Zamknęłam drzwi na klucz i włączyłam wodę która spływała powoli do wanny. Nalałam płynu do kąpieli a wtedy ktoś trzasnął w drzwi.
- Czego?- zapytałam.
- Musze wejść!- krzyknął Pedro.
- Po co? Nie mam ubrań na sobie więc cię nie wpuszczę.- odparłam.
- Potrzebuje białej koszulki.- walnął jeszcze raz w drzwi.
- To idź do szafy- mówiłam zatapiając swoje ciało w wannie pełnej piany.
- Chce tą co leży na umywalce.- dodał, odetchnęłam ciężko i wyszłam z wanny, odkluczyłam drzwi i szybko wróciłam do wanny.
- Bierz co potrzebujesz i wyjazd!- powiedziałam patrząc na bruneta. Chłopak nic nie powiedział, lekko podśmiechiwał się pod nosem. Koszulkę rzucił na ramię wziął jakiś krem w kieszeń spodni i podszedł do wanny.
- Jak mnie dotkniesz to pożałujesz!- zagroziłam.
- Słuchaj kochanie, mnie to nie obchodzi rób co chcesz, ale wiedz że twoje groźby są na nic.- patrzył cały czas w moje oczy. - Jutro jest impreza u Ferrana, jesteśmy zaproszeni.- dodał wychodząc z łazienki.Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju, przebrałam się w piżamę, mając wchodzić pod kołdrę dostrzegłam Pedra leżącego pod nią.
- Gościu... nawet sobie nie żartuj, jest 2 w nocy, miałeś spać na kanapie.- powiedziałam dość głośno, na co brunet nie zareagował. Zostało mi jedno spać z nim, gdyż jego kanapa wbija mi się w kręgosłup. Położyłam się plecami do bruneta. Zasypiałam, lecz obudziła mnie silna ręka chłopaka na mojej tali przysuwająca mnie do jego ciała. Lekko westchnęłam, i próbowałam spać dalej.****
Obudziłam się o 7:40. Spojrzałam na śpiącego chłopaka, od razu przypomniał mi się mały śpiący Pedri, kiedy jeszcze byłam w Barcelonie i wymęczyłam go moimi lalkami Barbie.
Wstałam i poszłam do kuchni. Wbiłam trzy jajka na patelnie, chleb wsadziłam do opiekacza i zabrałam się za pastę z avokado.
- Widzę że księżniczka już nie śpi.- powiedział brunet zaglądając mi w patelnie.
- Jestem chyba za dobra robiąc ci to śniadanie...- powiedziałam wbijając wzrok w jajecznicę.
- Pff... Fer mi mówił że miałaś chłopaka.- spojrzał na moją twarz, która była bez emocji.
- A co cie to obchodzi, może miałam, może mam. Nigdy nic nie wiadomo.- popatrzyłam w oczy bruneta, który zagryzał policzek od środka.- Oj już się tak nie denerwuj bo ci tętnica pęknie, bananie.- dodałam przykładając dłoń do jego policzka.
- Nie wiem jak Pablo może z tobą gadać.- odsunął krzesło od stołu i wziął talerz z jedzeniem.
- Nie wiem jak Pablo może z tobą wytrzymać, o wszystko masz problem, nie jestem twoja Ped, jesteś zazdrosny, bo kiedyś byliśmy przyjaciółmi, a teraz Pablo dotknął mnie raz. Nie wiem co się z tobą stało, ale nie poznaję cię.- wykrzyczałam z lekko złamanym głosem, rzuciłam ścierką o blat i wyszłam z kuchni kierując się do łazienki.Pov: Pedri.
To co powiedziała Sofia było prawdą, odkąd wyjechała poczułem, że jestem sam. Wszystko robiłem samodzielnie, nie odzywałem się nawet do ojca. Żyję takim trybem życia i nie potrafię tego zmienić.
Zadzwoniłem do Pabla aby przyjechał, Sofia siedziała już 2 godziny zamknięta w łazience. Od czasu do czasu słychać płacz i jakieś zrzucane na ziemie kosmetyki. Po kilku sekundach usłyszałem ciche pukanie.
- Siema.- przyjaciel przybił piątkę i wszedł do środka.
- Siema...- powiedziałem zmęczony.
- Co jest?- zapytał.
- Sofia... wybuchła, krzyknęła, rzuciła tą szmatą.- wskazałem na ścierkę leżącą na blacie kuchennym.- Wyszła z kuchni i zamknęła się w łazience.- dodałem.
- Coś ty odjebał, ile ona tam siedzi?- zapytał Pablo.
- Jakieś 2 godziny.- spojrzałem na zegarek.
- Ja pierdole, człowieku mogłeś dzwonić szybciej.- krzyknął i wszedł na górę. Stanął przy drzwiach i zapukał.Pov: Sofia.
Leżałam na środku łazienki, łzy lały się strumieniem z moich oczu. Co 20 minut czułam, że muszę coś rozpierdolić. Chusteczki były wszędzie, całe przemoczone od słonych łez. Usłyszałam ciche pukanie.
- Nie chce z tobą rozmawiać, daj mi spokój!!!- krzyknęłam cały czas płacząc.
- To ja Pablo, chcę pogadać.- usłyszałam spokojny głos młodszego z brunetów.
Wstałam z podłogi i odkluczyłam drzwi lekko je uchylając. Chłopak spojrzał na mnie z przerażeniem. W sumie mu się nie dziwię bo wyglądam jak trup. Pablo wszedł do środka.
- Co się dzieje?- zapytał z rozczuleniem.
- To wszystko mnie męczy, nie daję już rady. Pedro jest inny niż kiedyś, zachowuje się jak skończony idiota. Na siłę próbuje się do mnie zbliżyć, jest wkurzający, myśli że jestem jego, cały czas mu coś nie pasuje. Mam już tego cholernie dość!- wykrzyczałam ostatnie zdanie i znowu wybuchłam płaczem. Pablo przytulił mnie do siebie i próbował uspokoić.
- Sofia, ja wiem że to jest trudny człowiek i nie potrafi ugryźć się w język, ale chce dla ciebie jak najlepiej. Nie chce żeby stała ci się krzywda, żebyś płakała przez jakiegoś dupka, on chce żebyś była obok niego. Gdy rozmawialiśmy o tobie przed klubem, on zaczął się lekko uśmiechać, a uwierz mi nigdy tego nie robi. Sofia ty go zmieniasz na lepsze, on cię kocha, dlatego traci cierpliwość kiedy gadasz o kimś innym.- mówił gładząc moje włosy, a ja wsłuchiwałam się w jego monolog.
- To dlaczego jest wredny bez powodu, kiedy nic nie robię.- wydusiłam.
- Bo taki już jest, jedyną osobą która może to zmienić to ty Sofia.- Objął moją twarz w dłonie i pocałował w czubek czoła.- A teraz się ogarnij bo już 11:12, a Ferran zaprasza nas na 16:00.- dodał pocieszając mnie.
- Okej... Dziękuję.- wyszeptałam.
- Spoko, jakby się coś działo to dzwoń.- wyszedł z łazienki, a ja pochyliłam się nad zlewem i wzięłam dwa duże oddechy._______________________________
***
CZYTASZ
Me gustaban los plátanos
Novela JuvenilZ małego słodkiego chłopca, wyrósł bardzo arogancki, pewny siebie i nigdy nieodpuszczający kretyn. Już nie jest taki jak był kiedyś...