3️⃣

408 12 0
                                    

Zbliżała się godzina 19:00. Kończyłam właśnie swój makijaż. Ubrana w obcisłą, błękitną zakrywającą nie mal że idealnie mój tyłek sukienkę, zeszłam na dół, aby poinformować wujka że jadę autem do klubu. Wsiadłam do czarnego Mercedesa i udałam się pod dom Pabla.
Gdy podjechałam na podjazd zauważyłam czekającego bruneta z drugim chłopakiem. Pablo otworzył przednie drzwi i wsiadł do środka.
- Pedro też się zabiera.- spojrzał na mnie błaganym wzrokiem.
- Jeśli zapłaci za paliwo nie ma problemu.- odwróciłam się w stronę tylnych siedzeń i spojrzałam wrogim wzrokiem na byłego przyjaciela.
- Masz prawo jazdy?- zadał pytanie młodszy piłkarz.
- Jasne...- odpowiedziałam.
- Ile razy zdawałaś?- dodał.
- Eeee 3 lub 4- zaczęłam się zastanawiać.
- Pedro zapnij lepiej pasy.-Pablo spojrzał z przerażeniem na moje dłonie które trzymałam na kierownicy.
Delikatnie wycofałam i energicznie dodałam gazu wjeżdzając na główną drogę. Chłopacy ledwo utrzymali się na fotelach.

- Nie za krótka ta sukienka?- zapytał Pablo patrząc wprost na mój tyłek.
- Nie powinieneś patrzeć gdzieś indziej?- zapytałam wysiadając z samochodu.
- Właśnie Gavira, odwal się.- dodał Pedri, który ledwo wytrzymywał wzrok Pabla na moim ciele.
- A ciebie nikt nie pytał o zdanie BANANIE!!!- podkreśliłam ostatnie słowo i odeszłam od dwóch przygłupów.
Pablo przyspieszył i szybkim krokiem mnie dogonił. Weszłam do klubu, poczułam czyjąś rękę na moim pośladku. Odwróciłam się i zobaczyłam Pedra, który wyglądał bardzo poważnie.
- Co ty robisz!?!- krzyknęłam na co szatyn nie zareagował. Chciałam wyrwać się z rąk Pedra, lecz on przyciągnął mnie do siebie i mocniej zacisnął dłoń na moim ciele.
- Nikt nie ma prawa na ciebie spojrzeć, a co dopiero dotknąć. - powiedział ze wściekłością w głosie.
- Ty sobie żartujesz teraz?!- zadałam pytanie.- Chcę drinka, więc mnie puść! Teraz!!!- wykrzyczałam.
- Przeginasz Martinez...- puścił mnie, odeszłam tak szybko jak to było możliwe i udałam się do baru, przy którym siedział Pablo.
- Sofia...- wiedziałam o co mu chodzi.
- Ale tylko jednego...- spojrzałam na barmana, który wiedział, że proszę o drinka. Barman postawił kieliszek przede mną a ja przesunęłam go w stronę chłopaka. Rozejrzałam się po klubie, nigdzie nie widziałam Pedra. Pablo przysunął się do mnie i spojrzał w moje oczy, odsunął jeden kosmyk moich włosów.
- Mogę?- zapytał. Kiwnęłam twierdząco głową. Chłopak wbił się w moje usta. Całował czule, po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Przepraszam...- odsunął się lekko speszony.
- Spoko, przecież pozwoliłam. - patrzyłam na chłopaka z uśmiechem.
- Chcesz zrobić coś czego będziemy żałować? Ale po przyjacielsku. Bez wchodzenia w jakieś związki itp.?- zapytał spoglądając w stronę pustego już kieliszka.
- W sumie... raz się żyje.- wstałam z krzesła i pociągnęłam chłopaka za sobą na górę.
Weszliśmy oboje do pokoju, dostrzegłam Pedra siedzącego na oddalonej sofie, miał odwróconą głowę w naszą stronę. Pocałowałam Pabla, na co on oddawał coraz to namiętniejsze pocałunki. Oboje upadliśmy na kanapę. Pablo wsunął delikatnie dłoń w moją bieliznę. Poczułam przyjemne uczucie. Odwróciłam głowę aby spojrzeć na oddalonego Pedra. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nie mogłam powstrzymać satysfakcji z tego jak bardzo robiłam mu na złość.

Siedziałam z Pablem na kanapie upijając kolejnego drinka.
- To nie był twój pierwszy raz?- spojrzałam ukradkiem na bruneta na co ten jedynie się zaśmiał.
- A jak myślisz?- zapytał podejrzliwie.
- No nie wiem masz 17 lat...- dodałam.
- A ty 18 nie powinnaś być dziewicą?- zadał pytanie drugi raz.
- Tak się składa że nie.- urwałam.
- Nie był, spokojnie.- uspokoił mnie brunet, odetchnęłam z ulgą.
Gdy skończyliśmy na chwilę rozmawiać, aby upić łyk drinka, zauważyłam jak Pedro idzie do nas szybkim krokiem.
- Idzie...- szarpnęłam bruneta, a ten spojrzał na idącego człowieka. Podszedł do nas przetarł twarz dłońmi, na co się zaśmiałam.
- Wychodzimy teraz.- spojrzał prosto w moje oczy. Był wkurzony, o to właśnie chodziło.
Spojrzałam na Pabla i podniosłam się z kanapy, aby stanąć na równe nogi.
- Pablo idź już do samochodu, my zaraz przyjdziemy.- odwróciłam się w stronę chłopaka i podałam mu kluczyki. Brunet wstał i wyszedł z pomieszczenia.

Spojrzałam w pełne złości, oczy Pedra.
- Czego ty do cholery chcesz!?!? Widzimy się po latach, a zachowujesz się jak totalna świnia!!! PAN OD ,, WSZYSTKO MI WOLNO"!!! Zmień się w końcu bo cię nie poznaję...- rozpłakałam się na ostatnie słowa. Chłopak złapał mój policzek i wytarł moje spływające łzy.
- Czego chcę?- zapytał bardzo spokojnie.- Ty wiesz czego ja chcę...- dokończył i przysunął się bliżej mnie.
- Pierdol się Gonzalez...- szybko wyszłam z pomieszczenia i pobiegłam do auta. Najgorsze było to, że tylko Pedro był trzeźwy. Na tylnym siedzeniu leżał pół żywy Pablo, siedzę z przodu, super. Ułożyłam się wygodnie na fotelu, a po chwili przyszedł Pedro.

****
Najpierw odwieziony został Pablo, ja spałam na przednim fotelu. Obudziłam się, gdy poczułam ciepłą dłoń na moim udzie.
- To nie jest mój dom.- powiedziałam skanując dokładnie teren.
- Ale mój, wysiadaj.- odpiął pasy.
- Oj nie nie nie mój drogi, nie będę spać z tobą pod jednym dachem.- pomachałam przecząco palcem.
- Twój wuja wie że tu nocujesz więc wysiadaj.- powtórzył. Wzdychnęłam głęboko i wyszłam z auta. Pedro odkluczył drzwi i wszedł do środka.
- Idź się umyć.- dodał oschle.
- Wkurwiasz...- stwierdziłam.
- Nie przeginaj.- postawił jeden krok a nasze twarze dzieliły minimetry.
- Bo co...- wcisnęłam palec w klatkę chłopaka, który z każdym moim krokiem cofał się w stronę ściany.- Bo możesz wszystko? Możesz mi rozkazywać, a ja jak głupia będę robiła to co mi karzesz? Nie tylko ty masz ciężki charakter.- dodałam przybliżając się do twarzy bruneta i próbując odejść w stronę toalety. Chłopak był jednak szybszy, pociągnął mnie za rękę, przez co wpadłam na jego tors.
- Słuchaj, nie będziemy tak rozmawiać. Jesteś moja, raz pozwoliłem, aby Pablo mógł się zbliżyć, ale następnym razem pożałujecie tego oboje.- szepnął do mojego ucha, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Chwycił mój podbródek i skierował go w swoją stronę, tak aby nasze spojrzenia się spotkały. Przygryzłam lekko dolną wargę.
- Jeszcze raz to zrobisz a wiedz że źle się to skończy.- zagroził mi cały czas wpatrując się w oczy.- Co wolisz wskoczyć teraz do basenu pełnego piranii, czy może wybierzesz tą przyjemniejszą opcje.- dodał, przewróciłam oczami i wyrwałam się uciekając do łazienki.

_______________________________
975 słów

Me gustaban los plátanosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz