O tym, dlaczego Nina była smutna w poprzednim rozdziale

224 27 18
                                    

Nina Zenik miała bardzo złe wspomnienia związane z salonem w domu Matthiasa.

Patrzyła na stolik i myślała o obiedzie, na którym wiecznie ją wyzywali i bardzo subtelnie i wyrachowanie nazywali dziwką. Gdy patrzyła na kanapę przypominał jej się pan Helvar, który oglądał telewizje i posyłał jej bardzo krzywe spojrzenie pod nosem mamrocząc o tym, że jej sukienka jest za krótka a dekolt za duży.
A nawet już w drzwiach do salonu potrafiła wyobrazić sobie panią Helvar, z którą ostatnio kłóciła się o religię.

Ale mimo to, przychodziła tutaj, bo kochała Matthiasa. Przychodziła rzadko, ale zawsze gdy była zaproszona. Bo Nina się nie poddawała. A już na pewno nie kiedy chodziło o Mathiasa. Chłopak często w zamartwieniu pytał ją, czy nie ma tego dosyć.

Nasza miłość, tłumaczyła mu wtedy, jest czymś o co warto walczyć i się kłócić. Z twoimi rodzicami, moimi rodzicami i z każdym, kto miałby z nią jakiś problem.

Matthias zawsze się wtedy czerwienił, a potem całował ją w dłoń, co sprawiało, że Nina czuła się jak księżniczka.

Tego dnia było jednak troszkę inaczej i Nina nie narzekała. W domu byli tylko we dwójkę. Siedzieli pod kocem, oglądali film, jedli popcorn i wszystko popijali winem.

Nina w myślach stwierdziła, że salon robi dużo lepsze wrażenie, gdy w każdym kącie nie kryją się ludzie tak negatywnie do niej nastawieni.

Ściany salonu były jasne, Nina zaryzykował stwierdzeniem, że są białe. Jednak ostatnio gdy to powiedziała, matka Matthiasa poczuła się bardzo urażona, bo przecież były błękitne. Nina nigdy nie widziała tego błekitu, ale musiał przyznać, że ten odcień białego wydawał się bardzo chłodny.

W całym pomieszczeniu było sporo srebrnych dodatków i przytłaczająco dużo luster. Jednak niewątpliwie najbardziej uwagę przykuwał żyrandol. Wielki, śmiesznie podłużny, a Ninie na myśl od razu nasuwały się sople.
Lodowy dwór, pomyślała.
A tym co uzupełniało wystrój były artefakty typowe dla wiary Fjerdan.

Z zamyślenia wyrwał ją pocałunek na policzku. Spojrzała na lekko uśmiechniętego Matthiasa.
-Hmm? - zapytała przeciągając się lekko. Było jej miękko, ciepło i wygodnie. Najchętniej by się teraz zdrzemnęła.

-Mam wrażenie, że nie oglądasz - rzucił lekko rozbawiony chłopak. To nie tak, że spędzili pierwsze pół godziny wybierając film. Nina naciskała na komedie romantyczną, a Matthias wolał coś z zarysowaną akcją.
I tak, skończyło się na komedii romantycznej.

Nina uśmiechnęła się.
-Obrażasz mnie Matthiasie. Przecież to bardzo ciekawy film, sama wybierałam - a po tych słowach włożyła sobie trochę popcornu do buzi i zaczęła go chrupać.

-Jesteś niemożliwa.

-I właśnie taką mnie kochasz.

-Kocham.

Dziewczyna poczuła przyjemne ciepło w sercu, a potem pochyliła się, by pocałować Matthiasa. Jednak nie zdążyła tego zrobić, bo oboje usłyszeli dźwięk przkręcanego klucza w drzwiach.
Posłali sobie przerażone spojrzenie.

-Cholera - wyszeptała Nina. Odsunęła się od Matthiasa na drugi koniec kanapy i wygramoliła się spod koca, a Matthias wyłączył telewizor. Tyle zrobili, bo pani Helvar weszła do salonu.

-Hej Matthias, nie mówiłeś, że wcześniej wracasz, ugotowałabym ci jakiś... - Kobieta przerwała swoją wypowiedź i spojrzała niezwykle zdziwonym, niemal oburzonym wzrokiem na Ninę.
Jak zwykle, pomyślała Nina.

-Dzień dobry - Nina przywitała się, starając się uśmiechnąć tak pięknie jak umiała. Miała nadzieję, że ten uśmiech uratuje ją z problemów. Mimo że nie raz gwarantował jej darmowe kawałki ciasta, albo darmowe drinki w barze, na mamie Matthiasa najwidoczniej nie zrobił wrażenia. A na niej na ogół mało rzeczy robiło wrażenie.

Opowieści z Liceum w KetterdamieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz