Rozdział trzydziesty drugi

456 17 2
                                    

*Anna*

Cały dzień pomagałam mamie w ogrodzie. Dzieciaki pojechały z Gemmą do aquaparku,a my z mamą robimy porządki.

-Harry dziś przyjdzie? - zapytała mama ocierając się z piachu.

-Wiesz, chyba się trochę wczoraj posprzeczaliśmy i musimy porozmawiać. - uśmiechnęłam się wymijająco.

-Rozumiem. Jeśli chcesz możesz iść do niego.

-Nie, pomogę Ci. - zaprzeczyłam szybko.

-Dobrze, w takim razie zakopmy te ostatnie nasionka, podlejmy i koniec na dziś. - uśmiechnęła się.

Gdy skończyłyśmy podlewać, zaczęłyśmy zanosić wszystkie narzędzia do schowka.

-To już wszystko! - uśmiechnęła się mama, gdy ustawiłyśmy ostatni worek z ziemią.

-Nasz ogród będzie najpiękniejszy. - zaśmiałam się,a mama mnie przytuliła.

Wróciłyśmy do domu, mama została w kuchni by się napić i coś zjeść,a ja poszłam do siebie, by się przebrać.

Wyciągnęłam z szafy czyste ubranie i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele, zastanawiałam się jak mam rozmawiać z Harrym, zasadniczo nic nie ustaliliśmy,ale to nie zmienia faktu,że mógłby wyjechać ze mną. Ameryka... coś nowego, innego, nowe znajomości, brak starych problemów, zupełnie nowe życie. Wychodzę z pod ciepłej wody. Nic nie ustaliłam, mam nadzieję,że dzisiejsza rozmowa, będzie spokojniejsza i poważniejsza i ustalimy coś konkretnego.

Ubrana i całkowicie gotowa zeszłam na dół, mama oglądała telewizję. Na dworze rozbiło się ciemno, co oznaczało,że bliźniaki niedługo wrócą. Pożegnałam się z kobietą i wyszłam. Udałam się najpierw na drugą stronę do domu Harr;ego z nadzieją,że tam go spotkam, ale zamiast loczka, zastałam ciemność i Zayna siedzącego na werandzie.

-Co ty tu robisz?! - warknęłam.

-Przyszłaś mu zrobić dobrze? Pamiętaj,że ja też czekam w kolejce. - odparł.

-Jesteś bezczelny, gdzie on jest?! - krzyczałam.

-Nie wiem, przyszedłem mu przywalić za tą akcję pod klubem,ale go nie ma. - wzruszył ramionami.

-Jaką akcję?! - stanęłam przed nim i skrzyżowałam ręce na piersi.

-Nie powiedział Ci? - prychnął. - Oczywiście, przyszedł do klubu,gdzie akurat byłem i chciał się ze mną bić z niewiadomego powodu. - wzruszył ramionami.

-Nie wierzę,że przyszedł tylko po to by Cię pobić! - podnoszę głos.

-Ale tak jest, możesz iść do Enigmy i z nim o tym pogadać, ja się zwijam. - wstał i tak po prostu ode mnie odszedł, zostawiając mnie samą z problemem.

Jęknęłam w duchu i podeszłam do drzwi domu z nadzieją,że go tam znajdę. Krzyczałam i waliłam przez jakieś pięć minut,ale nic się nie stało. Zrezygnowana przeklęłam pod nosem i odsunęłam się. Wyciągnęłam telefon z torby i wybrałam jego numer, oczywiście cały czas włączała się poczta głosowa. Jak go spotkam to go zabiję!

Zamówiłam taksówkę i udałam się do Enigmy. Tam jak zawsze było pełno ludzi i głośna muzyka. Bez namysłu udałam się do barku z nadzieją,że chłopak upija się teraz do nieprzytomności, ale tam go nie ma. Przechodzę cały klub co nie daje mi żadnych efektów i wracam do baru, rozglądam się dookoła, bez efektu.

FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz