Niestety, korzyści z krótkiego pobytu w Polsce nie zdołały przetrwać na tyle długo, bym mogła zakończyć tę historię. Otrzymałam ostatnio komentarze, że wydaje się, jakbym straciła serce dla swoich bohaterów i przestała o nich dbać. To nieprawda, ale najwidoczniej trudności z językiem przebijają z ostatnich rozdziałów. Aby nie pozostawiać historii bez zakończenia, oferuję wam ten ostatni rozdział. Nie jest idealny, ale nie jestem chwilowo w stanie stworzyć niczego lepszego. Być może kiedyś powrócę do tej historii i wyedytuję ostatnie rozdziały. Wybaczcie, jeśli was zawiodłam.
Wieść o śmierci Wartka zaniósł księciu Przemkowi Skarbimir jeszcze tego samego wieczoru; przed rozmową z Sonką, chciał uzgodnić z jej narzeczonym najlepszy sposób, by ją o sprawie powiadomić bez sprawiania jej niepotrzebnego bólu i rozterki.
- Dziękuję wam, rycerzu. – Przemko nowin wysłuchał ze spokojem, ale ze zmarszczonym czołem. – Dumam, że zbyt już jest późno, by ją przed nocą bez potrzeby niepokoić, ale obawiam się, że sprawy nie uda się zataić, bo pewnie cały dwór już od plotek huczy.
- Tego nie dało się uniknąć; zbyt wielu ludzi było w to zamieszanych, ale służbie surowo przykazać trzeba, by języków przed panną pilnowali! – mruknął Skarbimir. – Jeśli potkać go nie zdołam, pismo do Strzygonia poślę z prośbą, by tego dopilnował. Lepiej, by Sonka w waszej, panie, obecności, o wszystkim się dowiedziała.
Skinął Przemko jeno głową na zgodę i przez chwilę w milczeniu obok siebie siedzieli, miodem przepijając. – Ale też jakże mógł on nas wszystkich tak zwieść i przez cały ten czas szaleństwo symulować? – Książę głową potrząsnął z niedowierzaniem. – I moją miłą takoż zdołał zwieść, chociaż klęła się, że pewna swego była.
- Rozumiał dobrze, iż tylko dlatego przy życiu jeszcze pozostawał. A nadarzyła się okazja do ucieczki, łapczywie ją w obie ręce pochwycił.
- Ale i dobrze się stało, że to Bóg własnymi rękoma go pokarał, bo z tym łatwiej przyjdzie się jej pogodzić, - dorzucił Przemko, który rozumiał swą wybrankę lepiej niż ktokolwiek inny.
Nie było już nic więcej do omówienia, przeto pożegnał Skarbimir księcia i ruszył, by się ze Strzygoniem rozmówić.
I znać ojciec służby swej dopilnować umiał, bo następnego poranka Sonka powitała narzeczonego z radosnym śmiechem i niewinnym pozdrowieniem, znać o niczym jeszcze nie wiedząc. Jednak coś ją tknąć musiało, gdy oznajmiono przybycie rycerza Skarbimira, bo pobladła nieco. Ale wieści wysłuchała spokojnie, a jej pierwsza myśl była dla rannego strażnika, o którego zadała nieśmiałe pytanie.
- Będzie żył, - odparł rycerz obojętnie; zgodnie z wolą księcia Bolesława wybadał obu strażników dokładnie o zajście i wnet przeniknąć zdołał, iż okazja nadarzyła się Wartkowi głównie za sprawą zaniedbania stróży, która się po nim niczego nie spodziewała i nie dosyć miała nań baczenia. Ukarał ich obu Skarbimir grzywną i tygodniem dodatkowej służby na murach. – Nóż po żebrach mu się ześlizgnął i rana nie jest groźna, - dodał, by dziewczynę uspokoić.
- Bogu dziękować! – Ręce złożyła na piersi i oczy pobożnie ku niebu wzniosła. – Nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdyby przeze mnie ktoś niewinny życie postradał.
- Miła, nie twoja to przecie wina. – Przemko dłoń ku niej wyciągnął, która ona ujęła w swoją tak naturalnym gestem, iż pierś ścisnęła się Skarbimirowi z tęsknoty za podobnym uczuciem.
- Kiedym go widziała ostatnim razem, pewna byłam, że nie udaje i prawdziwie rozum postradał. Z mojej to poręki miano go ułaskawić. – Westchnęła głęboko, jakby ze wstydem.
CZYTASZ
Ślepe Szczęście
Ficción históricaCzasami wszystko zdaje się sprzysięgać przeciwko nam. Czasami życie niczego nie warte się zdaje. Ale też czasami los na drodze stawia nam tę jedną osobę, która jest zdolna wszystko odwrócić i wszelkie nieszczęścia zmazać, niosąc w darze niewyobraża...