Jude popychał na boku jakąś laskę, nawet mnie nie zauważając. Wybiegłam z klubu, trzaskając drzwiami od kabiny. Szybko wybrałam numer do Pabla.
-Pablo... przyjdź do mnie teraz...- ledwo powiedziałam kilka słów.
- Boże co się stało?!- rzucił cały zdenerwowany.
- Nie jestem w stanie teraz ci tego powiedzieć... przyjdź do mnie, ja zaraz przyjadę...- powiedziałam z przerwami rozłączając się i zostawiając chłopaka bez wyjścia.Weszłam do domu, cała rozmazana i wystraszona.
- Sofia co się stało!?- podbiegł do mnie Pablo czekający już w salonie.
- Jude...- urwałam.
- Co... zrobił ci coś? Zgwałcił? - zapytał brunet. Cały czas płakałam i nie potrafiłam wydusić słowa.
- Co do cholery się stało!?!?- wykrzyczał, a ja czułam że nie potrafię kontrolować oddechu, zaczęłam się dusić.
- Sofia, spokojnie...- powiedział przestraszony i usiadł ze mną na podłodze w korytarzu.- Oddychaj równo ze mną, wdech... wydech... wdech... wydech...- dodał. Powoli mój atak paniki ustępował. Przytuliłam chłopaka na co ten mocno oddał uścisk.
- Jude... mnie zdradził...- wydukałam.
- Co!?- krzyknął.- Po dwóch dniach związku?!- dodał. Pomachałam głową twierdząco.
- A to szmata! Jutro będzie martwy... nie martw się, dasz radę... pomogę ci.- powiedział chłopak z troską w oczach.
- Dziękuję...- wyszeptałam.- A co u Pedra?- dopytałam.
- Jest załamany... kochasz go?- zapytał.
- A nie widać? Kochałam, zaczęłam coś do niego czuć, ale najwidoczniej on do mnie nie...- urwałam.
- Gdyby cię nie kochał, nie robił by tak głupich rzeczy i nie ryczał by całymi dniami jak małe dziecko po urodzeniu.- Pablo wypowiedział te słowa i nagle ktoś gwałtownie zapukał do drzwi.
- Otworze.- powiedział Pablo. Czekałam na korytarzu i wsłuchiwałam się w rozmowę.
- Czego?- zapytał brunet.
- Jest Sofia?- powiedział znajomy mi głos, był to Anglik. Zrobiło mi się nie dobrze na samą myśl.
- Może jest może nie ma.- określił Gavi.
- Słuchaj, muszę z nią porozmawiać.- poważnie stwierdził Jude.
- Słuchaj, ona nie chce cię widzieć.- Pablo znalazł wymówkę.
Mój telefon zadzwonił, wyszłam do salonu i odebrałam telefon.
- Halo...- wyszeptałam.
- Em... nie wiem czy dobrze robię że dzwonię, ale chciałbym coś wyjaśnić.- powiedział Pedro w słuchawce a mi od razu zrobiło się ciepło na sercu.
- Jasne... ale nie teraz...- urwałam.
- Coś się stało?- zapytał.
- Debilu przepuść mnie, chcę z nią porozmawiać!- krzyknął Anglik.
- Daj jej spokój wynoś się stąd!- krzyknął Gavi.
- Sofia, w tej chwili zrób mnie na głośno mówiący!- rozkazał Pedro, a ja zmuszona byłam to zrobić.
- SKRZYWDZIŁEŚ JĄ ROZUMIESZ?!- wrzasnął Pablo.
- Piłem! Po za tym ona też święta nie jest!- krzyknął Jude.
Pedro się rozłączył. A jego ostatnie słowo powiedziane do słuchawki brzmiało:
- JEBANY SZMACIARZ.
Mogłam się spodziewać co zaraz stanie się w tym domu...Pablo kłócił się z Judem już 15 minut, nagle Anglik się wkurzył i odepchnął Pabla wchodząc do domu. Rozejrzał się i zobaczył mnie skuloną na kanapie. Szybko podszedł i położył rękę na moim ramieniu którą momentalnie odtrąciłam.
- Sofia... ja przepraszam...- powiedział cicho.
- Teraz przepraszasz? Ale wcześniej nie myślałeś co robisz, jesteś dla mnie skończony rozumiesz!- krzyknęłam, a moje policzki stawały się zimne od ściekających łez.
- To był błąd!- warknął.
- Wiesz co ci powiem? TO TY JESTEŚ TYM NAJWIĘKSZYM BŁĘDEM! Byłam taka naiwna!- wykrzyczałam.
- Chciałem zrobić na złość Gonzalezowi, jak widać wyszło, a ty jesteś najgłupszą szmatą jaką w życiu poznałem!- powiedział, a ja myślałam że się przesłyszałam, nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Nagle rozległ się huk.
- Gdzie on jest!?- krzyknął Pedro do Pabla. Brunet wskazał cicho miejsce w którym znajdował się Anglik.
- Jeszcze raz jej coś zrobisz, a przysięgam że wylądujesz w szpitalu!- krzyknął Pedro łapiąc Juda za koszulkę.
- Ona jest naiwną szmatą, każdemu tylko dupy daje.- powiedział Jude a Pedro uderzył Anglika w twarz. Gdyby nie Pablo który momentalnie podszedł Pedro był by w stanie go zabić.
- Jeszcze raz zobaczę cię chociaż centymetr koło niej, to możesz sobie zacząć szukać miejsca na cmentarzu. A teraz wynoś się stąd zanim wezwę policję!- wskazał ręką zdyszany Kanaryjczyk.
Jude wstał z podłogi spojrzał na mnie i wyszedł.
- Jeszcze tego pożałujecie!- wyszedł z domu trzaskając drzwiami.Siedziałam w swoim pokoju, próbując zapomnieć co się przed chwilą stało, czytałam jakąś książkę i właśnie zaznaczałam jeden wers który wpadł mi w oko. Usłyszałam ciche pukanie i otwieranie się drzwi.
- Mogę?- zapytał Pedro, ja kiwnęłam głową twierdząco, a chłopak usiadł koło mnie na łóżku.
- Serio coś zaczęłaś do mnie czuć?- zadał pytanie a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Nie wiem!- wstałam z łóżka, chcąc wybiec z pokoju. Chłopak złapał mój nadgarstek i przydusił mnie do ściany.
- Zapytam jeszcze raz, próbowałem na spokojnie ale chyba się tak nie da. Lubisz mnie?- dodał.
- Nie.- odpowiedziałam stanowczo.
Chłopak przybliżył się do mnie.
- Nie lubisz tego?- zapytał i zaczął zostawiać mokre ślady na mojej szyi.- i tego?- dodał, chwycił moją talię i delikatnie zaczął gładzić moje plecy. Odepchnęłam go od siebie.
- Może i lubiłam, ale teraz nie wiem gdzie te usta były przez ostatnie trzy dni.- odparłam.
- Przeleciały 10 panienek.- powiedział śmiejąc się.
- Jesteś żałosny...- potwierdziłam.
- A ty cholernie piękna.- rzucił znowu przybliżając się do mnie.
- Jeśli nie odpowiesz na czym stoimy, nie chce niczego.-warknęłam.
Chłopak stanął w bezruchu.
- Jesteśmy razem.- rzucił, był to najbardziej spontaniczny człowiek jakiego w życiu poznałam.
- Ale to miał być udawany związek.- powiedziałam.
- Ale już nie jest, po za tym nie myśl że będę taki miły jak starałem się wcześniej, po prostu chciałem ci na chwilkę odpuścić.- odparł puszczając do mnie oczko i wychodząc z pokoju.
- A JEŚLI NIE ZGADZAM SIĘ NA BYCIE PARĄ!?!?- krzyknęłam a chłopak się cofnął.
- Za późno mi amor, miałaś szanse powiedzieć to wtedy kiedy się pytałem, a wolałaś mnie przytulić i pamiętaj że nigdy nie wybaczę ci bycia z Judem.-znowu zamknął mi buzie i zszedł na dół po schodach.Stary Pedro powraca... już mam dosyć.
________________________________
CZYTASZ
Me gustaban los plátanos
Teen FictionZ małego słodkiego chłopca, wyrósł bardzo arogancki, pewny siebie i nigdy nieodpuszczający kretyn. Już nie jest taki jak był kiedyś...