O tym, że nawet róża, ciastka, ławka obok fontanny nie sprawią że randka się uda

302 33 27
                                    

Tegoroczne walentynki były wyjątkowo ciepłe, dlatego długi spacer po parku był bardzo dobrą alternatywą na spotkanie z drugą połówką.

Inej Ghafa i Kaz Brekker spotkali się już jakiś czas temu. Inej na powitanie przytuliła chłopaka, potem dostała od niego kolejną różę, a ona dała mu metalowe pudełko pełne ciasteczek.

Przespacerowali już tak całą długość parku. Bylo bardzo miło, ale... to nie było to.

Nie zrozumcie Inej źle, dziewczyna bawiła się przednio na spotkaniu, w końcu to był Kaz, z którym lubiła spędzać czas, jednak spodziewała się, że taka randka będzie się chociaż trochę różnić od ich normalnych spotkań. A oprócz róży, którą dostała, wszystko było takie samo.
Rozmawiali dużo, ale na bardzo nieistotne tematy.

Nawet przez chwilę kwestionowała, czy aby na pewno dobrze zrozumiała intencje i zamysł chłopaka.

A Kaz, co gorsza, czuł się podobnie. Pożyczył szczęśliwy krawat Jordiego, wszystko zaplanował i miało być idealnie. A nie było, bo on nie potrafił wcielić swojego planu w życie. Miał zaproponować Inej swoje ramię, powiedzieć jej o swoich uczuciach a finalnie może nawet poprosić o chodzenie.

Ale już na początku spanikował i nie był w stanie się ogarnąć.

Jednak nie przejmujmy się tym za mocno, bo Inej nie jest typem osoby, którą można trzymać w niepewności.

-Może usiądziemy na chwilę?

Brekker pokiwał głowę, a zaraz potem znaleźli sobie przytulną ławkę obok drzewa z widokiem na fontannę.
Inej stwierdziła, że było bardzo ładnie.

Siedzieli chwilę w ciszy. Dziewczyna kontemplowała sobie krajobraz, a Brekker postanowił zdjąć rękawiczki.

-Kaz - zaczęła Inej i odwróciła się w stronę chłopaka. Uśmiechnęła się lekko i wzięła jego dłoń. Kaz poczuł ciepło bijące od dziewczyny i stwierdził, że lubił czuć jej dłonie na swoich. Zaczerwienił się lekko. - Chciałam, żebyś wiedział, że jesteś dla mnie bardzo ważny. I bardzo się cieszę, że dzisiaj razem wyszliśmy.

Kaz patrzył na dziewczynę i czuł że serce bije mu szybciej. Pierwszy raz usłyszał od Inej, że jest dla niej ważny i nie mógł uwierzyć w to, jakie szczęście ma.

Chciał jej powiedzieć, że ona jest dla niego najważniejsza. Że jego życie stało się lepsze odkąd ją spotkał i cieszy się jak idiota za każdym razem jak ją widzi. Że gdyby mógł zamknąć jej śmiech w butelce i upijać się nim co wieczór, zrobił to.

Ale nie był w stanie powiedzieć żadnej z tych rzeczy i to go przerażało. Bał się, że może ją przez to stracić.
Inej nie słysząc żadnej reakcji chłopaka kontynuowała, będąc odrobinę smutniejszą.

-Jesteś mi bliższy niż przyjaciel - wyznała - i chciałabym, że nasz relacja też była czymś więcej niż przyjaźnią. Ale jeśli ty nie chcesz, albo potrzebujesz więcej czasu, albo nie jesteś pewien swoich uczuć, to ja to rozumiem - powiedziała, mimo że ta wizja nieco ją zasmuciła.

Może faktycznie całą wczorajszą noc myślała o tym, jak będzie wyglądać ich ślub i jak nazwą swoje dzieci, przez co nie zdążyła przemyśleć, co zrobi i jak się poczuje, jeśli Kaz nie odwzajemni jej uczuć. Teraz jednak wiedziała, że będzie jej bardzo smutno.

Kaz nic nie powiedział, jedynie przytulił dziewczynę mocno do siebie, a ona z ulgą wtuliła się w niego.
Chłopak układał w głowie co powie. Mimo, że czul się lekko przytłoczony, był równocześnie bardzo zdeterminowany.

Kochał Inej Ghafa i nie mógł być tego bardziej pewnym. Chciał z nią być najbardziej na świecie i jego głupi problem z komunikacją mu w tym nie przeszkodzi.

Powtarzał to sobie w myślach niczym mantrę.

Dziewczyna też coś do niego czuła. Kaz nie mógł być w tamtym momencie bardziej szczęśliwy.

Inej czuła się spokojna, bezpieczna. Było jej dużo cieplej, a przytulas od Kaza miał swoje kojące właściwości. Inej aż zaczynała żałować, że chłopak przytula ją tak rzadko.

Jak tylko zaczniemy chodzić, pomyślała, to już nigdy nie przestanę go przytulać.

Jej głos rozsądku próbował zamienić słowo jak na jeśli, jednak Inej nie była w stanie go posłuchać.

-Jestem pewny - powiedział Kaz, a dziewczyna odsunęła się od niego, by go lepiej słyszeć. Od razu poczuła owiewający ją zimny wiatr. - Jestem pewny swoich uczuć do ciebie i to jak niczego innego. Ale nie umiem ci ich powiedzieć, nie umiem o nich rozmawiać. Naprawdę za to przepraszam.

-Czujesz coś do mnie? - zapytała Inej, a kolejna fala ulgi ją zalała. Poczuła, że do oczu napływają jej łzy, a ona roześmiała się z nadmiaru radości.

-Tak - odparł Kaz, po czym niepewnie złapał ją za dłoń a Inej splotła ich palce - nawet nie wiesz jak dużo. Tylko nie umiem...

-Wiem - przerwała mu Inej i uśmiechnęła się. Patrzyła w brązowe oczy chłopaka i wszystko innej przestało mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie. - Nie musisz mnie przepraszać, tyle mi wystarcza. Resztę wymyślimy później - obiecała, a potem oparła się o ramię chłopaka.

I tak spędzili reszte wieczoru. Siedzieli razem na ławce w parku, jedli ciasteczka od Inej i cieszyli się swoją obecnością.

Opowieści z Liceum w KetterdamieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz