1️⃣8️⃣

265 10 0
                                    

Myślałam cały wieczór co sądzę o brunecie, jego zachowaniu, o jego decyzjach i uczuciach. Pedro jest bardzo przystojny, ale jego charakter to niezrównoważona dwubiegunowość. Moje uczucia do niego są jak wielki rollercoaster, im bardziej się rozpędza tym większa frajda, a kiedy hamuje i kończy swoją przejażdżkę cała frajda znika. Cały czas próbuję rozgryźć tego człowieka, czasami potrafi być miły i czuły, a czasem potrafi być największym dupkiem i wkurzyć cię tak, aby twoja dusza opuściła ciało i odfrunęła wysoko do nieba.

Dochodziła godzina 23:50, usłyszałam kroki zbliżające się do mojego pokoju, wiedziałam kto idzie, więc zanim jeszcze Pedro zdążył wejść do pokoju, krzyknęłam.
- Czego!?
Kroki się zatrzymały.
- Aż tak mnie nie nawidzisz?- zapytał Pedro stojąc w drzwiach mojego pokoju.
- Bez przesady, ale nie przepadam.- uśmiechnęłam się chamsko.
- Jedziemy do mnie.- urwał.
- Co?- zapytałam zaskoczona zdaniem chłopaka.
- to co słyszałaś, spakuj coś. Za 15 minut widzimy się na dole piękna.- Pedro posłał mi buziaczka w powietrzu i wyszedł z pokoju.
- Boże co za burak...- szepnęłam pod nosem.

Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, brunet wziął małą walizkę i zaniósł ją do bagażnika.  Wsiadłam do auta na przednie siedzenie, z tyłu siedział Pablo, a Pedro jak zwykle kierował.
Odwieźliśmy Pabla do jego domu, aby nie musiał nocować u Pedra. Jechaliśmy w ciszy, którą po chwili przerwał Pedro.
- Lepiej ci? Jude to świnia! Mówiłem ci to mnie wyśmiałaś.- odparł.
- To była zła decyzja, której żałuję, może było by inaczej gdybyś w tedy coś powiedział.- powiedziałam ze zmęczeniem.
- Aha. Czyli to moja wina, że wybrałaś jego!- warknął.
- Nie mówię że to twoja wina...- wyszeptałam.
- Wysiadaj.- odchrząknął stojąc pod domem.
Zrobiłam to co kazał, brunet wziął moją walizkę i otworzył drzwi.
- Zrobię kanapki.- odparłam czując pustą przestrzeń w żołądku.
- Idę pod prysznic.- dodał.

Zrobiłam brunetowi kanapki z twarogiem i warzywami, natomiast sobie nałożyłam truskawkowy dżem. Położyłam oba talerze na wyspie i usiadłam na jednym z krzeseł.
Wzięłam jedną bułkę do ręki i wzięłam małego gryza, po chwili zobaczyłam Pedra siadającego obok. Kilka minut później kanapek już nie było, oblizałam palca od dżemu i wyniosłam talerze do zlewu.
- Nie rób tak.- odparł Pedro.
- Ale jak?- zapytałam.
- Dobrze wiesz jak...- przeciągnął.
- Ale że tak?- podeszłam do wyspy i oblizałam ponownie palca, chłopak lekko zagryzł usta przełykając głośno ślinę.
- Jeszcze raz tak zrobisz, a skończy się źle.- warknął. Podeszłam do chłopaka i oparłam jego plecy o swoją klatkę piersiową. Położyłam ręce na jego barkach i delikatnie zaczęłam przesuwać je w dół zjeżdżając na klatkę piersiową chłopaka.
Pedro lekko odchylił głowę do tyłu i ciężko sapnął. Spojrzałam na twarz chłopaka, a następnie na jego uśmiechnięte usta.
- Nie działasz na mnie dobrze.- odparł po chwili.
- Robię to specjalnie.- dodałam.
- Dlaczego?- zapytał.
- Bo wiem jak to się kończy.- urwałam.
- To zaczniemy bawić się inaczej.-powiedział pewny.
- Czyli?- zapytałam.
- Gra wchodzi na kolejny level.- szepnął. Podeszłam do chłopaka od przodu i usiadłam na jego kolanach, położył ręce na mojej tali delikatnie podwijając bluzkę. Pocałowałam delikatnie jego policzek, schodząc ustami na szyję. Wróciłam z powrotem do twarzy bruneta, na której widniał cwany uśmieszek. Przygryzłam lekko usta, Pedro położył rękę na mój policzek i lekko dotknął ust swoim kciukiem. Położyłam ręce na brzuchu bruneta pod koszulką, wolno jeżdżąc nimi od góry do dołu. Chłopak pocałował moje usta, oddałam pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny. Kanaryjczyk wstał z krzesła podtrzymując moje nogi rękoma, wszedł na górę kierując się do sypialni. Położył mnie na łóżku, zdejmując swoją koszulkę. Gwałtownie przysunął mnie do siebie i wbił się w moje usta.

Błądził rękami po całym moim ciele, oplotłam dłońmi jego szyję. Po chwili dotarło do mnie co się dzieje, odepchnęłam lekko bruneta.
- Nie.- odparłam.
- Co?- zapytał zdziwiony.
- To nie jest dobre...- odpowiedziałam.
- Mnie nie interesują konsekwencje mówiłem ci o tym.- lekko się zdenerwował.
- Dajmy sobie spokój...- przeczesałam palcami włosy.
- Nie było ci dobrze? Ja rzadko odpuszczam, ale wiedz, że za kolejnym razem nie będziesz wiedziała jak się nazywasz.- szepnął.
- Stój!- krzyknęłam do chłopaka który wychodził z pokoju. Pedro stanął i odwrócił się na pięcie, podeszłam do niego i nachyliłam się do jego ucha.
- Wiedz że nigdy nie przestanę cię prowokować...- powiedziałam ściszonym głosem. Popatrzyłam w oczy Kanaryjczyka i czule pocałowałam jego usta.
- A ty zapamiętaj, że nigdy sobie ciebie nie odpuszczę.- odparł, a jego wzrok raz lądował na moich oczach a raz na ustach.- Kocham twoje czułe pocałunki.- dodał.
- Uważaj bo się uzależnisz, a ja cię na odwyk nie zawiozę.- powiedziałam i dałam krótkiego całusa w jego usta, poklepałam lekko klatkę piersiową i skierowałam się do toalety przebrać się w piżamę zostawiając tym samym Pedra w samotności na rogu jego pokoju.

______________________________

Me gustaban los plátanosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz