Rozdział piętnasty

605 28 2
                                    

Pisana przy>>>>Cheryl Cole-Fight For This Love.


*Anna*
Jedziemy już autem do domu. Jestem wdzięczna Lukeowi,że o nic nie pyta. Ta cisza jest mi strasznie potrzebna. Szkoda tylko,że musieliśmy przerwać zwiedzanie miasta.Gdy dojeżdżamy bez słowa wysiadam i udaję się do mojego pokoju. Siadam na łóżku, a cisza panująca tu przywołuje wszystkie myśli...On mnie nienawidzi, on nie chcę ze mną rozmawiać, zniszczyłam go. Tylko dlaczego on traktując mnie po przyjacielsku cierpi bardziej niż ja, zakochana w nim? Być może znaczę dla niego więcej niż sobie uświadamiam. Powinnam mimo wszystko spróbować z nim porozmawiać, miał rację muszę powiedzieć mu co mnie boli i wysłuchać co on chce mi powiedzieć, na spokojnie, bez kłótni i krzyków, tak...to muszę zrobić.
Przeglądam się w lustrze lekko poprawiając i schodzę na dół. Nikogo nie ma, więc postanawiam pooglądać w spokoju telewizję. Jednak, gdy po długich poszukiwaniach znajduję jakąś komedię romantyczną, mój ulubiony gatunek, w salonie pojawiają się Luke i moja mama.
-Tu jesteś. – uśmiecha się blondyn i siada obok mnie.
-Kochanie, możemy porozmawiać? – pyta mama z kuchni.
-Mhm. – odkrzykuję.
Po chwili mama również pojawia się w salonie i siada naprzeciw nas.
-Jutro rano muszę jechać wcześniej do pracy, a Luke jedzie do Cambridge by dokończyć wszystkie formalności związane z uniwersytetem.
-Wow, to kawałek drogi stąd. – mówię spoglądając na Luke.
-Tak,ale jadę też obejrzeć jutro samochód i poszukać mieszkania w okolicy. – odpowiada.
Przytakuję i znów spoglądam na mamę.
-Dlatego ty zostaniesz z bliźniakami, to i tak ostatnie chwile szkoły, a ty musisz tylko odebrać świadectwo jej ukończenia w piątek.Ale musisz wstać wcześniej i pójść do piekarni Sabriny po bułki dla was na śniadanie.
-Ale to pół godziny pieszo! – jęczę.
-To sobie pobiegasz, poćwiczysz przy okazji, to Ci dobrze zrobi. – zaśmiała się.
-Dobra, pójdę! – krzywię się.
-Cudownie!
-Ja idę się położyć,dobranoc. – mówi Luke, po czym opuszcza salon.
-Ja również się ulatniam. Dobranoc. – całuje mnie w policzek. – A jak byś chciała pogadać to wiesz, gdzie jestem. – dodaje i puszcza mi oczko.
Gdy znów zostaję sama, w filmie akcja dobrze się rozwinęła, a ja i tak nie wiem o co chodzi,więc przewijam kanały,aż w końcu wyłączam i idę do łóżka.

*** Wstaję na dźwięk budzika. Godzina 6.30 na zegarku sprawia, że moja głowa ponowie ląduje na poduszce. Jednak po chwili znów się podnoszę. Otwieram szafę i szukam czegoś wygodnego. Decyduje się na ¾ granatowe legginsy, białą bokserkę i niebieską bluzę, z tak przygotowanym zestawem udaję się do łazienki. Po około piętnastu minutach wracam z powrotem do pokoju. Wyjmuję z szuflady zielony worek i pakuję do niego portfel, telefon, wodę, po czym nakładem worek na plecy,biorę ipod i schodzę na dół. Chwilę się rozciągam i jestem gotowa, piszę dzieciakom kartkę,że jestem na zakupach i wychodzę.
Droga do piekarni mija mi dość. Wchodzę do środka, gdzie zastaję Gemmę na kasie.
-Hej! – uśmiecha się.
-Cześć, przyszłam na zakupy.
-Tak dawno Cię u nas nie było.
-Racja...Poproszę 10 bułek i jeden chleb 'tygrysi'.
Gemma podaje mi wszystko bez słowa, po czym nabija zakupy na kasie i wygłasza standardową formułkę sprzedawcy.
Płacę, zabieram zakupy i wychodzę. Jest mi głupio,że tak ją potraktowałam,ale dopóki nie rozwiąże wszystkiego z Harrym nie chcę rzucać im się w oczy. W drodze do domu wpadam jeszcze do marketu po resztę zakupów. W domu jestem przed pobudką maluchów, co mnie cieszy bo mogę w spokoju przygotować im śniadanie. Idę szybko na górę wziąć prysznic, po czym schodzę z zamiarem zrobienia śniadania.
-Hej. – słyszę po chwili.
Podskakuję, po czym obracam się i widzę Ally wyraźnie zaspaną.
-Hej robaczku. Już na nogach? – pytam.
-Chciałam soku. – mówi i nalewa sobie trochę do szklanki, po czym idzie z nim na górę.
-Dlaczego Hazz leży na naszej trawie? – pyta przechodząc obok okna.
-Co? – spoglądam na nią, wzrusza ramionami i idzie do siebie.
Podchodzę szybko do okna, faktycznie Harry leży na trawniku z rękami za głową...Oszalał?
Nakładam bluzę i wychodzę przed dom.
-Co robisz? – pytam stając przed nim.
Otwiera jedno oko, a gdy dociera do niego,że to ja podpiera się na łokciach.
-Czekam. – odpowiada, mając wciąż zamknięte oczy.
-Na co? – podnoszę brew w zdziwieniu.
-Na Ciebie skarbie. – uśmiecha się leniwie, po czym otwiera oczy. Cholera!Jest pijany.
-Dlaczego?
-Nie wiem, bo się stęskniłem. – wzrusza ramionami.
-Co? – łapię gwałtownie oddech.
-Nie powinienem? – wstaje z ledwością.
Podtrzymuję go, ponieważ ledwo stoi na nogach.
-Idź do domu, porozmawiamy wieczorem, dobrze? – proponuję łagodnie.
-Jak mnie przytulisz. – robi smutną minkę i wydyma wargi.
Serce mocno trzepocze mi w piersi,a wszystkie komórki przeczą, ale robię to ignorując zdrowy rozsądek.
Harry wtula się we mnie, jak małe dziecko w matkę. Jest mocno pijany, a ciężar jego ciała napiera na mnie zbyt mocno i prawie upadamy.
W końcu chłopak puszcza mnie i odchodzi. Czuję ogromną pustkę i zimno,ale wiem,że tak powinno być.
-Do wieczora! – słyszę za sobą, po czym zatrzaskują się mocno drzwi.
Wchodzę do domu z nadzieją,że dzisiejsza rozmowa wszystko naprawi.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!♥ Chciałam Wam bardzo podziękować,za komentarze głosy,za wszystko! To dla mnie naprawdę ważne, nie powiem mam cichą nadzieję,że będzie ich więce,ale już teraz jestem bardzo Wam wdzięczna i szczęśliwa.
Zmieniłam okładkę, szczerze:Co myślicie? Na profilu też kilka zmian. Zapraszam :-)
Jak rozdział?Piszcie śmiało! Buziole xx


FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz