1️⃣1️⃣

290 8 1
                                    

Zajęliśmy wolny stolik i zamówiliśmy nasz obiad.
- Możemy porozmawiać?- zaproponował Pedro.
- Teraz ci się zebrało na przeprosiny?- zapytałam wbijając wzrok na jednego z kelnerów.
Chłopak nic nie powiedział, cały czas patrzył na moją zdenerwowaną twarz.
- Możesz przestać się na mnie gapić?!- warknęłam a chłopak nie przestawał na mnie patrzeć.
- Nie.- odpowiedział. W jego oczach widziałam po raz pierwszy troskę i żal do samego siebie.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Próbowałam zrozumieć cokolwiek z jego mimiki twarzy, lecz nic z tego nie wyszło.
- Żałuję.- odparł nie zdejmując wzroku z mojej twarzy. Zmarszczyłam brwi na znak że nie rozumiem.- Żałuję wszystkiego co tobie powiedziałem. Jesteś mądra, czasami chamska i cholernie piękna, a ja powiedziałem ci coś czego nie powinienem. Wkurzyłem się na ciebie za to że wolisz kogoś innego niż mnie.- wytłumaczył na jednym wdechu.
- Ped ja...- nie wiedziałam co powiedzieć, co o tym wszystkim myśleć. Czemu nagle zrobił się taki miły.
- Rozumiem jestem chamski, beznadziejny i totalnie walnięty i tego nie zmienię. Ale nie chcę żebyś przeze mnie cierpiała. To co powiedziałem było pod wpływem emocji.- tłumaczył dalej a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
- Chcę dzisiaj spać u wuja. Chociaż dzisiaj. Muszę to wszystko przemyśleć.- oparłam się o kanapę i patrzyłam na swoje paznokcie.
- No dobrze.- odparł zrezygnowany.

Gdy zjedliśmy odwiozłam Pedra do jego domu i przyjechałam do wujka. Była godzina 18:00, wykąpałam się i posprzątałam swój pokój. Zajęło mi to 2 godziny. Byłam bardzo zmęczona, dlatego od razu zasnęłam.

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu.
- Halo?- odebrałam na pół przytomna.
- Dzisiaj na treningu musimy pogadać- powiedział głos w telefonie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu a później na godzinę.
- Pedro jest 3:20 idź spać, po co dzwonisz bo na pewno nie tylko po to żebym przyjechała jutro na trening.- przetarłam lekko otwarte oczy.
- Musiałem usłyszeć twój cholerny głos.- odparł cicho.
- Jestem zmęczona, pogadamy jutro. Dobranoc.- powiedziałam do telefonu.
- Dobranoc kochanie.- wymamrotał a mnie zatkało.
- Kochanie?- zapytałam szybko.
- Jutro cię zjebie.- usłyszałam ciche cmoknięcie do telefonu.
- Kochany jak zawsze.- nacisnęłam czerwony guzik i poszłam spać dalej.

                                         ****
Byłam w drodze na stadion. Trening był na 12 a ja czułam się jak trup, który przed chwilą wyszedł z trumny. Gdy dojechałam na miejsce poszłam od razu na murawę. Zmierzyłam wzrokiem boisko i wzięłam jedną z piłek.
- Cześć laska!- krzyknął Pablo biorący piłkę.
- Siema młody.- podeszłam i przytuliłam bruneta.
- Jakaś blada jesteś.- złapał moje policzki i spojrzał na moją twarz.
- Po prostu nie wyspana i zmęczona.- przewróciłam oczami. Nagle z nikąd pojawił się przy nas Pedro i złapał moją talię.
- Możesz wziąć tą rękę? Jeszcze mi nie przeszło po wczoraj.- wydusiłam i odepchnęłam rękę chłopaka.

Trening minął spokojnie, dużo wygłupiałam się z Gavim na co Pedro mierzył nas wzrokiem.
Schodziłam w stronę szatni, ale ktoś popchnął mnie do toalety i zakluczył drzwi.
- Pojebało cię!?- krzyknęłam na Pedra.
-  Cicho bądź.- uciszył mnie chłopak.
- Bo co? Znowu nazwiesz mnie dziwką?- zapytałam i założyłam ręce na piersi.
Chłopak wywrócił oczami.
- Moi rodzice zapraszają nas dzisiaj na kolację. Dowiedzieli się że jesteś w Barcelonie a ja mam z tobą kontakt.- odparł.
- Jezu, wiedzą że udajemy?- zapytałam.
- Nie... myślą że jesteśmy razem na serio.- dodał.
- Ja pierdolę...- chwyciłam się za głowę.
Chłopak odsunął się ode mnie i oparł się o ścianę.
Podeszłam do drzwi i chwyciłam za zamek.
- Wracam z tobą.- powiedział brunet.
- To się lepiej pospiesz bo zostaniesz tu sam.- odparłam i wyszłam z łazienki.

Siedziałam właśnie przed szafą i próbowałam wybrać jakąś sukienkę. Zajęło mi to dużo czasu, ale w końcu udało mi się coś wybrać. Była to biała sukienka z Oh Polly. Długi siateczkowy rękaw z perełkami, gorsetowa talia, dość duży dekolt, pomarszczona na dole i sięgająca do połowy moich ud. Do tego trampki z Diora oraz mała czarna, zwykła torebka. Postawiłam na delikatny makijaż i rozpuszczone lekkie fale.
Musiałam wychodzić już z domu gdyż była 15 a na 16 mieliśmy być na miejscu. Wyszłam z domu i zakluczyłam drzwi. Zobaczyłam zielonego mini coopera na podjeździe, więc weszłam do pojazdu.
- Nie za duży ten dekolt?- zapytał brunet.
- Nie.- urwałam i zsunęłam się lekko z fotela przy czym moja sukienka poszła lekko do góry.
Wyjechaliśmy z podjazdu.

Droga minęła dość szybko. Pedro się zbytnio nie odzywał. O 15:47 byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu i poczekałam na Pedra z wredną miną.
- Zmyślaj ile się da.- szepnął mi do ucha chłopak.
Zapukałam do drzwi, nagle się otworzyły a w nich pojawiła się kobieta.
- BOŻE SOFIA!!! JAK TY WYROSŁAŚ!!!-przytuliła mnie brunetka.
Lekko się uśmiechnęłam. Pedro chwycił moją talie i weszliśmy do środka.
- Wiedziałam że kiedyś się spotkacie, a teraz jesteście razem.- wykrzyczała uradowana kobieta.
- Dostałam się tu na studia, dlatego tu jestem.- odparłam siadając przy stole.
- Gratulacje! - powiedziała uradowana.
- Dziękuję.- Pedro usiadł obok mnie.
- No to teraz dzieci.- rzucił tata Pedra klaszcząc w dłonie. Spojrzałam na chłopaka, a on na mnie.
- Może jeszcze nie teraz.- odparł brunet.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Rodzice Pedra o nic za bardzo nie wypytywali. Właśnie rozmawialiśmy o starych czasach, Pedro zaczął się nudzić i omijał wszystkie pytania które były mu zadawane. Poczułam ciepło na moim udzie. Spojrzałam na nogę i zobaczyłam rękę Pedra.
- A jak u twojego taty?- zapytała mama Pedra.
- Yyyy... chyba dobrze, ma dużo pracy i nie ma na nic czasu.- poczułam że ręka bruneta przesuwa się w górę.
- To dobrze że odniósł sukces.- odparł tata Pedra.
Chłopak podwinął delikatnie materiał sukienki i dotarł do bielizny. Głośno wzdychnęłam.
- Wszystko dobrze? Jakaś czerwona jesteś?- zapytała brunetka.
- Tak, wszystko dobrze... strasznie tu gorąco.- rzuciłam szybko. Poczułam jak Pedro wsuwa rękę za moją bieliznę. Nagle dotknęło mnie przyjemne uczucie.
- Widziałaś się już z Fernando?- zapytał starszy Kanaryjczyk.
- Em... tak... tak widziałam.- powiedziałam z małymi przerwami na oddech.
- Pójdę do toalety.- powiedział Pedro wyjmując swoją rękę z pomiędzy moich ud.
- A ja przewietrzyć.- odparłam i odeszłam od stołu kierując się za Pedrem do łazienki. Oboje do niej weszliśmy i zakluczyliśmy drzwi.
- Co to miało kurwa być?!- wyszeptałam wkurzona.
- Wiem że było ci dobrze.- odparł z chytrym uśmieszkiem.
- Pojebało cię?!- puknęłam palcem w czoło chłopaka.
- Zrobił bym więcej, ale warunki nie odpowiednie.- zaśmiał się i wyciągnął balsam z kieszeni.
- Boże, znowu ten balsam.- oświadczyłam z zażenowaną miną.
- A co? Masz jakiś problem?- lekko przejechał po ustach pomadką.
- Tak.- spojrzałam na chłopaka w lustrze.
- Słucham Martinez.- odwrócił się ze zdziwioną miną.
- Nie wytrzymam...- przetarłam twarz dłońmi.
- Czego?- zapytał, ale nie odpowiedziałam nic tylko wbiłam się w jego usta.

___________________________

Me gustaban los plátanosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz