O tym, że Jesper przez chwilę był pewien, ale chyba to się więcej nie powtórzy

340 25 41
                                    

Jesper podjął decyzję.

Była to decyzja trudna i podjęcie jej wymagało od niego wiele wysiłku, ale ją podjął i był z siebie dumny. A może nawet więcej niż dumny. W końcu nie często człowiek decyduje się na zaproszenie Wylana Van Ecka na prawowitą randkę.

Odkąd ich sytuacja trochę się pokomplikowała przez ich pocałunek (a bardziej przez napięcie między nimi, które on wytworzył) Jesper zastanawiał się nad swoimi uczuciami do chłopaka.

Bo tak, Wylan zdecydowanie był przesympatyczny, kochany i łatwy do pokochania. Dodatkowo był mądry, utalentowany i bardzo ładny. Może faktycznie jeszcze nie dawno powiedział Kazowi, że Wylan nie jest w jego typie, ale zmiana zdania była zdecydowanie do przewidzenia (w końcu mówimy o Jesperze Fahey, nikim innym).

No właśnie, Kaz, pomyślał Jesper wzdychając lekko.
Kaz, w przeciwieństwie do Wylana był od zawsze. I może faktycznie bardzo długo grał ważną rolę w życiu Jespera. Bywał śmieszną motywacją do robienia rzeczy i determinacją, do robienia ich dobrze.

Ale to nic nie zmienia. Kaz to arogancki chuj, nic więcej, stwierdził w myślach chłopak.
Wiadomo, każdy ma jakieś swoje lepsze momenty, ale od ich kłótni minął niemal tydzień, a Brekker ciągle go nie przeprosił i nic nie wskazywało na to, żeby Kaz planował to zmienić. Zwłaszcza że niezwykle normalnie wysyła go na akcje i ignoruję niechętną i urażoną postawę przyjaciela. Nawet jak byli na działce jego ojca.

I uwierzyć, myślał dramatycznie Jesper i oparł się o zimną ścianę, że jeszcze niedawno chciałem z nim chodzić.
Jakaś część jego próbowała się z nim nie zgodzić, ale Jesper postanowił ją zignorować.

Zwykły chuj, nic więcej, powtórzył w myślach. Jak dobrze, że to już zamknięty rozdział.
Skoro usunął się Kaz, wnioskował Jesper, to miejsce zdecydowanie ma Wylan. Powiem mu, planował, że chciałbym go zabrać na randkę. Że jeszcze nie wiem co z tego wyjdzie, ale chciałbym spróbować.

W szczególności, że jego przyjaźń z Wylan była silna, a Jesper czuł że ma szansę przerodzić się w coś więcej. Zwłaszcza, że posiadam stuprocentowy brak uczuć do Kaza Brekkera. Rozdział tak zamknięty, że już bardziej się nie da.

Z rozmyśleń wyrwał go głos kelnera, który przyniósł jego lemoniadę. Nie dał rady spowrotem wciągnąć się w swój wir myśli, bo kawiarni weszła jego wronowa grupa przyjaciół.

-Hejjj! - Na przeciw niego siadła Nina Zenik od razu wysuwając mu z rąk lemoniadę i biorąc z niej łyka. Dziewczyna pokiwała głową w geście aprobaty. - Dobra, też sobie taką zamówię.

-Nino - powiedział poważnie Jesper - niech cię piekło pochłonie, oddawaj! - po czym zwrócił się do Inej - i jak akcja?

Inej Ghafa uśmiechnęła się dumnie.
-Dobrze - odparła. Dzisiejsza misja była trudna, ale do ogarnięcia. Inej musiał dowiedzieć się kodu do szafki jednego z uczniów a potem wziąć z niej pomięty liścik.

-Teraz jedynie miejmy nadzieję - dołączył się do rozmowy Kaz siadając na miejscu obok Inej - że Jesper zdobył dobry numer szafki, a my nie zabraliśmy niewinnemu uczniowi jego notatek.

Jesper wydał się dźwięk niezadowolenia i oburzenia.
Jak ja mogłem wzdychać do kogoś takiego, zastanowił się w myślach, chuj i tyle.
-Oczywiście, że zdobył dobry numer, za kogo ty mnie uważasz? Narzekanie na mnie jest bardzo dziwnym sposobem na powiedzenie przepraszam.

Kaz pokiwał głową, po czym podarował Jesperowi białego tulipana. Jesper sam zdziwił się najpierw tym, dlaczego nie zauważył tego kwiatka wcześniej, potem dlaczego Kaz chce mu go dać, a na koniec tym, dlaczego jego serce zaczęło bić szybciej.

Opowieści z Liceum w KetterdamieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz