Kaz nie był do końca pewien, jak znalazł się w tej sytuacji.
Począwszy od tego, że nie przypominał sobie, żeby proponował Ninie spacer. Może faktycznie nie protestował za głośno, bo Zenik przekonała go mocnym argumentem jakim był papieros. Zapalili razem, trochę porozmawiali, Nina śmiała się z jego fryzuru. Nie było najgorzej, ale mimo to Kaz był przekonany, że nie zapraszał jej do siebie.
Teraz jednak siedziała u niego w kuchni i robiła maślane oczka w stronę Jordiego. Myśli Kaza krążyły między przeklinaniem jej, siebie a także próbą powstrzymania się od wymiotowania.
-Na świętych, naprawdę? - zapytała roześmiana Nina swoim nieco wyższym niż zazwyczaj tonem. Trzepotała długimi rzęsami i non stop poprawiała włosy.
Młodszy Brekker posłał jej mordercze, znudzone i rozczarowane spojrzenie w jednym, ale dziewczyna ani trochę nie zwracała na niego uwagi. Jej oczy wklejony były w Jordiego.
Kaz oparł się o blat i coraz mniej subtelnie wymigał w jej stronę słowo dziwka. Co prawda, chciał wymigać idź do diabła, ale takiego sformułowania się jeszcze nie nauczył i dziwka musiało wystarczyć.
Psycholożka byłaby dumna, westchnął w myślach znowu migając. Na kilku ostatnich sesjach uczyła go podstawowych zwrotów związanych z uczuciami uparcie twierdząc, że to może mu pomóc z komunikacją. Kaz osobiście średnio wierzył w te metodę (w przeciwieństwie do metody z kwiatami), bo nawet jeśli faktycznie łatwiej migało mu się o emocjach niż mówiło, to podejrzewał, że to dlatego, że nikt go nie rozumie. Bo przecież normalnie by raczej nie obrażał Niny werbalnie. Chociaż...
Rozważał to przez chwilę, a z rozmyśleń wyrwała go dopiero gotująca woda.
Oczywiście ani Nina ani Jordie nie zwrócili na nią większej uwagi mimo że to oni chcieli herbatę, bo byli tak pochłonięci wspólną rozmową. Kaz nienawistnie wyłączył gaz a w myślach złośliwie sarknął, że nieodpowiedzialne jest dawanie mu w tej chwili wrzątku do rąk.
Słowo nieodoowiedzialne, pomyślał, potrafiłbym nawet wymigać.
Jak można się było domyślić, miało to związek z Jesperem. Jego psycholożka ostatnio bardzo polubiła ten temat i jak trochę mu ulżyło, że chociaż na jakiś czas przestała go męczyć tematem rodziców, tak zdecydowanie wolałby z nią rozmawiać o Inej niż o Faheyu.
Kaz pokręcił lekko głową nie chcąc myśleć o terapii i przewrócił oczami sluchając Niny. Gniewnie postawił przed nimi kubki z herbatą, a Jordie uśmiechnął się w jego stronę i podziękował za herbatę.
-Kupiłem ostatnio kawę rozpuszczalną - oznajmił Kazowi pamiętając to nienawiść jego brata do herbaty. Miał nadzieję, że Kaz przestanie się fochać, zrobi sobie coś ciepłego do picia i usiądzie z nimi.
Kaz, mimo że był zły ucieszył się na wieść o kawie.
-Tak?-Mhm - przytaknął Jordie czując się jak dobry rodzic, skoro udało mu się uszczęśliwić brata. Nie zwracał większej uwagi na atencje Niny postanowił wciągnąć Kaza do rozmowy - jest w szafce. Czemu wcześniej nic nie wspomniałeś o wycieczce do Belendt?
Kaz wzruszył ramionami i sięgnął do szafki po kawę. Uśmiechnął się w duchu - jego ulubiona. Zaraz potem zmarszczył lekko brwi.
-Nie planowałem jechać - odparł siegając po łyżeczkę i wsypując kawę do szklanki.
Jordie zdziwił się nie na żarty. Nina co śmieszniejsze też.
-Jak to? - zapytali w niemal tym samym czasie. Kaz prychnął w myślach na to, że Nina jednak odnotowała jego istnienie.
CZYTASZ
Opowieści z Liceum w Ketterdamie
FanfictionKaz jest emo, Inej zna wszystkie plotki. Jesper niedługo przeliże się z połową szkoły, a Wylan bardzo chciałby się znaleźć w tym gronie. Nina lubi denerwować Kaza, a Matthias ciągle żyje. Albo Losy Szóstki Wron w licealnej rzeczywistości.