13

131 4 3
                                        

(Akcja dzieje się po tym, jak Changbin opuścił swój dom)

Changbin siedział w łóżku Felixa, czekając na uroczego chłopca, który obiecał mu przepyszne danie, o które tamten nawet nie poprosił.
Australijczyk, który wcześniej planował zamówić jedzenie przez Internet, tańczył teraz po kuchni, przygotowując „kuszące jedzenie”, jak to zacytował, swojemu ukochanemu chłopakowi.

W chwili, gdy dowiedział się, że jego chłopak planuje zostać z nim na noc, jego stopy prześledziły linie do jego sypialni, gdy jego palce zacisnęły się wokół dłoni chłopaka, ciągnąc starszego do jego sypialni, rzucając go na łóżko. Biedny chłopiec nawet nie zdążył powiedzieć, dlaczego tam był.

Kiedy posiłek był gotowy, maleńkie rączki młodszego zaciągnęły jego chłopaka na kanapę w salonie na kolację.

Kiedy posadził go na kanapie, jego oczy w końcu dostrzegły zdenerwowany wyraz twarzy starszego. Nie marnował ani sekundy na uklęknięcie przed nim (a/n: nie w ten sposób, O CZYM WY MYŚLICIE) i delikatnie objął dłońmi twarz Changbina.

– Hej, co się stało, kochanie? wszystko w porządku? – zapytał słodkim, pełnym zmartwień głosem; głos, który utrudniał Changbinowi nawet nawiązanie prostego kontaktu wzrokowego z młodszym.

Szybko przytulił Felixa nie tylko po to, by zerwać kontakt wzrokowy, ale także by znaleźć pocieszenie i siłę, by wypuścić słowa z ust.
– Lix... ty... nie znienawidzisz mnie, prawda? – zapytał z przyspieszonym biciem serca. – obiecaj mi, że nie... bardzo cię kocham... proszę, nie opuszczaj mnie...
– Też cię kocham, skarbie i nie opuszczę cię. nigdy cię nie opuszczę, ani nie mogę kiedykolwiek cię nienawidzić. – powiedział Felix, przerywając chaotycznemu chłopcu najdelikatniejszym możliwym głosem, delikatnie zataczając kółka na jego plecach.
– M-muszę ci coś powiedzieć... proszę... proszę nie bądź zdegustowany.
– Co się stało, kochanie? – powiedział Felix swoim anielskim głosem, starając się uspokoić prawie trzęsącego się chłopca, którego trzymał w ramionach.
– M-mój... mój... mój tata jest w-w ciąży... – Changbin dokończył zdanie, mocno zamykając oczy, spodziewając się intensywnej reakcji swojego chłopaka.
Felix nic nie powiedział, a Changbin poczuł, że jego strach staje się prawdziwy. Nie wiedział, że Felix spodziewał się, że będzie kontynuował. Młodszy pomyślał, że problem nie został jeszcze opowiedziany.
Nieco zniecierpliwiony ciszą, która zapanowała w ciągu kilku sekund, Felix zapytał: – W porządku, gratulacje i? –
Changbin otworzył oczy w zakłopotaniu.
"i co?" "Twój tata jest w ciąży i?" słysząc słowa Australijczyka, Changbin wyrwał się z uścisku swojego chłopaka, teraz patrząc mu w oczy.
– Lix, w tym problem. Mój tata jest w ciąży. – Felixowi zajęło kilka sekund przeanalizowanie i przetworzenie zdania, zanim do niego dotarło. – Oh... ohh... OHHH, okay. Uhm... ale nadal nie widzę sensu w tym, żebyś był taki zdenerwowany.
– Dobra, czekaj... chcesz iść do naszego miejsca? – zapytał z uśmiechem, splatając swoje palce z palcami Changbina. Starszy skinął głową i to wystarczyło, by Felix zerwał się ze swojego miejsca i pobiegł po kurtkę i kluczyki do motoru, po czym wyciągnął swojego chłopaka z mieszkania, dodatkowo zamykając za sobą drzwi.

Felix wskoczył na swój motocykl, a Changbin wkrótce potem podążył za jego przykładem, obejmując ramionami muskularny tors młodszego, wywołując u niego uśmiech.

Wkrótce zauważyli, że ich policzki pokrywają się chłodnym, mglistym nocnym wiatrem, który sprawiał, że ich włosy miękko fruwały nad ich głowami pod ciemnym nocnym niebem spowijającym puste drogi słabo oświetlonego miasta, podczas gdy maszyna pędziła do własnego małego raju pary.

Gdy tylko dotarli do swojego sekretnego miejsca, para zeskoczyła z machiny.
Felix chwycił żylastą dłoń swojego chłopaka, splatając ich palce, ciągnąc starszego na skraj ciemnego, cienistego wzgórza, gdzie obaj usiedli na ziemi, ciesząc się widokiem niebiańskiego miasta, które wzgórze miało przed ich oczami.

again | Banginho/Minchan [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz