8️⃣

287 7 0
                                    

Właśnie próbowałam zjeść sałatkę grecką zrobioną przez Pedra. Wzięłam gryza sałaty, to było pyszne. Nigdy w życiu nie jadłam lepszej sałatki.
- Muszę cię zmartwić.- powiedziałam zajadając się sałatką.
- Mam cię dosyć Martinez.- Pedro podniósł wzrok z nad telefonu kierując go na mnie.
- Ja ciebie też, ale chyba będziesz musiał codziennie coś gotować.- dodałam.
- Chyba cię teraz coś pojebało na łeb. Nie będę ci codziennie gotować, nie jestem twoim służącym.- wrzasnął a ja odłożyłam pusty talerz na stolik stojący przy sofie. Podeszłam do niego sunąc ręką po jego plecach. Chłopak lekko się spiął, prostując się.
- Przestań.- powiedział wypisując coś na telefonie.
- Myślisz że będę cię słuchać?- zapytałam, przytulając się do jego pleców.
- Tak właśnie myśle.- urwał.
- To się mylisz mój kochany.- spojrzałam na Pabla siedzącego na Sofie, zatopionego w swoim telefonie.
- Ferran i reszta nie przyjdą.- powiedział brunet nie reagując na moje słowa. Wyrwałam telefon z ręki chłopaka wyłączając go i kładąc obok na blacie. - Jak coś zrobisz to wiedz, że to nie skończy się dobrze.- dodał po czasie.
Nie zrobiłam sobie nic ze słów chłopaka. Podeszłam do niego od przodu i usiałam na jego kolanach tak abym mogła spojrzeć w jego oczy. Zjechałam wzrokiem na usta chłopaka a ten zadziornie się uśmiechnął.
- Ty masz balsam na ustach!?- krzyknęłam ze zdziwieniem, aż nagle wybuchłam śmiechem. Chłopak zrobił zakłopotaną minę.
- Pantofel!- wrzasnął Gavi zwijając się na kanapie. Pedro przetarł dłońmi twarz.
- Oboje jesteście jebnięci.- powiedział zmęczonym głosem.
Spojrzałam na niego oceniającym spojrzeniem. Przestałam się śmiać tak samo jak Pablo.

Brunet wstał z kanapy i wyszedł.
- Wrócę o 22!- krzyknął trzaskając drzwiami.- spojrzałam w kierunku drzwi a następnie na Pedra, który wypalał swoim wzrokiem dziurę na mojej twarzy.
- Nienawidzę cię Gonzalez.- przyznałam, kiedy chłopak położył ręce na moje uda.
- Nadal wolisz wskoczyć do basenu z piraniami?- zapytał a ja lekko się zaśmiałam.
- Już dawno to zrobiłam kochaniutki, ale przemyślę tą drugą opcję.- powiedziałam
zamyślając się na chwilę. Ręce chłopaka powędrowały wyżej, szybko chwyciłam jego ręce zanim dotknęły moich pośladków i zsunęłam je z powrotem na uda.
- Co robisz?- zapytałam zmieszana.
- Nic!?- wzruszył ramionami i spojrzał na swoje ręce.
- Musisz się bardziej postarać aby odblokować kolejny poziom, z którego możesz korzystać, nie ma tak łatwo.- schodziłam z kolan chłopaka lecz ten mnie przyciągnął z powrotem.
- Stój, a Pablo może?!- zapytał zdenerwowany.
- Zależy.- odpowiedziałam. Chłopak zrobił zdziwioną minę. Chwycił moje nogi i wstał z krzesła. Obrócił się i położył mnie na blacie kuchennym, przysuwając mnie bliżej niego.
- Słuchaj piękna, mam w dupie twoje zasady, nie obchodzą mnie jakieś następne poziomy.-wyszeptał do mojego ucha.
- Mnie też nie obchodzi dużo rzeczy chłopczyku, tak jak na przykład twoje wyjebane ego.- chłopak spojrzał w moje oczy a następnie jego wzrok utkwił na moim dekolcie. Podniosłam palcem jego podbródek zmuszając go do patrzenia w oczy. Przybliżyłam delikatnie twarz do jego.
- Nigdy więcej tego nie rób.- rozkazałam przybliżając usta do ust chłopaka tak, że dzieliło nas kilka minimetrów odległości. Wyminęłam jego twarz zjeżdżając z blatu. Popatrzyłam z dołu na chłopaka próbując odejść, lecz jego dłoń szarpnęła mnie za ramię wpadając na klatkę piersiową. Złapał moją szyję i wbił swoje usta w moje. Nie był to pocałunek taki jak pierwszy, który był czuły i delikatny, ten był szybki i namiętny. Położyłam ręce na szyję chłopaka wskakując na jego biodra. Brunet skierował się w stronę kanapy i położył mnie na niej nie odrywając się od moich ust. Szybko ściągnął swoją koszulkę wywalając ją gdzieś na bok i znów złączył nasze usta. Jeździł rękami po całym moim ciele. Oplotłam swoje dłonie wokół jego tali gładząc nimi plecy chłopaka. Nagle oderwał się od moich ust i zjechał pocałunkami na dekolt. Wplotłam palce w jego włosy.

- Wróciłem wcześniej!- krzyknął Pablo z korytarza. Pedro szybko wstał z mojego ciała i chwycił za swoją koszulkę, ale było za późno, ponieważ Pablo stał już w salonie lekko się szczerząc. Oboje patrzyliśmy na Pabla z przestraszeniem i osłupieniem.
- Tylko nie chce być jeszcze wujkiem.- dodał, a ja z Pedrem popatrzyliśmy się na siebie.
- Ale my nic nie robiliśmy przecież.- powiedziałam poprawiając swoje włosy.
- Jasne... wmawiaj sobie. W cale nie widać tej malinki na dekolcie i waszych opuchniętych ust. Po za tym Pedro nie chodzi wieczorami bez koszulki po domu. - odparł zakładając ręce na klatce.
- To ja może pójdę się umyć.- urwałam po chwili wstając z kanapy, szybko całując Pedra w usta i odchodząc w stronę łazienki.

_________________________________

Me gustaban los plátanosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz