Wczoraj jak tylko przyjechaliśmy od razu zasnęłam. Pedro w samochodzie nie mówił nic, nawet nie próbował robić afery z niczego.
Leżałam właśnie w łóżku Pedra, przeglądając swojego Maila. Dostałam bardzo dużo propozycji, aby reklamować znane firmy. Jedna przykuła moją uwagę. Była to reklama Nike, nowa sportowa kolekcja. Sesja miała zacząć się już za 4 dni, a z moim zdrowiem nie jest za ciekawie. Po chwili zastanowienia, postanowiłam odpisać.
Szczęśliwa zeszłam do salonu. Stanęłam przy blacie kuchennym przy którym Pedro przeglądał telefon.
- Co ty taka szczęśliwa?- podniósł wzrok na mnie.
- Wszystko musisz wiedzieć?- zapytałam wyciągając sok z lodówki.
- Jesteś moją dziewczyną Martinez, muszę wiedzieć.- dodał, a ja na jego słowa wyplułam cały sok z buzi na podłogę.
- Przepraszam... Kim? To ja chyba o czymś nie wiem.- zadałam pytanie ze złością.
- Mówiłem ci że jesteś moja.- odparł zaciskając mocniej palce na telefonie.
- Ten związek jest na niby, nie jesteśmy razem rozumiesz? Nie jesteśmy, po za tym nie musisz wiedzieć moich prywatnych rzeczy.- Podniosłam głos kładąc sok na blat.
- Słuchaj Martinez, mówiłem ci że nie obchodzi mnie twoje zdanie na nasz udawany związek.- podszedł bliżej trzaskając ekranem telefonu o wyspę kuchenną.
- A mnie nie obchodzą twoje durne wymysły.- wbiłam palec w klatkę bruneta.
- Wiesz że nie dam ci spokoju.- oparł swoje dłonie o blat, wykluczając tym moją drogę ucieczki.
- Ego ci podskoczyło jak powiedziałam po pijaku że cię kocham co?- zapytałam na co chłopak się zaśmiał.- Wiesz co ci powiem, to co mówiłam w tedy to nie prawda, wszystkie problemy są przez ciebie, masz mnie totalnie w dupie, jedyne co potrafisz zrobić to wyprowadzać mnie z równowagi. Nie jestem już twoja Ped...- Nie wiem czemu słowa które miały zaboleć jego, zabolały i mnie. Patrzyłam w oczy chłopaka w których się rozpływałam, teraz widziałam wkurzenie, smutek i masę nienawiści. W jego oczach zbierały się łzy.
- Co się tu dzieje?- Pablo z nikąd stanął na przeciwko nas.
Oboje odsunęliśmy się od siebie a ja wytarłam szybko spływające łzy. Pedro ruszył z miejsca i wyszedł z domu zabierając kluczyki od auta i trzaskając drzwiami.****
Była już 15:20 a Pedra nadal nie było. Siedziałam z Pablo na kanapie i rozmawialiśmy o całej kłótni która wydarzyła się między mną a Pedrem.
- Sofia on wróci to jest jego dom, a po za tym dzisiaj miał robić jakiś wieczór.- Pablo mówił a ja przejmowałam się brunetem. Nie wiadomo gdzie teraz jest, z kim jest, co robi. Mimo to że go nie nawidzę zaczęłam się martwić.
- Jaki wieczór?- zapytałam.
- Ja, ty, Pedro, Balde, Ferran, Sira i Ansu. Mięliśmy pooglądać jakieś filmy.- wytłumaczył plan wieczoru a ja lekko się uspokoiłam.
- Czuję się fatalnie, z jednej strony wiem że zrobiłam dobrze że powiedziałam mu jaki jest na prawdę, ale z drugiej strony czuję że zrobiłam coś źle...- schowałam twarz w dłoniach.
- To jest trudny człowiek. Widzę że się o niego martwisz mimo to jaki dla ciebie jest. Sofia to nie jest zły człowiek, to co mu powiedziałaś w jakimś stopniu go dotknęło. Może musisz dać mu trochę czasu.- chłopak mówił prawdę. Wyszeptałam tylko ciche dziękuję i go przytuliłam.Minęła właśnie 16:30. Usłyszałam silnik samochodu wjeżdżającego na podjazd. Drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł Pedro. Spojrzał na moją zapłakaną twarz i szybko przełknął ślinę.
- Stary gdzie ty byłeś!?- krzyknął Gavi.- Sofia tu od zmysłów odchodziła.- dodał. Patrzyłam ze łzami w oczach na zmęczonego chłopaka.
- Zostawisz nas na chwilę?- zapytałam Pabla ciągnąc go za rękaw bluzy. Chłopak pokiwał twierdząco głową i wyszedł na taras.
- Ja...- zaczęłam dusząc się łzami.
- Nie przepraszaj, nie masz za co, mówiłaś prawdę. Powiedz tylko żebym dał ci spokój a ja to zrobię.- Powiedział z poważną miną i smutkiem w oczach.
Wstałam z kanapy i podeszłam do chłopaka. Spojrzałam prosto w jego oczy.
- Daj mi dawnego siebie chociaż na kilka sekund. Przytul z taką miłością jak robiłeś to kiedyś. Powiedz że zależy ci na mnie i że wszystko będzie dobrze...- mówiłam na jednym wydechu. Chłopak założył jedno pasmo moich włosów za ucho. Przybliżył swoją twarz do mojej. Po chwili poczułam jak nasze usta się złączają w czułym pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie i nagle poczułam silną dłoń piłkarza na mojej tali, przytuliłam się do jego klatki piersiowej i zamknęłam na chwilę oczy.
- WCHODZE!!!- Krzyknął Pablo wchodząc jedną nogą na panele. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na chłopaka który próbował zamknąć drzwi balkonowe.- Sory że wszedłem ale komary mnie atakowały i jakiś gekon mi próbował na buta wejść.- Dodał a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- Kocham cie Pabluś.- poklepałam chłopaka po policzku na co ten zaczął się szczerzyć.- To był sarkazm. - dodałam a uśmiech z jego twarzy momentalnie zniknął._______________________________
****
CZYTASZ
Me gustaban los plátanos
Teen FictionZ małego słodkiego chłopca, wyrósł bardzo arogancki, pewny siebie i nigdy nieodpuszczający kretyn. Już nie jest taki jak był kiedyś...