Powróciwszy do Poznania, książę polecił zamknąć Wartka w wieży, zaś jego ludzi wtrącić do lochu; na nic więcej nie zasługiwali ci, którzy porywają bezbronne niewiasty.
Emnilda oczekiwała jego powrotu z ogromnym niepokojem o swoją ulubienicę i teraz, słysząc, że książęca drużyna powróciła do stolicy, nie mieszkając, mężowi wybiegła naprzeciw, niebaczna na swą powagę.
- Co się stało? – wykrzyknęła na jego widok, na wieści niezdolna czekać ani chwili dłużej.
- Wygląda na to, że niewieścia intuicja lepiej ci posłużyła, niźli mój zdrowy rozum i polityka. – Bolko twarz skrzywił w ironicznym uśmieszku i zasiadł na krześle, które mu podsunęła, gdy tylko w izbie sami się znaleźli. Żona wnet o strawę i miód dlań zakrzyknęła. – Miałaś rację, - kontynuował, skórę z ramion zrzucając i pas z mieczem odpinając.
- Jezu Kryste! – jęknęła w przestrachu. – Mówże zaś, bo mi serce pęknie!
- Wartko rozkazy wydał, by dziewkę porwano i zamyślał siłą zmusić ją do małżeństwa. – Urwał, by napić się z podsuniętego mu pucharu.
- I co? – przynagliła niecierpliwie.
- Ale panna charakterna się okazała i nożem pchnąć się zdołała, śmierć widać woląc ponad niewolę u jego boku.
- Matko Święta... - Emnilda pobladła gwałtownie.
- Żyła jeszcze, gdyśmy wyjeżdżali, - pospieszył z zapewnieniem, by ją uspokoić. – I zielarka zapewnia, iż żyć będzie, byle się gorączka nie wdała.
- Bogu dzięki! – Emnilda przeżegnała się pobożnie. – I co dalej?
- Nie można jej było jeszcze ruszać, więc Strzygoń tam pozostał, by się córką opiekować... Albo, by jej strzec przed Przemkiem! – Bolko zaśmiał się złośliwie. – Nagle bardzo się o dziewczynę troszczyć począł.
- A skądże Przemko się tam wziął?
- Po naszej ostatniej na ich temat rozmowie posłałem rozkazy, by Skarbimir do Poznania go przywiózł. – Książę jeść począł łapczywie, bo nagle poczuł się mocno głodny. – Uznałem, że to bezpieczniej dla wszystkich będzie, jeśli tu ślub wezmą i dopiero potem, razem do Krakowa wyruszą. Nadjechali, gdyśmy w pogoń za Wartkiem wypadli i posłyszawszy, co się stało, Przemko za nic nie chciał słuchać o czekaniu, więc za nami ruszyli.
- A Wartko? – spytała trwożliwie, bowiem zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji; nie mogli mu tego gwałtu przecie płazem puścić.
- Widząc Sonkę bliską śmierci, rozum zda się stracił i wciąż myśli, iż na wesele z nią musi się spieszyć. – Książę zamilkł na chwilę, twarz pocierając zmęczonym gestem. – Coś trzeba będzie z nim zrobić, ale nie wiem sam, co. Strzygoń mu przecie nie popuści! Ale jakże to szalonego pokarać?... – zawahał się. – Z jego ojcem pomówić pierwej muszę.
Milczeli oboje czas dłuższy, każde we własnych myślach głęboko pogrążone. Ale wnet niewiasta do praktycznych rzeczy myśl zwróciła.
- Może im tam trzeba ludzi posłać?
- Strzygoń rozkazy już wydał i domyślam się, że niezadługo wozy wyruszą. Chciałabyś jej kogo posłać?
- Nikt tak na ranach się nie zna, jak nasza Starka, - zaczęła Emnilda z wahaniem.
- Już tam nad dziewczyną zielarka czuwa, - mruknął Bolko. – Pewnie ona i czarownica, ale do życia pannę powróciła. A i Przemko jej boku nie opuszcza, a to najlepsza dla niej opieka. Gdy tylko będzie można, przywiozą ją do Poznania i będziesz mogła sama jej wygód doglądać. – Uśmiechnął się pod wąsem, wiedząc, jak jego żona kochała Sonkę.
CZYTASZ
Ślepe Szczęście
Fiction HistoriqueCzasami wszystko zdaje się sprzysięgać przeciwko nam. Czasami życie niczego nie warte się zdaje. Ale też czasami los na drodze stawia nam tę jedną osobę, która jest zdolna wszystko odwrócić i wszelkie nieszczęścia zmazać, niosąc w darze niewyobraża...