1️⃣9️⃣

224 13 0
                                    

Obudziłam się przez promienie słońca przebijające się przez żaluzje w oknie. Spojrzałam na śpiącego Pedra i lekko się uśmiechnęłam patrząc na jego dziwny układ leżenia. Pomyślałam, że obudzę go w bardzo głupi sposób, z którego nie zdawałam sobie konsekwencji. Poszłam po dużą miskę i napełniłam ją wodą. Zakradłam się do pokoju i wylałam miskę wody na bruneta, który od razu zaczął piszczeć jak mała dziewczynka. Zaczęłam się śmiać i nie potrafiłam przestać. Pedro przetarł twarz i spojrzał na mnie wkurzonym wzrokiem.
- No i po co zaczynałaś? Lepiej już uciekaj.- powiedział i wstał z łóżka. Szybko zerwałam się z pokoju uciekając na dół, okrążyłam trzy razy sofę i wybiegłam na ogród co nie było dobrym pomysłem. Chłopak mnie dogonił, przerzucił mnie przez ramię i wrzucił do basenu. Szybko wyłoniłam się na powierzchnie lekko dusząc się wodą.
- Co kochanie? Ciepła woda?- zapytał uśmiechając się z założonymi rękami.
- Po pierwsze NIE KOCHANIE, po drugie nie nawidzę cię, a po trzecie pomóż mi wyjść!- krzyknęłam. Chłopak przewrócił oczami i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i szybko szarpnęłam do siebie, aby po chwili patrzeć jak Pedro wpada do basenu.
- I co kochanie, ciepła woda?- zapytałam ze sarkazmem.
- Kiedyś cię uduszę...- szepnął.
- Nie udusisz... nie wytrzymasz nawet 5 dni beze mnie. - urwałam. Chłopak przeniósł wzrok na moją mokrą koszulkę która cała prześwitywała. Gwałtownie przełknął ślinę.
- Chciałbyś...- odparłam.
- Chciałbym.- odchrząknął.
- To sobie możesz chcieć.- powiedziałam leniwie, nagle poczułam chęć przytulenia się do kogoś. Podeszłam do bruneta który stał nie ruchomo.
- Co ty znowu kombinujesz Martinez...- zapytał przymykając oczy. Bez słowa przytuliłam chłopaka, moja mokra koszulka przylgnęła do jego ciała. Oplotłam jego szyję swoimi rękami i gładziłam jego włosy paznokciami. Pedro stał nie ruchomo, po chwili położył swoje dłonie na moje plecy przesuwając je wolno na talię.
- Kocham cię.- szepnął nie słyszalnie. Przez chwilę nie wiedziałam czy dobrze usłyszałam jego słowa. Odchyliłam głowę aby spojrzeć na jego poważną twarz.
- Ty gorączkę masz?- położyłam rękę na jego czoło.
- Czy chociaż raz do cholery możesz wziąć coś na poważnie?- zapytał.
- Sory ale rzadko mówisz coś w tym stylu.- urwałam.
- Tym razem to na serio.-odparł.
Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Ja ciebie też.- położyłam głowę na klatce Pedra i przytuliłam jego talie.

                                      ****

Stwierdziliśmy że spędzimy dzień razem, próbując przy tym się nie kłócić ani nie dogadywać sobie nawzajem. Pedro miał dzisiaj trening na 14:00, dlatego szybko coś zjedliśmy i pojechaliśmy pod stadion. Wyszłam z samochodu i od razu poczułam jak brunet łapie mnie za rękę.
Udaliśmy się do środka, od razu naszą uwagę przykuł Pablo rozmawiający chyba z nowym graczem. Jude został wyrzucony z klubu a na jego miejsce wszedł Portugalczyk. Nie powiem, był przystojny i to bardzo, lecz to tylko zauroczenie. Pedro jest chłopakiem do którego czuję coś głębszego.
- Czemu wy się za ręce trzymacie?!- zapytał zdziwiony Pablo.
- Trochę się pozmieniało...- odparł Pedro.
-Nie chce być wujem, nie zniosę bachora z połączonymi waszymi charakterami.- powiedział Pablo, a ja od razu złapałam się za czoło.- Nie ważne, to jest Joao Felix, dołączył do nas dzisiaj.- dodał. Chłopak obok lekko się uśmiechnął i podał nam rękę. Od razu się przedstawiłam.
- Skądś cię kojarzę...- odparł Felix patrząc na mnie. Spojrzałam ukradkiem na Pabla i Pedra.- Jesteś modelką?-dodał.
Lekko się zaśmiałam.
- Tak jestem.- odparłam krótko. Chłopak posłał mi nieśmiały uśmiech.
Przeniosłam wzrok na Pedra, który stał z kamienną twarzą. Schyliłam się do ucha bruneta.
- Chodź na chwilę do łazienki.- szepnęłam. Chłopak kiwnął głową i uniósł jeden kącik ust.
- My zaraz przyjdziemy.- powiedziałam już do wszystkich.

Skierowałam się z Pedrem do jednej z męskich toalet i zakluczyłam drzwi. Stanęłam naprzeciwko  chłopaka i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Możesz chociaż raz nie być zazdrosny?-zapytałam spokojnie.
-Nie mogę, nigdy nie przestanę być o ciebie zazdrosny.- odparł, a ja poczułam jak wszystkie siły opuszczają moje ciało.
- Jestem z tobą, a nie z nim to takie trudne do zrozumienia!? Ja nie mam już siły na te twoje dziwne gierki. Zacznij zachowywać się jak facet a nie ja 5 letnie dziecko!- zakryłam twarz dłońmi i zjechałam plecami po ścianie skulając się na podłodzie. Pojedyncze łzy kapały na materiał moich spodni, brunet podszedł do mnie.
- Przepraszam...- szepnął. Podniosłam głowę aby spojrzeć w jego oczy, byłam zdziwiona jego słowem, gdyż nigdy nikogo nie przepraszał, zawsze stawiał na swoim. Chłopak wstał i podał mi rękę, chwyciłam za nią i wstałam z zimnej podłogi. Chłopak szybko mnie przytulił, a ja zatopiłam się w jego ciele. Oderwaliśmy się od siebie, a Pedro podał mi chusteczkę i szybko wytarłam swoje mokre policzki. O dziwo moje oczy nie były czerwone. Odwróciłam się do chłopaka stojącego za mną.
- Ja też przepraszam...- wydukałam drżącym głosem.
- Nie przepraszaj, nie masz za co, to ja zachowuje się jak dupek.- odpowiedział, podeszłam do niego i znów wtuliłam się w jego tors.
- Idź bo się spóźnisz na ten trening.- odparłam.

Oboje wyszliśmy z łazienki i skierowaliśmy się do szatni.
- No nareszcie co tak długo?- zapytał Pablo, a następnie przeniósł wzrok na mnie.- wszystko dobrze Sofia?- dodał.
- Tak...- odparłam cicho.
Pedro szybko pocałował moje usta i wszedł do szatni. Pablo stał nieruchomo a ja zaczęłam iść w kierunku boiska.
- Idziesz czy nie?!- krzyknęłam do bruneta który cały czas stał w miejscu. Szybko się ocknął i podbiegł do mnie.
- Co to miało być?-zapytał z niedowierzaniem.
- Ale co?- odchrząknęłam.
- Najpierw trzymacie się za ręce a teraz dajecie sobie buziaka?- powiedział a ja lekko się zaśmiałam.- To nie wygląda na udawany związek.- dodał po chwili.
- A bo ty nie wiesz...- chłopak zmarszczył brwi na moje słowa.- Jesteśmy na serio razem.- urwałam.
- Co!? Przecież się wkurzacie o drobną rzecz co sekundę, macie zjebane charaktery i co chwile jesteście na siebie źli, na 100% mnie wkręcasz.- Pablo spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i przeskanował moją twarz.
- Doszliśmy do porozumienia, Pedro nadal ma swoje wybuchy, ale wydaje mi się, że troszkę się zmienił.- Ostatnie zdanie wypowiedziałam lekko zamyślona.
- Ja chyba na głowę z wami dostanę.- Brunet chwycił się teatralnie za głowę i od razu zaczął się śmiać. Obięłam jego barki wchodząc na murawę, również się śmiejąc.

                                        ****

Chłopacy mieli przerwę, dlatego Pedro podszedł do mnie po butelkę wody.
- Mi też podasz?- zapytał głos obok. Odwróciłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Joao.
- Jasne, łap.- rzuciłam butelką w kierunku chłopaka, który od razu ją złapał. Pedro rzucił butelką o ławkę, parząc wkurzonym wzrokiem na Joao. Podeszłam do Kanaryjczyka i obięłam jego policzki dłońmi. Brunet chwycił moją talię i spojrzał w moje oczy. Pocałowałam czule jego usta na co się uśmiechnął.
- Uspokój się idioto, mam ci coś do powiedzenia w domu. - powiedziałam i roztrzepałam włosy chłopaka. Pedro pobiegł na boisko a ja spojrzałam w stronę Joao, który nie był zbytnio szczęśliwy, mierzył Pedra wzrokiem jakby chciał go udusić. Następnie przeniósł oceniający wzrok na mnie i odszedł w kierunku Pabla.

_________________________________

Me gustaban los plátanosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz