Do wszystkich, którzy tak długo czekali na ciąg dalszy - przepraszam.
Brak kontaktu z językiem polskim dał mi się we znaki i nie byłam w stanie kontynuować.
Ale już kilkudniowa wizyta w Polsce przywróciła mi natchnienie i historia będzie sie toczyć dalej...
Po kilkutygodniowej odwilży, tak niezwyczajnej na tę porę roku, mróz chwycił na nowo i drogi stały się na powrót przejezdne. Kupcy zaczęli ściągać zewsząd do stolicy, by znów, przy zmianie pogody, w drodze gdzie nie utknąć i by jak najlepszy zrobić interes przed nadchodzącymi Godami Pańskimi.
Kilka dni temu Sonka usłyszała od ojca pomyślne nowiny, że jednak książę Bolesław zdanie przecież zmienił i pchnął już posłańca z nowymi rozkazami, by Przemka nie do Krakowa, jeno tu, do stolicy przywiedziono, gdzie, w obliczu władcy, dworu i całej jej rodziny, jeszcze przed Nowym Rokiem Sonka miała zostać zaślubiona czeskiemu księciu.
Na samą myśl, że tak prędko znowu się zobaczą, serce dziewczyny zabiło mocniej w młodej piersi, choć tak naprawdę w myślach już się pogodziła, że nie spotkają się wcześniej niż na Ostatki. I choć szczęśliwa była z tej odmiany losu, to trochę się też przecie tego obawiała, jako i każdej nowej zmiany.
Wiedząc, że Przemko wnet do Poznania przybędzie, postanowiła wynaleźć dlań jakiś podarunek, który mogłaby mu oferować przy Godach; może nowe ciżmy z miękkiej skóry, albo pas, a może rękawice? Nie wiedziała dobrze co, ale tego była pewna, że gdy zobaczy rzecz godną księcia, będzie wtedy wiedziała. Dlatego jednego poranka, zachęcona słońcem, skinęła na dwie dziewczyny z matczynej służby i kazała im podać sobie grube futro, a potem także ubrać się ciepło, by jej towarzyszyć mogły na podgrodziu.
Co zamożniejsi kupcy wystawiali swe towary w izbach wynajętych od miejscowej ludności, by co znaczniejsi klienci marznąć lub moknąć na deszczu nie musieli, ale i na otwartych straganach, gdzie i pomniejsi kupczykowie swe produkty zachwalali, wiele pięknych i intrygujących rzeczy można było znaleźć.
Sonka spędziła miły poranek, wędrując od jednego straganu do drugiego, dziwując się takiemu bogactwu wszelkiego dobra i wypatrując pilnie czegoś odpowiedniego na dar serdeczny dla narzeczonego. Wokół tylu ludzi się kręciło i taka ciżba wszędy była, iż dziewczyna nie zauważyła wcale, że odkąd na podgrodzie zawędrowała, podąża za nią krok w krok chyłkiem dwóch ludzi. A nawet gdyby i postrzegła, nie postałoby jej przecie w głowie, że coś mogłoby jej od nich grozić; nikt nie ośmieliłby się zaatakować córki możnego wojewody wobec tylu ludzi i straży grodowej, która pilnie baczyła, iżby łotrzykowie sakiewek nie podbierali kupującym.
Sonka zatrzymała się przy jednym ze straganów i pochyliła się nad stołem, by lepiej czemuś się przyjrzeć; jej towarzyszki pozostały nieco z tyłu, z uciechą przyglądając się kuglarzom, i nawet nie postrzegły, że panna tak się od nich sama oddaliła. Nagle dziewczyna poczuła, że ktoś podszedł i tuż za nią stanął; nim odwrócić się zdołała, ktoś na głowę płaszcz jej zarzucił i chwycił w pasie, by ją sobie na ramię zarzucić. Wyrwał jej się okrzyk zaskoczenia i przestrachu, ale materia płaszcza całkiem odgłos przytłumiła. Czuła, że niosą ją gdzieś spiesznie i zimny pot ją oblał ze strachu; próbowała się wyrywać i krzyczeć, aż wreszcie ktoś jednak spostrzegł. Podniósł się wrzask i ludzie poczęli wzywać straży grodowej. Sonka odetchnęła na to z ulgą, bo przecie już ją teraz uratują, ale wtem poczuła, że ją ktoś w górę unosi i przez siodło ją przerzucono niczym wór mąki, i pojęła, że nie pieszo już zbóje uciekają.
Znowu zaczęła się szamotać, na ile grube poły materii pozwalały, ale tylko zarobiła kułaka, który pozbawił ją oddechu i na długi moment odebrał jej zdolność ruchu. A potem już koń puścił się galopem i krzyki daleko w tyle pozostały, a ona musiała kurczowo trzymać się łęgu, by z konia nie spaść i karku nie złamać przy tym szaleńczym pędzie.
CZYTASZ
Ślepe Szczęście
أدب تاريخيCzasami wszystko zdaje się sprzysięgać przeciwko nam. Czasami życie niczego nie warte się zdaje. Ale też czasami los na drodze stawia nam tę jedną osobę, która jest zdolna wszystko odwrócić i wszelkie nieszczęścia zmazać, niosąc w darze niewyobraża...