Rozdział czternasty

639 31 1
                                    

*Anna*
Siedziałam skulona na łóżku wciąż myśląc o wszystkim co się ostatnio zdarzyło. Zaczynam mieć wątpliwości czy to była dobra decyzja. Usłyszałam zgrzyt zamka, to pewnie rodzinka.
-Hej! - Ally wbiegła do pokoju i skoczyła na łóżko.
-Cześć robaczku. - uśmiechnęłam się.
-Było super, zwiedziliśmy całe miasto i w ogóle! - piszczała podekscytowana.
-Ally idź na dół do Tobby'ego i rozpakujcie zakupy. - zarządziła mama wchodząc do pokoju.
Dziewczynka grzecznie udała się na dół, mama natomiast usiadła obok mnie.
-Cześć bąbelku. - zaśmiała się i pocałowała mnie w czoło. - Co się dzieje?
Czy mama powinna wiedzieć, właściwie nie widziałam problemu.
-Wróciłam od Sabriny Styles. - westchnęłam.
-Tak? I co tam u niej, dawno z nią nie rozmawiałam.
-Rozmawiałyśmy o nim bo wczoraj go widziałam i on był taki pijany, i poprosiła mnie żebym z nim szczerze porozmawiała i ja nie wiem co robić, czy on w ogóle chce ze mną rozmawiać. -wydusiłam wszystko z siebie szybko.
-Harry przecież nie pije. - zdziwiła się.
-Wiem, ale ja go do tego zmusiłam. - wzdycham po raz setny tego dnia.
-Kochanie, jeśli z nim nie porozmawiasz nigdy nie odpowiesz na nurtujące Cię pytania, może się na tym przejedziesz,ale to już nie będzie ból jak ten, to będzie radość bo się odważyłaś, a może wyjdzie ci to na dobro, po prostu spróbuj.
-Mamo!!! Tobby mnie bije!! - krzyczy Ally z dołu.
-Muszę iść, ale przemyśl to bo warto - całuje mnie w skroń i wychodzi.
*
Cały dzień zastanawiałam się nad tym wszystkim, powinnam z nim porozmawiać, zasłużył na to...
Gdy podjęłam decyzję zeszłam na dół.
-Hej! - Luke przywitał mnie ciepłym uśmiechem.
Odwzajemniłam gest i usiadłam obok niego na kanapie.
-Anna, może pokażesz Lukowi miasto nocą? - zagadnęła mama.
-Nie będę jej do niczego zmuszał. - odparł chłopak i uśmiechnął się.
Chyba zachowałam się zbyt niemiło do niego, a on nie jest niczemu winny.
-Daj spokój, pokażę Ci cały oświetlony Londyn. - tym razem to ja się uśmiechnęłam, szczerze jak jeszcze nigdy dzisiaj.
*Harry*
Cały dzień przeleżałem w łóżku lecząc kaca, prawie bo dopiero około południa byłem w domu. Przedtem siedziałem u London. Około pół godziny temu zadzwonił Louis,że on i Eleanor idą na miasto, może gdzieś do klubu, ogólnie nie przepadam za nimi jako parą, ale każda opcja wyjścia wydaje mi się dobra. Ubrany, wykąpany i ogólnie ogarnięty, ale na mocnym kacu czekałem aż po mnie zajadą na werandzie. Moje auto było w naprawie więc musiałem jechać tym gruchotem mojego kumpla. Gdy podjechał powoli udałem się w ich stronę. Oczywiście obok kierowcy siedziała El więc ja musiałem z tyłu, chciałem ją wyrzucić, ale szybko się opamiętałem.
-Siema stary. - Louis uścisnął moją dłoń na powitanie.
-Hej. - El uśmiechnęła się do mnie.
Mruknąłem im obojgu coś w odpowiedzi i rozsiadłem się na siedzeniu.
-Może poszłabym po Annę, byłoby mi raźniej przy was. - zaproponowała po chwili.
Moje serce na chwilę przestało bić, ale szybko oprzytomniałem.
-Niema jej, widziałem jak auto jej mamy odjeżdża około piętnaście minut temu. - zbyłem ją.
Dziewczyna westchnęła zrezygnowana, a Louis ruszył.
Oni cały czas coś do siebie gadają, a ja przysypiam. Nagle auto gaśnie, a ja otwieram szybko oczy.
-Wysiadamy! - zarządził brunet.
-Dlaczego do chuja? - jęczę.
-Bo Londyn jest piękny i się przejdziemy. - odpowiada.
Wysiadam i trzaskam mocno drzwiami, Eleanor podchodzi bliżej chłopaka, czyżby się mnie bała...
Spacerujemy uliczkami oświetlonego Londynu, zakochańce wiecznie się obejmują, a ja idę z boku... już wiem czemu nienawidzę par.
Gdy idziemy obok Tower Bridge, które się mocno świeci, Louis w końcu się od niej odkleja.
-Czy to nie Anna? - zauważ, wskazując na jakąś dziewczynę i chłopaka próbujących zrobić selfie.
Jest dość ciemno, a ja znudzony i mógłbym jej nie poznać,ale to w jaki sposób jej krótkie rączki próbują wszystko uwiecznić, a śmiech zdenerwowania się rozlega, jestem pewny,że to moj...że to Anna.
-Ciekawe kim jest ten przystojny chłopak. - dodaje El, a Lou szczypie ją w tyłek i upomina.
Mam w dupie ich kłótnie, a pod wpływem kaca i zazdrości podchodzę do nich.
-Może pomóc? - syczę stając przed nimi,
Anna odsuwa telefon, a jej twarz blednie.
"Harry" szepcze i próbuje spojrzeć na coś innego, ale nie może nasze oczy wpatrują się w siebie szukając czegokolwiek co było kiedyś.
-Może nas przedstawisz. - warczę.
-Jestem Luke. - przedstawia się ten dupek i wyciąga do mnie rękę.
Ignorując go wbijam w dziewczynę mocniejszy wzrok.
-A więc to tak, Zayn cię olał to sobie innego gacha znalazłaś! - krzyczę na nią. - A może przyjaźń z Malikiem też zakończyłaś!
Anna odsuwa się od tego dupka i wygląda jakby się miała rozpłakać.
-Słuchaj Luke, jestem Harry, kiedyś wszystko dla Anny, teraz gówno, które zostawiła, gdy robiło się gorzej, radze ci spieprzaj gdzie pieprz rośnie, za nim i Ciebie oleje. - daję mu dobra radę.
*Anna*
Harry wypowiada te wszystkie okropne słowa, a tona łez we mnie wisi na włosku przed wybuchem.
Luke robi krok w stronę Harr;ego, wiem że nic dobrego z tego nie będzie.
-Uważam,że jest miła i na pewno mnie nie wystawi. - Luke wypowiada te słowa w jego stronę z miną mordercy.
Myślałam,że Hazz go pobije czy coś, ale ten tylko wybuchł śmiechem...
-Nie wystawi?! Żartujesz sobie kurwa,trzynaście lat ją znałem i wierzyłem w te całe na zawsze przyjaźń i tak dalej,ale ona kazała mi spadać, temu który znaczył dla niej wszystko jak to mówiła, tak po prostu w ciągu dwóch minut kazała mi spierdalać ze swoje życia! - krzyczy loczek wymachując rękami, krzyczy do mnie.
-To nie prawda, to była dla mnie trudna decyzja! - krzyczę już we łzach.
-Gówno prawda, dlaczego nigdy ze mną nie rozmawiałaś co Cię boli?! - podchodzi do mnie.
-Nie umiem... - odpowiadam patrząc w dół.
-Umiesz tylko ranić. - spluwa, a ja mocniej płaczę,
Luke odsuwa Harr;ego ode mnie i chce mu wymierzyć cios, ale ten się odsuwa, Harry próbuje się zamachnąć, ale zostaje odciągnięty.
-Wystarczy! - Louis wchodzi między nich. - Pora wracać.
Harry próbuje się wyrwać,ale ten jest silniejszy i ciągnie go w przeciwną stronę.
Jestem wyczerpana, psychicznie, emocjonalnie i nie wiem co robić. Łapię blondyna za ramię i ciągnę do naszego auta, chcę do domu.

FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz