy! I tak było w tej sytuacji
-Patrzcie to siostra Monetów! - ktoś powiedział i do mnie podbiegli, udawałam miłą ale się nie uśmiechałam nie umiałam. Na policzkach dalej były ślady łez.
-Czy zgadza się pani na wywiad? - przytaknęłam
-Czy to prawda że twoja siostra była w psychiatryku? - spytała któraś
-Nie
-Kto spowodował wypadek waszej mamy i babci?
-Nie wiem.. - włożyłam ręce do kieszeni
-Czy to prawda że to ty spowodowałaś raka u swojej córki? - zapytał a we mnie się gotowało
-Słucham? - po raz kolejny czułam pieczenie w oczach a później łzy na policzkach
-Czy to prawda?
-Nie! Kocham swoje dziecko nigdy nie spowodowałabym raka u niej! - mówiłam głośno nie krzyczałam tylko mówiłam
-To dlaczego ludzie tak myślą?
-Może dlatego że traktują rodzinę Monet jako ludzi bez serca!? Prawda jest taka że nigdy nie spotkałam kogoś bardziej kochanego i opiekuńczego! Faktycznie czasami są wkurzający ale to jest normalne -  otarłam łzy i pociągnęłam nosem
-Dobrze, bardzo dziękujemy za wywiad panno Monet - dziewczyna podziękowała i sobie poszli a ja wróciłam do córki.

~Trzy godziny później~

Leżałam na materacu wszyscy już przyszli tylko nie Adrien. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi do sali a w nich stał owy chłopak
-Harper możemy porozmawiać? - wstałam i wyszliśmy
-Perri - zaczął i westchnął
-Czy to co mówili w telewizji jest prawdą? - spytał a mi oczy wyszły z orbit
-Nie wierzę,po prostu nie wierzę - zaczęłam kręcić głową i chodzić w te i we w te
-Żartujesz sobie? Nigdy nie zrobiłabym tego dziecku a co dopiero własnemu! - zaczęłam podnosić głos
-Ale wszystko na to wychodzi! Spędzałaś z nią najwięcej czasu!
-No właśnie! Bo ty ciągle nie masz czasu! Nawet gdy zachorowała na nowotwór! Nie mam ci tego za złe ale miło by było gdybyś nie oskarżał mnie o spowodowanie raka u naszej córki! - krzyczałam on już nic nie powiedział tylko stał a głowę miał spuszczoną, miałam już chwycić za klamkę ale poczułam rękę na moim łokciu
-Przepraszam.. - szepnął cicho wyrwałam się
-Nie, nie chce tego słyszeć. Skoro byłeś w stanie uwierzyć telewizji a nie własnej żonie - powiedziałam złowrogo i weszłam do sali, siadając na materacu
-Co się stało? - spytała Hailie która siedziała razem ze mną i Mayą na materacu
-Nic - odpowiedziałam
-Harper... - westchnęłam głośno
-Pokłóciłam się z Adrienem a to tylko dlatego że wierzy telewizji a nie mnie - powiedziałam chwytając się za brzuch i opierając się o szafkę
-Co za gnój.. - Maya zmieniła pozycję bo Lily siedziała jej na kolanach, przytaknęłam trzymając się jeszcze mocniej brzucha
-Hej, wszystko okej? - przybliżyła się zmartwiona Hailie
-N-nie, boli m-mnie żołądek - Shane wstał wcisnął przycisk pielęgniarki. Zjawiła się po jakimś czasie poszłyśmy do lekarza ale musiałam jeszcze pójść do toalety zwymiotować. Lekarz Smith(tak ten sam) zrobił mi badanie krwi, musiałam czekać z godzinę na wyniki a one wykazały że...
-Jest pani w ciąży - powiedział lekarz
-Co!? - byłam zdziwiona, ale w sumie to by się zgadzało
-Tak, wyniki badań na to wskazują. Gratuluję - wstał i uścisnął mi rękę
-Dziekuje - również wstałam i wyszłam, skierowałam się do sali. Znów usiadłam na materacu
-I co? - wszyscy usiedli na tym samym co ja
-Jestem w ciąży
-Serio!? - pokiwałam głową Hailie się do mnie przytuliła
-Wiesz który miesiąc?
-Czwarty
-Wiesz jaka płeć?
-Nie - położyłam się
-Idę spać, dobranoc - powiedziałam i zasnęłam bardzo szybko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heheheh
-Miłego dzionka<3

Rodzina Monet: Bliźniaczki&lt;3 &quot;KOREKTA&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz