Rozdział XVI
,,Arachnofobia''
---------------------------
❗Ostrzegam jeśli ktoś ma arachnofobie, i jak przypomina sobie o pająkach, co w tym rozdziale będzie dużo zmianek. Nie czytaj i omiń ten rozdział. Najważniejsze jest Twoje zdrowie!❗
>>>>>>>>>>>>>>>>>
Poszłam z Will'em do mojego pokoju. Od razu położyłam się na łóżku.
- Jak się czujesz malutka?- powiedział Will, który akurat teraz usiadł na brzegu mojego łóżka.
- zdrowa jestem fizycznie, ale psychicznie już nie.-powiedziałam i usiadłam.
-Rozumiem. Jeśli masz jakiś problem to przychodź do mnie.- powiedział.
- Okej.- powiedziałam a on pogłaskał mnie po włosach i wyszedł. Po chwili zasnęłam. Obudziłam się mniej więcej kolejnego dnia o godzinie czternastej. Dziwne. Aż tak długo spałam? Wstałam na równe nogi i poszłam pół przytomna do łazienki. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam bardzo dużego pająka.- Ja pierdole!- powiedziałam i zamknęłam drzwi od łazienki i wyleciałam z swojego pokoju krzycząc jak nie wiem co. Miałam arachnofobie już od dziecka. Jak pamiętam zaczęło się to od tego, jak miałam sześć lat, i zobaczyłam w wigilie malutkie pajączki, które otoczyły naszą choinkę. Co się dziwić była żywa. Pobiegłam do salonu z krzykiem. Położyłam się na kanapie i przykryłam się kocem, oraz się skuliłam. Cała się trzęsłam i nie mogłam złapać oddech. Mrowiło mnie po całym ciele, miałam uczucie że pająki chodzą po mnie. Ktoś wbiegł do salonu jakby był poparzony.
- Co się stało!?- powiedział to Will, Dylan, Tony i Shane naraz. Dosłownie naraz. Will do mnie podszedł i mnie przytulił bardzo mocno.- Cała się trzęsie.- powiedział.
- W takim tępie nie wiem jak mamy jej pomóc.- powiedział Tony.
- Malutka wdech i wydech. Wygląda mi to na atak. Idźcie po Vincenta.- powiedział i Dylan wybiegł jak torpeda.-Słuchaj malutka. Powiedz nam o co chodzi a ci pomożemy, bo tak to na razie nie mamy jak.
- D-dobrze.- powiedziałam i wzięłam wdech.- w-w mo-mojej łazience był wie-wielki pa-pa-pająk..- powiedziałam. Na samą myśl wspomnienia tego obrazu cała się za trzęsłam.
- O boże. Chodź shane idziemy tego ,,wielkiego,, pająka wypędzić.- powiedział dziwnie się na mnie patrząc.
- Słuchajcie każdy może się czegoś bać. A tym bardziej pająków.- powiedział Will a ja się do niego jeszcze mocniej przytuliłam.
- O jezu.- powiedział Tony ironicznie.
- Dobra Tony chodź.- powiedział Shane i poszli do mojego pokoju.
- Już spokojnie Malutka. Nie poradzimy na to że są pająki. Pająki są wszędzie. A przypominając ci, pająki są pożyteczne.-powiedział Will to dumnie a ja się na niego popatrzyłam z urazą.
- Nie pomagasz.- powiedziałam obrażona.
- no już nie dąsaj się.- powiedział Will. A ja go jeszcze mocniej przytuliłam. Usłyszeliśmy bieg na schodach.- co wam?
- Kurwa na serio to-to jest wielkie!- powiedział Tony.
-Aż tak?- powiedział Will.
- No jeszcze kurwa jak- powiedział Shane.- Weśmy zadzwońmy po jakiegoś specjalistę. Bo ja tego gówna nie wypędzę!- powiedział Shane.
- Co tu się dzieje!?- powiedział Vincent.
- O Vincent. Zamów jakiegoś specjalistę kurwa!- powiedział Shane.
- Po pierwsze słownictwo a po drugie do czego?- powiedział Vince.
- Do pająka!- powiedział to Will, Tony i Shane.
- Do jakiego znowu pająka?- powiedział Dylan.
-Bo-bo jak wchodziłam do-do łazienki na po-podłodze był wielki pa-pa-pa-pająk.- powiedziałam mocniej się tuląc do Willa. Mówiłam już że jest jak pluszowy miś?
- Dylan idź zobaczyć tego pająka. A jak jest aż tak wielki to weś jakiś słoik i go schwytaj.- Powiedział Vince a Dylan poszedł do mojego pokoju.- Ale wracając, już się uspokoiłaś Tola?
- Vince widać chyba że nie.- powiedział Will.
- Widzę. Ale się pytam dla pewności.- powiedział Vince i poszedł do jakieś szafki z lekami. Wyjął leki na uspokojenie i nalał szklankę wody. Podał mi je a ja ich nie chciałam brać.- Tola, musisz to wziąść.-powiedział a ja nadal nie chciałam ich brać. Dylan wyszedł z mojego pokoju.
- Ej złapałem w słoiku jak kazałeś.- powiedział Dylan a ja zobaczyłam na słoik. Można się domyśleć co w nim było. Ja skuliłam się i cała za drżałam.
- Dylan musisz?- powiedział Will.
- Weś to gdzieś zawieź.-powiedział Vince.
- Kurwa no.- powiedział Dylan i wziął kluczyki do auta.
-Wracając. Tola naprawdę musisz to wziąść.- powiedział Vince.
- Daj.- powiedział Tony. Vince podał Tony'emu szklankę wody z tabletkami.- Mała weś to. Poprawi ci się.- powiedział a ja spojrzałam na niego, a po chwili spojrzałam na Willa.
- Weś Malutka.- powiedział a ja popatrzyłam się na szklankę. Wyjęłam ręce żeby sięgnąć po szklankę i tabletki. Połknęłam tabletki popijając wodą.
- Dobrze mała.-powiedział Tony głaskając mnie po głowie.
- Dobra. Już wszystko? Jeśli by się pogorszyło przyjdźcie po mnie.-powiedział Vince i wyszedł zostawiając nas.
- Co robimy?- powiedział Shane.
- Obejrzymy coś.- powiedział Tony.
- Mam czas więc mogę z wami.- powiedział Will.
- okej.-powiedziałam. Chłopaki poszli po jakieś przekąski a Will został ze mną.
- Wróciłem.-powiedział Dylan.
- Gdzie zostawiłeś tego pająka?- powiedział Shane.
- No a gdzie miałem? W zoo.- powiedział Dylan.
- JEZU CZEMU NIE W ZOOLOGICZNYM?!- wykrzyczał Tony.
- Nie wiem nie przemyślałem tego, przyda im się.- powiedział Dylan.- co oglądacie?.
- Właśnie mieliśmy zacząć. Roszpunkę.- powiedziałam.
- Oglądam z wami!- powiedział i wskoczył na kanape. Gdy obejrzeliśmy jakieś różne bajki była 19.
- jak się czujesz malutka?- powiedział Will.
-Właśnie miałem spytać o to samo.- powiedział Dylan.
- +1-powiedział Tony.
- +2- powiedział Shane.
- Dobrze. Już lepiej.- powiedziałam.
- To dobrze.-powiedział Will.
- Obejrzymy ostatnią bajkę proszę!- powiedziałam.
- a jaką chcesz?- powiedział Tony.
-Kopciuszka!
- Okej.-powiedział Shane. Gdy puścił minęła 1 godzina a ja smacznie zasnęłam przytulając się do Willa.
~~~~~~~~~~~~~~
Słowa- 8 1 6 ♡
CZYTASZ
Rodzina Monet| Moje marzenia
Teen FictionCo gdybym to ja była główną bohaterką? Dziewczyna o imieniu Tola, jeszcze wieczorem nie wiedziała, że już jutro jej świat się skończy, że straci ukochaną rodzinę. Czternastolatka, gdy tylko się dowiedziała, że musi zamieszkać z obcymi dla niej mężcz...