Rozdział siódmy

636 28 0
                                    


Dom Harr'ego

*Harry*

Gdy weszliśmy do domu zobaczyłem moją mamę siedzącą po jednej stronie i brunetkę siedzącą tyłem do nas po drugiej stronie.

-Harry, masz gościa - moja mama zaśmiała się nerwowo i wstała.

Dziewczyna odwróciła się w moja stronę i zobaczyłem London, no nie.... Ciało Anny od razu się spięło i odsunęła się ode mnie.

-Harry Styles, największe ciacho tego miasta - powiedziała z uznaniem - szukałeś mnie?

-Taaa.. - nie wiedziałem jak się zachować przy Annie i mojej mamie.

-Synku, idę do Marii, niedługo wrócę. - odparła moja mama i zaczęła ubierać buty. - Anna idziesz ze mną?

-Tak, już wychodzę.

-Nie, Anna zaczekaj! - cholera miałem ten dzień spędzić z nią.

-Pa! - odpowiedziały obie i wyszły.

-Więc czego ode mnie oczekujesz? - London podeszła do mnie i przejechała ręką po ramieniu.

-W sumie to chciałem wtedy z tobą pogadać, ale mi przeszło - wzruszyłem ramionami.

-W takim razie, niech ochota ci wróci, porozmawiajmy - przejechała zmysłowo po wargach.

Cholera! Jest za dobra... Ochota faktycznie wróciła,ale czy tylko na rozmowę?


Dom Anny

*Anna*

-Rozumiem,że wie Pani,że mama jest w pracy? - zapytałam Panią Styles, gdy weszłyśmy do mnie.

-Tak, po prostu chciałam się z tamtą wydostać - zaśmiała się sztucznie.

-Może herbaty? - chciałam jakoś zmienić temat, ostatnie czego teraz chcę to mama Harr'ego rozmawiająca o moim bolącym sercu.

-Poproszę.

Po 15 minutach dołączyłam do kobiety w salonie z herbatą. Patrzy cały czas w dół, wyglądała na smutną.

-Wszystko w porządku? - zapytałam uprzejmie.

-Tak, ja po prostu boje się,że on znów wpadnie w kłopoty. - westchnęła.

-Ja go z nich wyciągnę.

-Hm, wiem, do czasu. Wiem jak cierpisz i wiem,że w pewnym momencie z niego zrezygnujesz, a on nie zdąży Cię zatrzymać. - mówi, a zdradzieckie łzy wypływają z jej oczu.

-Nie chcę z niego rezygnować. - szepczę i czuję, jak z moich oczu również lecą łzy.

-Chcesz kochać całe życie kogoś kto tego nie zauważa? - pyta mnie, a ja wiem,że ma rację.

Harry chce się bawić, a ja? Ja już nawet imiona dla dzieci wybrałam, czy naprawdę chce czekać aż mnie zauważy? Nagle do mojej głowy przychodzą te wszystkie piękne chwile, jak mnie przytula, całuje w czoło, jak ze mną śpi, jak na mnie patrzy, jak się uśmiecha. Kocham go i zaczekam!

-Może to chore,ale zaczekam tak długo jak będę w stanie. - odpowiadam i łapie ją pocieszająco za rękę. Kobieta chce coś odpowiedzieć, ale dzwonek do drzwi jej przeszkadza. Cicho przepraszam i podchodzę do drzwi. Otwieram je i widzę Harr'ego opartego o framugę, moje serce zaczyna szybciej bić.

-Mogę? - pyta z uśmiechem.

Wpuszczam go do środka, a on idzie do salonu, patrzy na swoją mamę, a potem na mnie.

-Anni, czy ty płakałaś? - podchodzi do mnie.

-Tak, ale to nic. - rumienie się. - Twoja mama odpowiedziała mi smutną historię.

Harry znów przygląda się swojej mamie, a potem mi i zaczyna się śmiać. Uff! Dobrze,że się nie czepia.

-Kobiety są straszne. - mruczy i siada obok Sabriny.

-Jak tam Twoja koleżanka? - pyta go, patrząc na mnie.

-Dobrze, chwilę porozmawialiśmy i sobie poszła. Nie wiem czemu tak szybko uciekłyście.

-Za dużo kobiet w moim domu - odpowiada kobieta, wszyscy wybuchają śmiechem.

*

Wieczorem Harry postanowił zostać u mnie, ponieważ jutro jedziemy razem z jego siostrą na koncert James'a Bay'a.

Siedzimy razem na moim łóżku. Ja czytam notatki na poniedziałek, ponieważ mam sprawdzian, a on słucha muzyki na słuchawkach. Leże oparta o jego tors, między jego nogami. Próbuję się skupić,ale słowa jego mamy wciąż zabierają całą moją uwagę. Nie wiem czy jestem gotowa czekać na niego, to kosztuje mnie wiele łez i bólu, no i nie wiem czy on kiedyś mnie zauważy... Wzdycham zrezygnowana, a on się porusza.

-Co jest? - pyta wyrywając mi zeszyt.

-Nic, po prostu myślę. - odpowiadam przewracając się na brzuch.

-O czym?

-Pamiętasz jak pierwszy raz poznałam Twoją siostrę? Myślała, że jesteśmy parą. - śmieje się na to wspomnienie.

-Powiedziałem jej tak, a potem przez dwa tygodnie udawaliśmy,że tak jest. - mój mały pokój wypełnia się jego śmiechem i jest to piękny dźwięk.

-Mieliśmy osiem lat...

-Myślałem,że Cię kocham. - uśmiecha się lekko, a moje serce krwawi.

-A teraz? - pytam cicho, bojąc się odpowiedzi.

-A teraz to wiem. - całuje mnie w czoło i wstaje.

Patrzę jak się podnosi i ściąga koszulkę, moje oczy się rozszerzają.

-Idę pod prysznic, Mała - śmieje się pewnie z mojej reakcji.

Kiwam głową, on rzuca swoje spodnie, wyciąga z torby, którą ma z domu spodenki i idzie do łazienki.

 Próbuję się skupić na czytaniu,ale telefon loczka cały czas wibruje. W końcu postanawiam sprawdzić kto to, tylko dla pewność, może to jego mama czy ktoś ważny. Na wyświetlaczu pojawia się jednak nazwa "London". Moja ciekawość bierze górę, odblokowuje telefon i czytam wiadomości.

Próbuje przestać, ale nie mogę. Wszystkie są takie same, czeka na niego i bardzo go pragnie. Dociera do mnie,że nawet jeśli ja będę czekać na niego, on nigdy nie będzie mój. Zawsze będą się dla niego liczyły te wyuzdane lale. Któraś w końcu zdobędzie jego serce, a ja będę pochłonięta miłością do niego i przegapię całe swoje życie....

Słyszę kroki na korytarzu,więc szybko odkładam telefon i siadam na łóżku próbując się nie rozpłakać.

________________________________________________

Rozdział VII:) Co myślicie? Co powinna zrobić Anna? Piszcie śmiało!

Kocham Was ♥

FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz