Rozdział dwudziesty pierwszy

666 25 0
                                    

NIE WIEM CO STAŁO SIĘ Z ROZDZIAŁEM, ALE JUŻ POPRAWIŁAM I POWINNO BYĆ DOBRZE:)

Pisane przy>>> Avicii „Waiting For Love"

*Anna*
Budzę się bardzo wcześnie. Obok mnie leży Harry. Wygląda bardzo pięknie, gdy śpi, jest taki spokojny, ma lekko rozchylone usta, które aż proszą by je pocałować. Szybko się jednak opamiętuję. Wstaję delikatnie z łóżka, postanawiam udać się do łazienki, zbieram rzeczy do ubrania i wchodzę do pomieszczenia, z przyzwyczajenia zostawiam drzwi lekko otwarte. Staję przed lustrem i układam w głowie wydarzenia z wczoraj. Zbyt dużo się teraz dzieje, nie wiem jak mam postępować. Co mam robić? Jeżeli jakoś tego nie ułożę zwariuję. Rozbieram się po czym wchodzę pod prysznic, ciepła woda zmywa ze mnie całe zmartwienie, szkoda,że nie na zawsze. Wychodzę po dłuższej chwili i staję przed lustrem owinięta ręcznikiem. Obmywam swoją twarz z reszty makijażu i innych brudów.
-Mogłaś mnie obudzić, umylibyśmy się razem. – słyszę głos Harr;ego i o mało nie odstaję zawału.
-Powinno Ci wystarczyć,że tu spałeś. – odgryzam się.
-Oszczędzilibyśmy wodę. – podchodzi do mnie powoli.
Ma na sobie tylko bokserki, a jego mięśnie z każdym krokiem idealnie się napinają i rozluźniają, o boże!
Zwilżam delikatnie moje usta, gdyż od tego widoku kompletnie zaschło mi. On jednak mija mnie i podchodzi do prysznica, który jeszcze nie odparował po moim myciu.
Przyglądam się Harremu z zaciekawieniem, on ściąga swoje bokserki w dół i znów się prostuje. Wydaje z siebie cichy pisk i zasłaniam oczy.
-Och przestań, już widziałaś. – mówi jakby to było normalne, dla niego pewnie jest.
-To nie znaczy,że możesz się rozbierać w mojej łazience! –karcę go.
-Chcesz tego. – zabiera moje dłonie i staje bardzo blisko mnie.
-Nie! – przeczę i próbuję się wyrwać,ale on trzyma mnie mocno przy sobie.
-Masz suche usta, które co chwilę zwilżasz, wypieki na twarzy i zaciskasz nogi. – zwęża swoje oczy bardziej mi się przyglądając.
-Bo brałam prysznic idioto! Zaraz mi przejdzie. – odwracam wzrok.
-Nie kochanie, tylko ja mogę to przerwać. – uśmiecha się do mnie.
-Puść bo będę krzyczeć! – warczę na niego.
-Oj krzyczeć to ty dopiero zaczniesz. – odpowiada i wybucha śmiechem.
Przewracam oczami,a on mnie puszcza. Nie patrząc na niego wybiegam z łazienki.

Harry dołącza do mnie po dwudziestu minutach, jest ubrany, a durny uśmieszek nadal nie schodzi mu z twarzy. Mam wrażenie,że zapomniał o naszej wczorajszej rozmowie, lub nie chce jej pamiętać. Chciałabym go zapytać,ale nie wiem jak.
-Miałem głupi sen. – zaczyna rozmowę siadając na łóżku obok mnie.
-A co się śniło? – pytam bez większego zainteresowania.
-Że mi wyznałaś, że mnie kochasz. – mówi ze śmiechem,ale tak naprawdę się nie śmieje.
On kłamie! A do tego naprawdę nie chce pamiętać wydarzeń z wczoraj.
-Ale wiesz,że to nie był sen,tak? – pytam z paniką w głosie.
-Cholera, czyli ty tak na serio? – pyta opierając się na łokciach.
-Harry ja nie kłamałam, czuję coś do Ciebie, ale teraz widzę,że nie jesteś wart mojego uczucia, żadnego, nawet przyjaźni, nawet tego bym udawała,że Cię znam! – krzyczę na niego wstając.

-Anna uspokój się. – odpowiada spokojnie.

-Nie! Ja za długo byłam spokojna, a teraz wyjdź! – wskazuję na drzwi.
-Przestań mała, przepraszam, okej?
-Wyjdź natychmiast! – krzyczę tak mocno,że gardło zaczyna mnie boleć.
Harry wstaje po chwili i opuszcza mój pokój, a potem dom. Widzę przez okno jak idzie do siebie, po czym znika w głębi domu.
Siadam na łóżku i biorę głęboki wdech. Nowa misja, zamknąć cały rozdział o nazwie Harry Styles.
*
Gdy kończę wrzucać do worka wszystko co mi przypomina o Harrym, prezenty, zdjęcia, jakieś jego stare ubrania i inne graty worek jest prawie pełny. Schodzę na dół. Zabieram z kuchni zapałki i idę przed dom. Wrzucam wszystko co w worku do starej beczki i podpalam zapałką. Wszystko płonie, a razem z tym moje uczucia do niego, tak przynajmniej myślę. Gdy po rzeczach nie ma śladu, został tylko popiół wracam do domu. Idę do swojego pokoju, na szczęście przez nikogo niezauważona.
Kładę się na łóżku i oddycham głęboko. Zostawiłam sobie tylko jedną rzecz, naszyjnik z papierowym samolocikiem. Harry dał mi go dokładnie, gdy kończyłam sześć lat i obiecałam sobie,że nigdy się go nie pozbędę. Rozmyślając o tym co było wcześniej, jak byliśmy młodsi , jak wszystko było łatwiejsze zasypiam. Budzę się dopiero, gdy słyszę śmiech z dołu. Zaspana zerkam na zegarek, dwudziesta, spałam trzy godziny. Wstaję ogarniam się lekko i schodzę na dół. Tam zastaję Luke;a, moją mamę i maluchy. Luke już z nami nie mieszka i przyjechał pewnie w odwiedziny.
-Hej. – uśmiecham się i przytulam go.
Chłopak odwzajemnia gest. Spędzamy tak dobre dwie godziny, na rozmowie i żartach.

W pewnym momencie temat schodzi na jakąś dziewczynę,którą Luke poznał na studiach i o tym, jak bardzo mu na niej zależy. Ta rozmowapogorsza mój nastrój, więc grzecznie opuszczam ich i idę na dwór. Niebo jestjuż ładnie granatowe, gwiazdy i księżyc pięknie oświetlają noc. Siadam na starej huśtawce obok domu i zaczyna się delikatnie bujać. Po chwili Luke siada na huśtawce obok.

-Wszystko w porządku? – pyta z troską.

 -Tak. – odpowiadam patrząc na swoje buty.

-Wydajesz się być nieobecna. – zauważa.

-Czy ja kiedyś znajdę miłość?

-Ach, chodzi o tego w lokach, tak? Jak miał na imię... Howard? –Luke wygląda na zamyślonego.

-Harry. – poprawiam go szybko.

-Właśnie, to ten Harry, tak?

-Aż tak widać? – pytam zakrywając się włosami.

-Jestem spostrzegawczy. – mówi z uśmiechem.Oboje zaczynamy się śmiać.

-Co mam zrobić, by zapomnieć? – pytam z nadzieją.

-Kiedy ja miałem problem z moją pierwszą miłością wpadłem w nałóg...

-Nie mam zamiaru ćpać! – odpowiadam szybko oburzona.

-Nie! Wpadłem w nałóg grania na konsoli czy komputerze. – prostuje.

-Jakie to lamerskie. - próbuję się nie śmiać.

-Miałem piętnaście lat! – podnosi ręce w geście obronnym.

-Chcę Ci tylko powiedzieć,że mimo bólu jaki teraz czujesz, nie rób nic głupiego, nie sięgaj po coś co może zniszczyć Ci życie, bo jeśli on nie umie docenić kogoś takiego jak ty, to znaczy,że nie jest wart abyś się dla niego wykończyła. – mówi to z wielką powagą, co mnie lekko onieśmiela.

Chcę mu coś odpowiedzieć,ale przerywa jego telefon. Na wygaszaczu pojawia się„Eva" imię tej jego dziewczyny, chłopak lekko speszony odchodzi ode mnie i zaczyna rozmowę z nią. By dać mu trochę prywatności wchodzę do domu. Idę do kuchni by się napić. Na stole leży paczka papierosów, moja mama jak ma nerwy topali takie cienkie miętowe. Waham się przez chwilę czy wziąć jeden czy nie,niby Luke zrobił mi cały ten wykład o uzależnieniu,ale papierosy chyb nieszkodzą tak bardzo? W końcu decyduję się zabrać jeden, tak na spróbowanie.Razem z papierosem, zapałkami uciekam do pokoju. Otwieram okno na oścież, staję na wprost i odpalam papieros. Na początku duszę się dymem,ale po chwili mi przechodzi. Dym rozchodzi się po całym moim ciele, co pozwala mi zapomnieć oproblemach, to pomaga.

 -------------------------------------------------------------------------------------

Hejka♥ Dziś środa, wiem. Ale mój komputer idzie jutro do naprawy i odzyskam go prawdopodobnie dopiero w piątek, a ja bardzo nie chciałam Was zaniedbać, następny rozdział w niedzielę.

Piszcie co myślicie :*

Komentujcie, gwiazkujcie, bardzo dziękuję.

Do następnego, buzioole xx

P.S. Jeśli chcecie wiedzieć jak wyglądają Nasi bohaterowie, bądź szukacie kontaktuze mną tu wszystko znajdziecie:http://bffharrystyles.blogspot.com/p/gowni-bohaterowie.html

FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz