Rozdział czwarty

715 33 1
                                    

Dom Harr'ego

*Harry*


Wczoraj nie udało mi się znaleźć London, jej trenerka powiedziała mi, że źle się czuła i nie przyszła. Zebrałem się i ruszyłem po Annę z nadzieją,że dziś będzie chciała jechać do szkoły ze mną. Zapukałem niepewnie w drzwi i czekałem. Drzwi otworzyły się po dłuższej chwili, a w nich stała zapłakana Anna.

-Co jest? - wszedłem od razu do środka.

-Nic takiego. - pociągnęła nosem i poszła do salonu.

Podążyłem szybko za nią i złapałem za ramię odwracając do siebie przodem.

-Przecież widzę. Czy, czy to ja? - zapytałem cicho bojąc się odpowiedzi.

-Co? Nie! - potrząsnęła szybko głową. - Przeczytałam taką smutną książkę...

Zaczęła cicho szlochać, a ja się śmiałem, była taka wrażliwa. Przyciągnąłem ją do siebie, całując w czoło.

-Mój płaczek. - zaśmiałem się, gdy się od siebie oderwaliśmy.

-Rozumiem,że idziemy do szkoły? - zapytała biorąc torbę.

-Taaa. - wyszliśmy z jej domu.

Szkoła

*Anna, Harry,Louis*

Razem Harrym i Louisem siedzieliśmy właśnie na stołówce jedząc lunch i naśmiewając się z niektórych uczniów.

-Anna, gdzie masz Eleanor? - spytał po chwili Harry.

-Musiała iść do biblioteki, by znaleźć jakąś książkę. - wzruszyłam ramionami.

-Mhm. - mruknęli obaj.

W pewnym momencie dosiadła się do nas pewna brunetka, wydawało mi się,że ją znam,ale nie mogłam skojarzyć skąd. Usiadła między Harrym, a Lou i od razu zaczęła lepić się do Styles'a. Zrobiło mi się niedobrze, a Louis musiał zauważyć moją minę, bo zaczął się śmiać.

-Harold, może nam przedstawisz swoją koleżankę. - chrząknął Louis.

-Sorki, to jest Cher, a to moi przyjaciele Anna i Louis - Harry wstał, przedstawiając nas.

Cher, ach to ta, z którą on wtedy spał. Ciarki mnie przeszły i od razu odebrało mi apetyt. Wstałam i wybiegłam ze stołówki w poszukiwaniu El.

Znalazłam ją tam ,gdzie mi mówiła, na tyłach biblioteki.

-El. - podeszłam do niej, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

 -Anna? Anna co się stało?! - wstała i mocno mnie objęła.

-Usiądę sobie Ciebie, dobra? - zapytałam wskazując na krzesło.

-Mów co się stało.

-Byliśmy na tej stołówce w trójkę i nagle podeszła do nas,a właściwe do Harr'ego ta Cher, z którą spał w weekend. - mówiła,a łzy spływały coraz bardziej.

-I on pozwolił jej do was usiąść?

-Taa. - nie miałam siły nic mówić

-Boże. Ty go kochasz, prawda?

-El.... - mruknęłam wtulona w jej włosy.

-Dobra, jak chcesz to idź do domu, a ja powiem, że źle się czułaś. - uśmiechnęła się.

Zrobiłam tak jak mówiła dziewczyna i udałam się do domu. Przypomniałam jej o naszym spotkaniu i wyszłam ze szkoły. W domu opadłam na łóżko i zasnęłam.

*

Obudziłam się godzinę przed wyjściem i w pośpiechu zaczęłam się szykować. Mam nadzieję, że Harry nie zapomniał bo go zabiję. Dla pewności wysłałam mu szybkiego sms'a, że dotrę sama i czy nie zapomniał. Odpisał po chwili, że pamięta. Zadowolona udałam się do łazienki,a po 15 minutach byłam gotowa. Przejrzałam się w lustrze i wyszłam. Zamówiłam sobie taksówkę, auta Harr'ego nie było. Pojechałam do centrum.  Eleanor już na mnie czekała przed wejściem. Zabrałam ją pod pizzerie, gdzie już czekali chłopacy.

-Słoneczko! - Louis zaśmiał się na mój widok.

-Sprawa jest prosta, wy idziecie tam,a my zaraz wracamy. - krzyknął Harry.

-Co?! - Eleanor spojrzała na mnie zdziwiona.

-Muszę znaleźć prezent dla mamy Harr'ego i on mi pomaga. - uśmiechnęłam się pokrzepiająco.

Oboje niepewnie weszli do środka, a my szybko uciekliśmy na zewnątrz ze śmiechem.

-To chyba twój najlepszy pomysł. - śmiał się Harry, przyciągając mnie do siebie.

-Wszystkie moje są super. - lekko go odepchnęłam ze śmiechem.

-To co do domu! - zarządził po chwili. - Jedziesz ze mną, pogadamy.

Nie wiedziałam, czy mam się zgodzić, czy nie, ale w końcu przytaknęłam. Wsiedliśmy do jego  auta, które po chwili ruszyło.

-Czemu tak szybko wyszłaś? - wiedziałam,że będzie o to pytał.

-Źle się czułam. - chciałam ukrócić temat, odwracając się do okna.

-Jeśli coś jest nie tak, to mi powiedź. - zażądał.

-To nic, na prawdę.

-Jeśli to wina Cher, chcę to wiedzieć.

-Okej, nie lubię jej, nie lubię tych lafirynd, z którymi się zadajesz! - krzyknęłam i odwróciłam się ponownie.

On już nic nie powiedział. Pod mój dom dojechaliśmy w ciszy, a ja wpadłam na pomysł, że zadzwonię do Zayna z samej ochoty drobnej zemsty....

___________________________________________

Rozdział IV :) Mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że będzie ich więcej. Jeszcze przez kilka rozdziałów będzie tak troszkę mętnie, ale potem się rozkręci.

Dziękuję i do następnego rozdziału.

Proszę komentujcie ♥


FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz