O tym, że na Jespera nie można liczyć, kiedy wszędzie są byli chetni do miziania

624 47 73
                                    

To trwało zdecydowanie za długo.

Kaz Brekker przeklął w myślach swojego przyjaciela, po czym po raz kolejny spojrzał na zegarek.
Plan był dobry - jego plany zawsze były dobre. Jeśli coś nie wychodziło, a działo się to nieprzywoicie często, nie była to wina Kaza.

Inej też nie pomyślał od razu chłopak. Dziewczyna była bardzo dokładna, nie pozwalała sobie na żadne potknięcie ani na pomyłkę. Brekker bardzo ją za to cenił, czego co prawda nigdy nie powiedział na głos. Ciągle pamiętał ich pierwsze spotkanie. Inej Ghafa dosiadła się do niego na rozpoczęciu roku i poczęstowała go czekoladą.

Teraz jednak musiała poprawić sprawdzian z chemii, a Kaz nie miał serca tudzież prawa ją od tego odciągnąć.
Dlatego na tej misji musiał poradzić sobie tylko z Jesperem, co od początku zwiastowało niepowodzenie.

Ale misja była ważna upierał się Kaz tłumacząc sam sobie, dlaczego aż tak ryzkował podejmując się jej bez Inej. Stawka była wysoka, a okazja niepowtarzalna.
Tylko zaraz się skończy, a Jespera jak nie było, tak nie ma.

Po raz kolejny spojrzał na zegarek, po czym zacisnął pięść na swojej, mimo że pomocnej, znienawidzonej kuli.

Jesperowi zostało pół minuty do dzwonka, tylko pół minuty i plan A zjebie się w stuprocentach.

Co robił w tym czasie Jesper?

Oj robil naprawdę sporo, począwszy od zabrania klucza z pokoju nauczycielskiego, co było część planu, skończywszy na przelizaniu się ze swoim byłym - co już nie było częścią planu. Teraz biegł przez korytarz modląc się, by nie umrzeć z rąk Kaza.

Minął kolejny zakręt, została mu ostatnia prosta. Już z daleka widział rozczarowane spojrzenie przyjaciela.

-Widzisz? - zapytał oddychając nieco szybciej niż normalnie, co spowodowane było najpewniej jego krótkim maratonem przez szkołę - mówiłem Ci, że zdążę...

I dosłownie wtedy, kiedy powiedział to zdanie zadzwonił dzwonek. Jesper westchnął i posłał przepraszające spojrzenie Kazowi. Jako że spojrzenie nie było wystarczające, zaczął przepraszać werbalnie.
-Co tak długo? - zapytał Brekker zupełnie ignorując plątanine słów przyjaciela.

Jesper zawahał się chwilę przed odpowiedzią. Zrobiło mu się jakoś tak głupio.
-Spotkałem Jaydena - powiedział niechętnie, jednak takim tonem, jakby wypowiedź ta była niezwykle precyzyjna i nie zostawiała żadnych wątpliwości.

Kaz zlustrował go spojrzeniem.
-Slut - rzucił. Dobrze wiedział, kim był Jayden i równie dobrze wiedział, czym mogło skończyć się jego spotkanie z Jesperem.

Fahey nie poczuł się w żadnym stopniu tym urażony.
-Dla ciebie wszystko - odparł rozbawiony i poslał Kazowi swój czarujący uśmiech, a nawet do niego mrugnął.

Brekker niezwykle znudzony przewrócił oczami, po czym spojrzał na drzwi do sali, z której lada chwila mógł wyjść nauczyciel mający dyżur na tym korytarzu. Właśnie skończyła sie lekcja, co oznaczało, ze ich szansa na wemknięcie się niezauważenie do sali zniknęła.

-Jesper - rzekł Kaz momentalnie poważniejąc - pora na plan B.

***


-I plan B zadziałał?

Kaz pokiwał głową, przyglądając się dokładnie temu z jaką radością Inej piła swoją zieloną herbatę. Dziewczyna, mimo że zadowolona z tego, jak poszedł jej sprawdzian, wydawała się zmęczona. Pewnie dlatego, że wczoraj siedzieli do późna obmyślając plany (doszli do J) i ucząc się na zmianę chemii.

-Wystarczyło, że Jesper odwrócił uwagę sorów - odparł przeszukując kieszenie. Było to odrobinę trudniejsze niż zazwyczaj, pewnie dlatego, że Kaz stanowczo odmawiał zdemowania rękawiczek, gdy znajdowali się poza szkołą. W szkole też by tego nie robił, jednak zwracało to za duża uwagę nauczycieli, którzy i tak mieli przez niego wystarczająco zmartwień. A on nie potrzebował, by bez przerwy wzywano jego brata do dyrektora. - Ja mogłem na spokojnie wejść do sali i zabrać kartkówkę.

Wyjął zmiętą kartkę z kieszeni, po czym przekazał ją Inej. Dziewczyna była dumna ze swoich przyjaciół, zwłaszcza słysząc narzekania Kaza.

-Obiecano nam za nią stówę - powiedział Brekker - ale jutro pewnie uda się wynegocjować więcej.

-Wiedziałam, że Wam się uda - odparła posyłając przyjacielowi ciepły uśmiech.

Kaz z jakiś niewyjaśnionych powodów poczuł się naprawdę miło widząc uśmiech Inej. Niemal niewidocznie zaczerwił się.

Wtedy do kawiarni wszedł Jesper, który niedługo potem zmaterializował się przy ich stoliku.

-Moje omdlewanie wychodzi mi aż nieprzyzwocie przekonująco - rzekł zdejmując swój szalik i rzucając go perfidnie Kazowi na twarz - gdyby nie to Dziecko wzywaliby karetkę.

Dopiero wtedy Inej zwrócila uwagę, że faktycznie ktoś towarzyszył Jesperowi. Obok niego stał chłopak, złośliwie nazwany przez Jespera Dzieckiem.

Dziewczyna niewatpliwie go znała. Był to Wylan Van Eck - uczeń ich szkoły, który mimo że jedynie rok od nich młodszy dostał od Jespera przydomek Dziecko (a także różne synonimy tego słowa) z powodu jego delilatnych rysów twarzy i niezwykle młodego, nieadekwatnego do wieku wygląd.

Inej pomachała radośnie do chłopaka, który stał nieco niezręcznie obok.
Był lekko rozczarowany. To nie tak, że nie lubił Inej i Kaza (Inej na ogół ciężko było nie lubić, a Kaza... może lepiej przemilczeć), po prostu myślał, że gdy Jesper zaproponował mu wyjście na kawę, będą tylko we dwójkę a on mógłby się wtedy łudzić, że była to randka. Tym razem jednak nie mógł i lekko nad tym ubolewał.

Wtedy podszedł do nich kelner i postawił Kazowi jego długo wyczekiwane espresso, a także croissanta, którego kupili z Inej na pół.

Jesper spojrzał rozczarowany na Kaza i od razu zaczął krytykować wybór przyjaciela jeśli chodzi o napój. Ale Kaz nie przejmował się tym za bardzo. Po pierwsze to Jesper, który systematycznie musiał pierdolić o jakiś głupotach a po drugie, espresso było napojem dla niego idealnym. Nie dość że tanie, mocne to jeszcze tak gorzkie, że picie tego dawało mu dziwnego rodzaju satysfakcję.

-Czemu nie zdążyłeś na plan A? - wtrąciła się Inej, którą tez chyba średnio obchodził monolog Jespera. Oddała złożoną kartkę Kazowi, który od razy schował ją do kieszeni.

-Lizał się z Jeydenem - odparł za niego Kaz biorąc łyka swojego espresso.

Jesper przewrócił oczami.
-Ty się ze mną nie chcesz lizać - zauważył mu Jesper szturchając go zaczepnie w ramię.

Wylan za to aż nie mógł się powstrzymać od przewrócenia oczami.

Nieumknęło to uwadze Inej, która zachichotała.

-Jesteś niemożliwy - stwierdził Kaz, nie biorąc tego, tam samo jak niczego co mówił Jesper na poważnie. Gdyby chociaż połowy jego słów nie traktował jako przykład dziwnego sposobu bycia i poczucia humoru może zobaczyłby, że Jesper tak samo jak Inej wzdychają do niego już od jakiegoś czasu.

Opowieści z Liceum w KetterdamieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz