Wylan Van Eck własnie przemierzał korytarz niosąc wielką makietę wulkanu. Przeklinał sam siebie w myślach za to, jak dał się wrobić w konkurs fizyczno-chemiczy. Na swoje usprawiedliwie mógł jedynie dodać, że jego drużyna nie miałaby szans bez niego. A tak - są w drugim etapie.
-Wylan!
Chłopak nawet nie zorientował się, że ktoś szedł równolegle z nim. Zza makiety nie widział swojego rozmówcy, jednak bez problemu rozpoznał go po głosie.-Kaz? - zapytał i poczuł, że dzwoni mu telefon - potrzymaj to - poprosił, po czym bez większych uprzejmości położył wulkan Kazowi w ręce, dzięki czemu mógł sięgnąć do kieszeni. - Błagam nie upuść tego. Tak mamo?
Kaz przyjrzał się uważnie makiecie, faktycznie starając się jej nie upuścić. Była ładna, zrobiona bardzo dokładnie. Miał przeczucie, że Wylan brał duży udział w jej tworzeniu.
-Tak wrócę na obiad - rzekł Wylan lekko poirytowanym głosem - będę koło 15.00...
-Potrzebuję pomocy - wtrącił mu się Kaz, stwierdzając że to dobry moment - korków dokładniej.
Wylan spojrzał na niego, po czym krótko westchnął.
-Jednak nie wrócę na obiad. Nie wiem o której będę.Kaz Brekker rzadko kiedy prosił kogokolwiek o pomoc, toteż Wylan czuł się doprawdy zaszczycony. A każdy szanujący się obywatel szkoły wiedział, że Kazowi raczej się nie odmawia.
Poza tym Kaz przyjaźnił się z Jesperem. Chociaż to ,,przyjaźnił" Wylan często stawiał pod znakiem zapytania. Zawsze go to dołowało, jednak wszystko układało się w prosty schemat: Kaz --> Jesper.
A Wylan kochał schematy niemal tak samo jak Jespera.Odłożył telefon z powrotem do kieszeni i nawiązał z Kazem kontakt wzrokowy.
-Z czego tym razem? - zapytał Wylan poprawiając swój ogromny plecak.-Fizyki, chemii i biologi - odparł, a Wylan uniósł brwi ze zdziwienia.
-Aż tyle?
-Stawiam kawę.Kaz mógł tym razem pozwolić sobie na zafundowanie kawy przyjacielowi i był z tego powodu niesamowicie szczęśliwy, czego oczywiscie nie dał po sobie poznać. Dostali po ostatniej akcji niemal drugie tyle co obiecano, dodatkowo Jesper odmówił wzięcia swojej części. Kłócili się o to przez chwilę z Kazem, który najpierw stwierdził że nie chce litości Jespera, a potem, że pieniądze nie rosnął na drzewach.
Wylan zaśmiał się lekko.
-Wiesz, że nie potrzebujesz korepetycji żeby mnie zabrać na kawę?Kaz spojrzał na niego rozczarowany, jednak Wylan dopatrzył gdzieś tam w środku tego spojrzenia odrobiny
sympatii. Miał nawet słuszność, a Brekker w jakiś specyficzny sposób lubił to ,,Dziecko".-Zostaw takie teksty dla Jespera, jemu mogą zaimponować - rzucił i skrzywił się widząc, że Wylan próbuje zabrać mu makietę - daj spokój, zrobisz sobie krzywdę jak będziesz z tym chodził. Zaniosę ci to, tylko nie wiem gdzie.
Wylan uśmiechnął się, nie spodziewając się, że Kaz Brekker będzie chciał mu pomóc.
-Do biblioteki.
-Do biblioteki? Co tam robisz?
-Raczej nie czytam - zażartował Wylan, a Kaz uśmiechnął się lekko, a w myślach nawet prawie się zaśmiał. Nie ważne jak źle to zabrzmi, przez to że Kaz kulał, Wylan czuł się przy nim wybitnie swobodny ze swoją dysleksją. - Mam tam spotkanie kółka. Będziemy dyskutować o tym, w jakim odcieniu ma być lawa.
-Pasjonujące - westchnął Kaz ciesząc się, że nie musi brać udziału w tego typu rzeczach.
Przez chwilę szli w milczeniu, jednak Wylan, w przeciwieństwie do Kaza, bardzo lubił rozmawiać.
-Wątpię, bym mógł zrobić cokolwiek by mu zaimponować. - stwierdził niepocieszony tym faktem Wylan, a Brekker dopiero po chwili zorientował się o czym on mówi. - Za to tobie udaje się to cały czas.
Kaz spojrzał na niego lekko zdziwiony, jednak to zdziwienie dobrze maskował oceniającym wyrazem twarzy.
-On się tak tylko zgrywa - oznajmił czując lekki dyskomfort w nodze, pewnie przez to że musiał zrezygnować z kuli na czas noszenia makiety.Wylan pokręcił głową, jasno tym sugerując, że nie zgadza się z Kazem.
-Szczerze? Chciałbym, żeby tak było - zaśmiał się - ale nie jest. Jesper crushuje cię i to tak nie na żarty.
Tym razem Kaz pokręcił głową. Czuł, że Wylan był o to zazdrosny, jednak uważał to za absurdalne. Przyjaźnili się z Jesperem. I tyle.Szli tak chwilę w ciszy, a Wylan bardzo agresywnie wahał się, czy może zadać Kazowi pytanie, które męczyło go już od dawna.
-Myślisz, że mam u niego jakieś szanse?
Kaz zdziwił się po raz kolejny podczas tej rozmowy. To nie tak, że nie wiedział o uczuciach Wylana w stronę Jespera. Po prostu za każdym razem go dziwiło, jak to sympatycznie Dziecko może celować tak nisko.
Nie zrozumcie go źle, Kaz bardzo lubił Jespera, jednak wiedział, że chłopak nie nadaje się na partnera. Kochanka? Może jeszcze, ale na partnera za żadne skarby.
-Nie wiem, czemu ktokolwiek chciałby mieć u niego jakieś szanse - stwierdził, jednak po wyrazie twarzy Wylan zrozumiał, że to nie była odpowiedź na jaką czekał. - Myślę, że Jesper przeliże się niedługo z połową szkoły i jeśli bardzo chcesz to są spore szanse, że będziesz w tym gronie.
Wylan pokiwał smutno głową, a Kaz zdał sobie sprawę, że to chyba nie była najlepsza rzecz do powiedzenia. Chyba właśnie tak trochę zjebał humor Wylana, a tym razem naprawdę tego nie planował.
-Mogę go o to zapytać, jeśli chcesz - zaproponował, a Wylan wyczuł lekką zmianę w tonie jego głosu.
Właśnie wtedy znaleźli się pod biblioteką.-Byłoby super - oznajmił, czując się zaszczycony po raz kolejny tego dnia. Kaz Brekker właśnie zaoferował mu swoją pomoc. I to jeszcze w sprawie Jespera! - i Kaz, spotkajmy sie gdzieś tutaj za godzinę. Ty zalatwisz kawy, a ja zamówię nam pizze.
Kaz pokiwał głową oddając chłopakowi makietę w ręce. Otworzył mu drzwi do biblioteki, bo Wylan sam zdecydowanie miałby z tym problem.
-Dzięki. I wiesz co? Nie dziwię się Jesperowi, że tak za tobą szaleje.
Nie dziwię się, jednak to ciągle boli, pomyślał Wylan mimo że roześmiał się, po czym wszedł do biblioteki zostawiając Kaza samego. Tak dla efektu.Kaz przewrócił oczami, jednak tego dnia chyba po raz pierwszy faktycznie zastanowił się nad jego relacją z Jesperem.
CZYTASZ
Opowieści z Liceum w Ketterdamie
FanfictionKaz jest emo, Inej zna wszystkie plotki. Jesper niedługo przeliże się z połową szkoły, a Wylan bardzo chciałby się znaleźć w tym gronie. Nina lubi denerwować Kaza, a Matthias ciągle żyje. Albo Losy Szóstki Wron w licealnej rzeczywistości.