O tym, o czym myśli Matthias - czyli głównie o Ninie

245 23 37
                                    


Matthias był bardzo zwykłym człowiekiem. Nie wyróżniał się niczym, no może oprócz idealnej linii szczęki i pięknych kości policzkowych.

Chodził do liceum, grał w szkolnej drużynie i z trudem zdawał z fizyki. Nie miał zbyt wielu znajomych, na ogół raczej nie przepadał za ludźmi. Za to miał bardzo bliską relację z rodzicami, co prawda, dopóki nie zaczął chodzić z Niną Zenik.

Właśnie, Nina. Jedyna niezwykła część jego szarego, nudnego życia. Nina zawsze wnosiła pozytywną energię, dużo śmiechu jakąś ekscytację i spontaniczność w jego rutynę. Gdyby nie ona, jego życie sprowadzałoby się do szkoły, siłowni i pracy domowej. Dopiero z nią zaczął odkrywać siebie, czerpać garściami z nastoletniego życia, a nawet popełniać głupie błędy.

Ciągle pamiętał jak wrócił z ich pierwszej randki tak szczęśliwy, że o jej szmince na swoim policzku dowiedział się od rozgniewanych rodziców, gdy przekroczył próg domu.

Albo wtedy, kiedy schował się pod jej łóżkiem po ich wspólnej nocy, gdy państwo Zenik wrócili wcześniej do domu niż było w planie. Uciekł wtedy przez okno, by na pewno nie narazić się na spotkanie z nimi.

Nigdy nie mógł uwierzyć, że spotkali się przez przypadek - Nina za dużo zmieniła w jego życiu. Za ich spotkanie dziękował Djelowi, nawet jeśli w chwili ich poznania by tego nie zrobił.

Bo przecież Nina Zenik i Matthias Helvar, lekko mówiąc, nie zrobili na sobie najlepszego wrażenia.

Począwszy od tego, że Matthias idąc na imprezę ze swoim przyjacielem nie spodziewał się takiej ,,rozpusty", jakby określiła to jego matka. Alkohol był wszędzie, już nie mówiąc o tym, że on tak jak i znaczna większość gości nie mogła jeszcze pić według prawa. Na kanapach siedzieli ludzie obścikujący się, gdzieś w kącie część osób grała w butelkę. I to właśnie zwróciło jego uwagę.

Zobaczył wśród nich śmiejącą się dziewczynę w czerwonej sukience z długimi brązowymi włosami opadającymi jej na ramionami. Dziewczyna była tak piękna, że Matthias aż wstrzymał oddech.

Chciał do niej podejść. Zabrać ją z tego towarzystwa, zaproponować swoje ramię. By razem wyszli z tego miejsca, które mu się tak nie podobało, zakładając, że ona myśli o tym to samo co on. Że też gardzi tą zgrają pijanych, napalonych i nieodpowiedzialnych ludzi.

I faktycznie podszedł kawałek, ale zawahał się, w końcu był raczej nieśmiały. Stał tak i na nich patrzył i wlaśnie wtedy, butelka wypadła na piękną niewiastę. Nie słyszał o czym rozmawiali, widział że wszyscy się śmiali i nie wyglądali na najtrzeźwiejszych, nawet jego dziewczyna ze snów. Już wtedy się zdziwił, gdy zobaczył że jakiś chłopak zdjął swoją koszulkę i położył się na ziemi.

Zdziwił się jeszcze bardziej gdy nalali na jego brzuch wódkę, ale już nie mógł wyjść ze zdziwienia, gdy dziewczyna, na której widok zaparło mu dech w piersiach, podeszła do owego chłopaka a pochyliwszy się nad nim, wypiła alkohol z jego pępka.

Matthias zaczerwienił się i uciekł do kuchni.
Co to do jasnej cholery było? Zastanawiał się z szybko bijącym sercem. Było mu gorąco, ale nie wiedział czy to przez ogólny zaduch w domu, czy po prostu spalał się ze wstydu.

Rozpusta, pomyślał z takim oburzeniem, że prawie zabrzmiał jak własna matka. Postanowił wyjść i wrócić do domu. Nie odnajdywał się w tym towarzystwie.

Ale wtedy znaleźli go znajomi z drużyny. Usiedli z nim w kuchni i odwrócili jego uwagę na tyle skutecznie, że nie wyszedł a nawet całkiem miło mu się z nimi rozmawiało. Dopóki do kuchni nie weszła piękna niewiasta.

Opowieści z Liceum w KetterdamieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz