23.05.2010r. Barcelona
- Sofia, Pedri chodźcie na obiad.- zawołała moja mama.
Spojrzałam na chłopca rocznikowo o 2 lata starszego ode mnie, chwyciłam go za rękę i oboje pobiegliśmy do kuchni.Nasze mamy znały się od podstawówki, dlatego jedynym moim przyjacielem jakiego miałam był 7 letni Pedro Gonzalez. Kochałam go jak brata, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę.
Usiadłam z chłopcem przy stole i wsłuchiwałam się w to, co mówi mama.
- Wiem, że to ciężkie, ale Oscar dostał lepszą ofertę pracy, może w końcu będzie nam się powodzić lepiej.- odparła kobieta głaszcząc mnie po głowie.
- Obiecaj, że będziesz codziennie dzwonić.- matka Pedriego spojrzała na Valentinę ze smutkiem w oczach.
- Obiecuję, jutro mamy lot na Cypr. Mam nadzieję, że Sofia przeżyje rozłąkę z Pedrem.- Valentina spojrzała na syna swojej przyjaciółki, a następnie na mnie.
- Będzie ciężko... ale będą musieli się z tym pogodzić...- Maria przetarła twarz ze zmęczenia i próbowała się uspokoić.Pobiegłam do pokoju chłopca i wtuliłam się w jego poduszkę.
-Sofia... wiesz, że się już nie zobaczymy?- odparł chłopiec wchodzący do pokoju. Oddaliłam zapłakaną twarz od poduszki i spojrzałam na przyjaciela, który również płakał. Wytargałam się z pościeli i przytuliłam go mocno.
-Pedro... kocham cię...- powiedziałam wtulona do przyjaciela.
- Ja ciebie też... będzie dobrze...- chłopiec próbował się uspokoić, lecz jego próby były na nic.Dzień później.
- Sofia! Jedziemy!- krzyknęła moja mama z korytarza. Spojrzałam ostatni raz na Pedra, nie mogłam powstrzymać płaczu. Mama podeszła do mnie i wzięła na ręce uspokajając, lecz to tylko pogarszało całą sytuację.
Przez całą drogę krzyczałam i płakałam. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że nie zobaczę już swojego jedynego przyjaciela, którego tak bardzo kochałam.
TEGO DNIA CAŁE MOJE ŻYCIE SIĘ ZMIENIŁO
****
14.05.2022r. Cypr, Pafos.
Moje pierwsze urodziny bez mamy... 3 miesiące temu moja rodzicielka zginęła w wypadku samochodowym, piany kierowca wjechał w auto mojej mamy. Był to fatalny czas dla mnie. Było mi bardzo ciężko pozbierać się po jej śmierci. Teraz pogodziłam się z tym, cały czas mieszkamy na Cyprze w niewielkiej Villi. Moje życie było nudne, ojca praktycznie nie było w domu. Cały czas wyjeżdżał na spotkania służbowe. Ja męczyłam się ze szkołą i zdaniem prawo jazdy.
Mój tata nigdy nie zwracał na mnie uwagi. Wszystko musiałam robić sama. Po 12 latach mieszkania na Cyprze nie umiem powiedzieć ani jednego słowa po Grecku, gdyby nie Angielski w szkole nie dogadałabym się tu z nikim.Moje 18 urodziny to tak, jakby ich nie było. Tata znowu gdzieś wyjechał, nie mam przyjaciół, z chłopakiem zerwałam po śmierci mojej mamy aby odciąć się od wszystkiego. Z Pedrem nie mam żadnego kontaktu od mojego wyjazdu z Barcelony. Jedynym plusem jest kasa mojego ojca, chociaż i tak zaczyna robić się to nudne.
Co z tego, że ubierałam się w markowe ubrania, co 2 tygodnie chodzę do kosmetyczek i fryzjerów, jak i tak moje życie jest do dupy.Teraz, gdy kończę 18 lat, bardzo chcę spełnić swoje marzenia. Skończyć tą beznadziejną szkołę i wylecieć jak najdalej od mojego ojca, dostać się na studia w Barcelonie i zamieszkać u wujka.
***
Właśnie kończę swoje notatki na ostatni egzamin. W końcu jutro będę mogła cieszyć się wolnością. Będę musiała jeszcze zawieźć papiery na studia. Mój ojciec nie wie że złożyłam papiery na studia właśnie w Hiszpanii. Od roku zajmuję się modelingiem, występowałam na kilku galach, dlatego zdecydowałam się na kierunek związany z tą tematyką. Mimo to że mam 172 cm wzrostu, co nie jest jakimś super wynikiem, to i tak dostaję bardzo dużo propozycji od znanych marek aby reprezentować je na galach.
Nastał dzień w którym dowiem się czy dostałam się na studia. Niemniej jednak nie lubiłam swojej szkoły, ale oceny miałam idealne. Więc szanse dostania się na ten uniwersytet miałam ogromne.
Co chwilę chodziłam do skrzynki na listy aby w końcu wyciągnąć z niej tą jedyną ważną wiadomość. W końcu zobaczyłam listonosza, pobiegłam jak poparzona do skrzynki i wyciągnęłam list. Tata patrzył się na mnie jak na debila, ale cóż nie dziwię mu się. Delikatnie otworzyłam kopertę i wyciągnęłam pozginany kawałek papieru. Wczytywałam się w pismo na kartce, gdy zjechałam na sam dół moim oczom ukazał się napis:Przyjęcie na uniwersytet: zakwalifikowano.
Skakałam po całym domu z radości. Mimo to że była połowa czerwca, a szkoła miała zacząć się w połowie września, stwierdziłam iż wyjadę do Barcelony już za tydzień, aby poodwiedzać miejsca w których tak dawno nie byłam.
- A ty co taka szczęśliwa?- zapytał mój ojciec ze zdziwieniem.
- Masz wolne ten tydzień?- zapytałam.
- Tak.- odparł.
- Spędzimy go razem.- powiedziałam stanowczo.
- W sumie czemu nie...- odparł.- A dlaczego?
- Za tydzień wylatuję na studia.- odpowiedziałam z dumą w głosie.
- Tak się cieszę!- krzyknął.- A mogę wiedzieć gdzie?
- Do Barcelony.- popatrzyłam na jego twarz która straciła wyraz szczęścia.
- Dlaczego tam...- odparł z goryczą w głosie.
- Tato... to było moje marzenie, wybrałam kierunek związany z modelingiem. Proszę nie psuj mi tego co osiągnęłam.- spojrzałam ukradkiem na ojca, a ten zrezygnowany pokręcił głową na znak że rozumie.Tego dnia zarezerwowałam lot oraz miejsce do spania. Pierwsze co przyszło mi na myśl to wuja Hernández. Dlatego też do niego zadzwoniłam.
Rozmowa:
Sofia: Em.. hej wujku!
Xavi: Ooo... Sofia jak miło cię słyszeć, dawno nie rozmawialiśmy. Dzwonisz w konkretnej sprawie?
Sofia: Faktycznie... w sumie to tak...
Xavi: Mów.
Sofia: Dostałam się na Studia!- wykrzyczałam.
Xavi: To świetnie!
Sofia: Za tydzień przylatuję do Barcelony, masz może jakiś wolny pokój?
Xavi: Będziesz w Barcelonie? Pewnie znajdzie się jakieś wolne łóżko.
Sofia: Strasznie ci dziękuję, już nie mogę się doczekać. Do zobaczenia!
Xavi: Do zobaczenia Sofio!Oddaliłam urządzenie od swojego policzka i usłyszałam jedynie lekki sygnał rozłączającego się połączenia.
_______________________________
***
CZYTASZ
Me gustaban los plátanos
Teen FictionZ małego słodkiego chłopca, wyrósł bardzo arogancki, pewny siebie i nigdy nieodpuszczający kretyn. Już nie jest taki jak był kiedyś...