dzień ulubionej dwójki.

602 20 14
                                    

- rozumiesz już, jak się gra?- zapytałam.

- nie jest taka trudna, podobna do takich strzelanek co grałem.- powiedział Shane, grając rundę.

- no widzisz, ja grałam w nią bardzo często.- powiedziałam.
podrapałam się po karku.

- a jak się czujesz?- zapytał brunet.

- jakoś tak..- spojrzałam na ekran telewizora.- dobrze.

- na pewno?- spojrzał na mnie.

- mhm.- mruknęłam.

- Kurwa, przegrałem.- krzyknął Shane.- jakie miałem miejsce?

- na środku ekranu masz, dwudzieste siódme.- powiedziałam.

- kurde.- powiedział. Rzucił mi pada.- teraz ty. Pokaż na co cię stać.

- Dobra.- krzyknęłam z przyjemnością.

- Wygrałam!!!- krzyknęłam radośnie.

- brawo!- odkrzyknął mi Shane. Do salonu wszedł Tony.

- co się tu dzieje?- zapytał Tony.

- Tola, uczy mnie grać w fornite.- odpowiedział Shane.- a przy okazji wygrała pierwsze miejsce.

- no dobrze, ja idę do siebie. Musze poodrabiać prace domowe, bo mnie sporo czasu nie było.- powiedziałam. Poszłam na górę i gdy byłam u siebie w pokoju, złapałam za telefon który leżał na szafce nocnej. Wpisałam pin i spytałam Livie o lekcje. Gdy czekałam na lekcje, przebrałam się w luźne rzeczy, takie jak:
Krótkie przylegające czarne spodenki,
Zieloną koszulkę z którą mam maching z Maggie, moją starą przyjaciółką ze szkoły.
Napisałam też do Maggie co u niej słychać, bo podobno się przepisała do innej szkoły. Odłożyłam telefon i w między czasie słuchałam, różnych muzyk na playliście. Fest się nudziłam, ale na szczęście Livia odpisała. Trochę tego sporo, ale co się dziwić nie było mnie chyba przez miesiąc. Podziękowałam i zabrałam się za przepisanie. Włączyłam muzykę, i tak spędziłam trzy godziny, czasem jakiś brat do mnie wpadał aby zobaczyć co robię. Gdy przepisałam wszystkie lekcje, i się pouczyłam jęknęłam ze zmęczenia. Oby Vince mi pozwolił ostatni dzień zostać w domu. Położyłam się wyczerpana, ale niestety musiałam się przebrać w piżamę. Wstałam i się przebrałam, w czystą piżamę. Zobaczyłam która godzina, dwudziesta pierwsza. Położyłam się na łóżku i odpłynęłam.

Obudziłam się, a raczej obudził mnie Dylan który mnie zrzucił z łóżka. Spojrzałam na niego ze znakiem zapytania i lodowato.

- nie patrz tak na mnie.- powiedział Dylan.

- a jakbyś mi krzywdę zrobił?- zapytałam, siadając na podłodze.

- no okej, ale nic ci się nie stało? Prawda?- powiedział.

- no... nie.- powiedziałam.

- no właśnie.- powiedział dumny.

-po co mnie budziłeś, spać mi się chce, a rzadko zasypiam.- powiedziałam.

- w porządku? Mało śpisz w dzień, a nawet mało co zasypiasz w dzień.- powiedział brunet.

- mieszkam tu już praktycznie rok, a wy wiecie o mnie wszystko.- poskarżyłam się.- a ja o was nic.- powiedziałam cicho, do siebie.

-mówiłaś coś?- zapytał.

-nie, nie.- odpowiedziałam.- to po co mnie budziłeś?

-żebyś się obudziła bo jest trzynasta.- powiedział. Podał mi rękę, abym się podniosła, przyjęłam i usiadłam na łóżku.

Rodzina Monet| Moje marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz